Czemu ruszył i jechał przez miasto bez żadnego nadzoru? Bo nikt nie zaciągnął w nim hamulca. Czemu nikt nie zaciągnął hamulca? Bo tramwaj wyświetlił komunikat, że już jest zaciągnięty. Do tych wniosków doszła komisja, która sprawdzała dlaczego dwa tygodnie temu skład jeździł po centrum Łodzi bez... motorniczego. Sprawę bada prokuratura.
Do wypadku doszło 24 czerwca. Od tego czasu sprawę analizowała specjalna komisja ekspertów powołanych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne i producenta tramwaju - firmę PESA.
- Komisja stwierdziła, że do wypadku przyczynił się błąd serwisanta naprawiającego skład - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK.
Wina jednak - zdaniem komisji - nie leży tylko po stronie człowieka.
- Tramwaj chwilę przed wypadkiem wyświetlał komunikaty, które przyczyniły się do niewłaściwego zachowania człowieka - dodaje Grochala.
Grawitacja zrobiła swoje
Co dokładnie wydarzyło się w piątek, 24 czerwca rano? Nowoczesny tramwaj PESA Swing popsuł się w centrum Łodzi po godz. 4. Za pomocą składu technicznego został przewieziony na tzw. martwy tor przy al. Kościuszki.
Składem zajął się serwisant zatrudniony przez producenta składu.
- Tramwaj wyświetlał komunikat, że jest zahamowany. Serwisant nie zaciągnął dodatkowego hamulca i wyszedł z pojazdu - wyjaśnia Grochala.
Tym samym, serwisant miał naruszyć procedury obowiązujące w czasie holowania i serwisowania pojazdu.
Chwilę później tramwaj został odczepiony od składu technicznego. Jak się okazało, tramwaj nie był jednak na hamulcu i zaczął się swobodnie staczać.
O włos od katastrofy?
Producent tramwaju będzie wyjaśniać, dlaczego skład wyświetlał nieprawdziwą informację. Firma PESA będzie też podejmować decyzje w sprawie swojego pracownika, który miał popełnić błąd.
- W związku z tym incydentem podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu serwisowania składów w innych miejscach niż zajezdnia - mówi Sebastian Grochala z MPK Łódź.
Łódzcy prokuratorzy wszczęli postępowanie w sprawie nieumyślnego sprowadzenia ryzyka wystąpienia katastrofy w ruchu lądowym. Trwają przesłuchania świadków, którzy zgłosili się do prokuratury - m.in. po naszej publikacji.
- Chcemy uzyskać odpowiedzieć na pytanie, czy zagrożenie było realne. A jeżeli tak, to kto za nie odpowiada - wyjaśnia Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Wnioski z pracy komisji powołanej przez firmę PESA i MPK Łódź zostały przekazane śledczym. Ci deklarują, że zostaną one przeanalizowane przez niezależnych ekspertów.
MPK Łódź nie poinformowało o wypadku ani policji, ani prokuratury. Obie instytucje o tramwaju-widmo dowiedziały się z mediów.
Szalony przejazd
Fakty TVN dotarły do zapisu z miejskich kamer. Widać na nim, jak ważący kilkadziesiąt ton pojazd jedzie przez ścisłe centrum miasta bez żadnej kontroli. Na nagraniu można zauważyć pracowników MPK, którzy jadą obok pojazdu i ostrzegają innych o niebezpieczeństwie.
Monitoring uchwycił też ostatnie sekundy przejazdu - na pl. Niepodległości tramwaj zbyt szybko wjeżdża w zakręt, wypada z torów i uderza w słup trakcyjny. Chwilę wcześniej sprzed kół składu ucieka kobieta, która przechodziła przez przejście dla pieszych.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź