Oni zaczęli nowe życie, on je przy nich zakończył. "W sukni ślubnej na miejscu tragedii"

21-latek zginął na miejscu
21-latek zginął na miejscu
Źródło: Straż Pożarna w Przeworsku

Sylwester nie żyje. Jego auto wypadło z zakrętu. Wszystko działo się na oczach nowożeńców, którzy jechali z naprzeciwka. - Mało brakowało i by w nich wpadł - mówią miejscowi. Okoliczności tragedii wyjaśnia prokuratura.

Jagiełła to niewielka miejscowość w gminie Przeworsk na Podkarpaciu. Do odległej o siedem kilometrów Gniewczyny biegnie asfaltowa droga przez las.

To tutaj zginął Sylwester, miał 21 lat.

- Zgłoszenie dostaliśmy w sobotę, w godzinach wieczornych - opowiada st. kpt. Mirosław Kolano ze straży pożarnej w Przeworsku.

Kiedy przyjechał na miejsce wypadku, zobaczył kompletnie rozbite, niebieskie audi.

- W takich sytuacjach nie masz czasu, żeby się rozglądać. Od razu przystępujesz do pracy - mówi.

Był skupiony rozcinaniem dachu, żeby jak najszybciej uwolnić kierowcę, który bez znaku życia znajdował się we wraku.

- Jeszcze zanim go wydostaliśmy jasne było, że nie oddycha. Trzeba było jak najszybciej rozpocząć reanimację - mówi strażak.

Tylko przez kilka sekund mignęła mu przed oczami suknia ślubna.

- Normalnie bym zastanawiał się, co tam się wydarzyło. Ale wtedy musiałem ratować ludzkie życie - dodaje kpt. Kolano.

Reanimacja trwała 23 minuty. W międzyczasie na miejscu wypadku pojawiło się pogotowie. Tuż przed 21-szą stwierdzono zgon.

Śmierć i wesele

Dlaczego Sylwester wypadł z drogi? Na miejscu tragedii policja pojawiała się kilkukrotnie, żeby zabezpieczać ślady. Do materiałów śledztwa włączone zostały zeznania pary nowożeńców, którzy widzieli ostatnie sekundy życia Sylwestra.

- Świadkowie zostali przesłuchani na miejscu. Nic więcej na tym etapie nie mogę powiedzieć - informuje st. asp. Justyna Urban.

O tym, że i oni mogli uczestniczyć w wypadku mówi cała okolica.

- To było tak, że chłopak w audi by wleciał na czołówkę. Ale odbił kierownicą. Wolał wjechać w drzewa, niż zrobić komuś innemu krzywdę - przekonuje Marcin. Pracuje na stacji benzynowej, która jest obok Gniewczyny.

Według doniesień medialnych, nowożeńcy w czasie swojego wesela pojechali zapalić znicz na grobie jednego z rodziców na cmentarzu w Jagielle. Kiedy na drodze zobaczyli Sylwestra, wracali już do gości.

- Nie chcę się do tego odnosić. Młodzi raczej nie życzyliby sobie, żebym o tym opowiadał - mówi nam jeden z pracowników restauracji, w której było wesele.

Śledztwo w sprawie tej tragedii prowadzi prokuratura rejonowa w Przeworsku.

Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: