Z kieszeni podatników na kamerki dla policji (2110 sztuk) wydano około 14 milionów złotych. Efekty są, kamery na policyjnych mundurach sprawiły, że liczba skarg na funkcjonariuszy spadła – twierdził wiceminister MSWiA. - Założenie było inne. Kamery miały służyć także obywatelom, a nie tylko policji – odpowiada na to Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Miały rozstrzygać spory w takich sytuacjach, jak ta, która wydarzyła się w poniedziałek nad ranem w Łodzi.
Młoda kobieta, którą usiłowano zgwałcić, oskarżyła policjantów o brak empatii i zainteresowania jej stanem zdrowia. Skrytykowała działania funkcjonariuszy, którzy – jak twierdzi – mieli mieć wiedzę, że padła ofiarą napaści na tle seksualnym.
Policja odpiera wszystkie zarzuty, ale w niezwykłych okolicznościach traci dowód na poparcie swojej tezy. Bo chociaż funkcjonariusz i funkcjonariuszka mieli przy sobie kamery, to nagrania z interwencji nie ma. Biuro prasowe łódzkiej policji informuje, że w obu urządzeniach, jednocześnie, skończyły się baterie.
- Zakładając, że wersja policji jest prawdziwa, mówimy o niesamowitym zbiegu okoliczności. A takich właśnie zbiegów okoliczności baliśmy się, kiedy wprowadzano system kamer nasobnych dla policjantów - mówi tvn24.pl Piotr Kubaszewski, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Wariant brytyjski
Kubaszewski na co dzień pomaga osobom, które mogły stać się ofiarą przemocy policji.
- Byliśmy wielkimi zwolennikami zakupu kamer, dzięki którym działania państwa byłyby pod kontrolą obywateli. Chcieliśmy, żeby urządzenia rejestrujące były w pokojach przesłuchań, radiowozach i wreszcie na policjantach - mówi.
I tłumaczy, że żeby program miał sens, powinien działać tak jak na przykład w Wielkiej Brytanii.
- Tam policjant rozpoczynający służbę wkłada na siebie kamizelkę z wbudowaną kamerą. Nagrywa ona w trybie ciągłym. Policjant nie decyduje, co i kiedy nagrać. Nie ma też dostępu do plików - opowiada Kubaszewski.
Jeżeli z jakiegoś powodu nagrania nie ma, bo na przykład kamera jest zasłonięta, obiektyw brudny a mikrofon zakryty, to wina spada na policjanta.
- Może nie tylko ponieść konsekwencje dyscyplinarne, ale sam fakt braku nagrania dodatkowo go obciąża, obniża jego wiarygodność - wyjaśnia.
Wariant polski
W Polsce - jak na Wyspach - kamery przypisane są do policjantów. Funkcjonariusze pobierają sprzęt z urządzeń dokujących, w których są ładowane. W czasie napełniania baterii odbywa się też transfer zapisanych plików - z urządzenia na serwer.
Na początku pracy policjanci mają więc - w założeniu - naładowaną kamerę gotową do pracy. Długiej pracy, bo według dystrybutora urządzeń zakupionych w ubiegłym roku za 14 mln złotych (dane z Komendy Głównej Policji – red.), kamery wystarczają na co najmniej 12 godzin ciągłej pracy.
Policjanci wyposażeni w kamery mają obowiązek nagrywać wszystkie swoje interwencje – mówiła rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka.
- To jednak oni decydują, kiedy nacisnąć guzik nagrywania. A poza tym, jak pokazuje przykład z Łodzi, policja nie ma problemu z informowaniem o tym, że doszło do niezwykłych zbiegów okoliczności, które uniemożliwiły nagranie czegokolwiek - mówi mec. Kubaszewski.
Czynności sprawdzające, które mają wyjaśnić łódzki incydent są w toku. Joanna Kącka z łódzkiej policji informuje, że tego dnia kamery na policjantach nagrały dwie wcześniejsze interwencje.
- Z relacji funkcjonariuszy wynika, że mimo próby doładowania wyczerpujących się baterii nie udało się uruchomić kamer w związku z czym ostatnia interwencja w 11 godzinie służby nie została zarejestrowana – twierdzi Kącka.
Wskazywała przy tym, że z urządzeniami są problemy. Z 293, które trafiły do Łodzi zastrzeżenia dotąd wzbudziła praca siedmiu.
- Zostaną one przekazane do weryfikacji producentowi - mówi mł. insp. Kącka.
Przed kamerą tvn24.pl zaznaczała jednak, że "sztywno by się nie trzymała tego wątku (kamer osobistych - red.)".
- Wcześniej nie było tych kamer i wszystkie okoliczności były wyjaśniane w inny sposób - mówi rzeczniczka łódzkiej policji.
Wcześniej wydziały kontroli wewnętrznej policji, w oparciu o relacje funkcjonariuszy, poszkodowanych, świadków i dostępnych dowodów weryfikowali, kto ma rację w sporze policjant-obywatel. Albo rozstrzygała to prokuratura, jak to się dzieje w przypadku zaatakowanej studentki z Łodzi, która poskarżyła się na działania interweniujących funkcjonariuszy.
Zachwiana równowaga
Zakup ponad dwóch tysięcy kamer w lipcu ubiegłego roku zapowiadał wiceminister MSWiA, Jarosław Zieliński.
- Wartością tego rozwiązania technicznego jest przede wszystkim transparentność, ale także ochrona obywateli oraz ochrona prawna funkcjonariuszy - mówił polityk.
Zanim zdecydowano się na zakup za 14 milionów złotych, w polskiej policji przeprowadzono pilotaż. Kamery testowano w trzech garnizonach policji: stołecznym, dolnośląskim i podlaskim.
Efekty były obiecujące.
- Dzięki rejestracji działań policji zmniejszył się poziom wątpliwości i dyskusji wokół nich, a działania stały się bardziej przejrzyste - podkreślał Jarosław Zieliński.
Inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji opowiada, że dzięki kamerom udało się wyjaśnić kilka kontrowersyjnych interwencji.
- Warszawscy policjanci byli posądzeni o użycie przemocy wobec jednego z zatrzymanych kierowców. Kamery na mundurach zarejestrowały jednak, że człowiek był agresywny wobec policjantów i sam rzucił się na maskę swojego samochodu - mówi Ciarka.
Doświadczenie z innych państw jasno wskazuje, że używanie kamer dobrze wpływa na jakość interakcji na linii obywatel - policja.
Nie do oszacowania
Tyle, że trudno jednoznacznie oszacować, jak znacząca to zmiana.
W 2012 roku kamery (nagrywające non stop pracę policjantów) trafiły do miasteczka Rialto w Kalifornii.
Liczba skarg na bezpodstawne użycie siły przez policjantów spadła tam o 59 procent. Łączna liczba skarg na funkcjonariuszy spadła jeszcze bardziej - bo o 89 proc.
Sukces programu sprawił, że administracja Baracka Obamy kupiła 50 tys. kamer dla policjantów w całym kraju. Efekty nie były już tak spektakularne.
W Waszyngtonie przeprowadzono niedawno badania, które miały zmierzyć wpływ kamer na jakość pracy policji. Analizowano pracę tysiąca funkcjonariuszy z kamerami w porównaniu do tysiąca mundurowych bez kamer.
- Analizowano pracę tych dwóch grup przez siedem miesięcy. Różnice w ich wynikach były niemal niezauważalne - relacjonuje Amanda Ripley, dziennikarka „The New York Times.
Amerykańscy kryminolodzy postawili tezę, że w policjanci po prostu przestali przejmować się kamerami i zachowują się tak, jak wcześniej.
To jednak nie oznacza, że program kamer okazał się fiaskiem. Harlan Yu, z amerykańskiej organizacji pozarządowej Upturn tłumaczy na łamach "Washington Post", że nagrania z kamer stają się bezcennym materiałem dowodowym w wielu sprawach - w tym wielu dotyczących policjantów.
- Żeby taki mechanizm zadziałał w Polsce, system musi trzymać w ryzach zarówno obywatela, jak i policjanta. Dopóki tak nie będzie, to system kamer policyjnych będzie karykaturą tego, czym miał być - puentuje Piotr Kubaszewski, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
***
Niedługo przed opublikowaniem tego tekstu, dostaliśmy komunikat z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Rzecznik mł. insp. Sebastian Gleń donosi, że "Sądecka Policja idzie z duchem czasu" i że "od dziś będzie można spotkać funkcjonariuszy z kamerami osobistymi przy mundurze, które będą rejestrowały obraz i dźwięk z przebiegu interwencji".
"Komenda Miejska Policji w Nowym Sączu jako pierwsza jednostka w garnizonie małopolskim otrzymała do użytkowania kamery nasobne (110 sztuk)"– pisze do redakcji Gleń.
Dodaje, policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego oraz Wydziału Prewencji zostali już przeszkoleni z ich obsługi i od dziś będą je nosić na mundurach.
"Głównym celem wykorzystywania kamer jest transparentność policyjnych działań oraz ochrona obywateli, ale także ochrona prawna dla samych funkcjonariuszy. Zarejestrowany materiał audio-wideo będzie można wykorzystać np. jako dowód w prowadzonych postępowaniach karnych, w sprawach o wykroczenia czy dyscyplinarnych" – zapowiada rzecznik małopolskiej policji.
Nowoczesne kamery osobiste zostały zakupione przez Komendę Główną Policji. Kolejną jednostką w Małopolsce przewidzianą do wyposażenia w te rejestratory jest Komenda Miejska Policji w Krakowie.
Docelowo - zgodnie z Programem Modernizacji Służb Mundurowych na lata 2017-2020 - wszystkie komendy miejskie i powiatowe w całym kraju zostaną objęte tym systemem.
Dotychczas Komenda Główna Policji zakupiła 2110 kamerek nasobnych.
Autor: Bartosz Żurawicz/i / Źródło: TVN 24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24