- To wysoki i potężny mężczyzna, u którego następuje eskalacja przemocy. Może być bardzo niebezpieczny - mówił o poszukiwanym za zabójstwo 20-letniej kobiety w Łodzi Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji. Ścigany to Artur Walas Kleibor.
Gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24 podkreśla, że jego zatrzymanie może nie być łatwe.
Do zabójstwa 20-letniej Kai doszło pomiędzy 14 a 16 sierpnia. Kobieta została brutalnie uduszona i - jak informują tvn24.pl prokuratorzy - dopiero potem morderca związał jej ręce i nogi, założył foliowy worek na głowę i schował w wersalce.
O tym, że doszło do zbrodni policja mogła dowiedzieć się już 19 sierpnia, bo wtedy przeszukano mieszkanie, w którym schowane było ciało kobiety. Policjanci jednak nawet nie weszli do środka (czytaj więcej o błędach policji w tej sprawie). Notatkę służbową napisali na podstawie relacji strażaka, który był w środku.
Dopiero 26 sierpnia - podczas drugiego przeszukania lokalu na łódzkim Teofilowie znaleziono zwłoki Kai. Wtedy ruszyło śledztwo w sprawie zabójstwa i wydano list gończy za Arturem Walasem Kleiborem. Wtedy też policja dopiero dowiedziała się, że 29-latek był skazany za brutalny gwałt, do którego doszło w Wielkiej Brytanii (czytaj więcej o poprzedniej zbrodni mężczyzny).
Walas Kleibor miał zatem sporo czasu, żeby się skutecznie ukryć.
- Żeby się skutecznie ukrywać, trzeba mieć pieniądze. Wątpię, żeby poszukiwany je miał. Ale jego znalezienie wcale nie musi być łatwe - komentował we "Wstajesz i wiesz" Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji.
Nic do stracenia
Gość TVN24 podkreślał, że ścigany za zabójstwo mężczyzna przebywał wcześniej w Anglii oraz Niemczech.
- To oznacza, że ma umiejętność poruszania się za granicą. Najpewniej zna środowiska, które będą mogły go ukrywać - podkreślał Nowak.
Zaznaczył, że na podstawie kartoteki 29-latka można wysnuć wniosek o "eskalacji przemocy". W 2009 roku dopuścił się gwałtu, za co trafił do więzienia. Krótko po wyjściu - miał zabić.
- Ten człowiek nie ma nic do stracenia. Może być bardzo niebezpieczny - podkreślał gość TVN24.
I "niewidzialny". Bo jak tłumaczył były funkcjonariusz, przez pierwsze dwa lata poszukiwany jest "elektryczny", czyli bardzo czujny. Zwraca uwagę na to, jak kontaktują się z nim osoby z jego otoczenia. Stara się sprawdzać, czy policja zaczęła go namierzać.
Policyjna nonszalancja
Ten człowiek nie ma nic do stracenia. Może być bardzo niebezpieczny. Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji
Dariusz Nowak odniósł się też do tego, jak łódzcy policjanci badali sprawę zaginięcia 20-latki. Rodzina zamordowanej kobiety ma dużo żalu do funkcjonariuszy.
Gość "Wstajesz i wiesz" podkreślał, że policja przyjmując zgłoszenie o zaginięciu kategoryzuje sprawę. Do pierwszej kategorii trafiają osoby, których zniknięcie może być związane z porwaniem lub morderstwem.
- Wtedy funkcjonariusze stosują wszystkie możliwe środki, żeby jak najszybciej wyjaśnić sprawę - tłumaczy Nowak.
Do innych kategorii trafiają osoby, co do których istnieje podejrzenie, że mogły np. uciec z domu albo świadomie zerwać kontakty z bliskimi. Inne środki w takich sytuacjach są niezbędne, bo - jak tłumaczył gość TVN24 - w Polsce rocznie notuje się około 20 tysięcy zaginięć. Co dziesiąta osoba znika bezpowrotnie.
- To olbrzymi problem. Jeżeli policja nad każdą z tych spraw pochylałaby się stale, to nie robiłaby niczego innego. To jednak nie tłumaczy nonszalancji policji w tej konkretnej sprawie - zaznaczył Nowak.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: facebook