Mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego wjechała pod prąd na drogę ekspresową S14. Jechała wprost na jadący w prawidłowym kierunku radiowóz łódzkiej drogówki. Policjanci eskortowali kobietę do najbliższego węzła i ukarali wysokim mandatem. Tłumaczyła, że spieszyła się do weterynarza.
Do zdarzenia doszło w czwartek, 14 lipca około godziny 3 na niedawno oddanym do użytku odcinku drogi ekspresowej S14.
- Policjanci z nocnego patrolu łódzkiej drogówki na drodze ekspresowej S14 zauważyli jadącego z naprzeciwka, pod prąd, peugeota. Włączyli "koguty" i pojazd się zatrzymał - relacjonuje Jadwiga Czyż z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Dodaje, że policjanci eskortowali kobietę do najbliższego węzła, w tym przypadku był to Konstantynów Łódzki.
Spieszyła się do weterynarza
- Kierująca autem mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego tłumaczyła podczas rozmowy z policjantami, że musiała pilnie udać się do weterynarza, a na drogę wjechała pod prąd przez pomyłkę, korzystając z nawigacji GPS, i w ogóle nie zauważyła, że jedzie nieprawidłowo - przekazuje rzeczniczka łódzkiej drogówki.
Kobieta była trzeźwa i miała ważne prawo jazdy. Za skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie została ukarana mandatem w wysokości 2000 złotych i sześcioma punktami karnymi.
Policja przypomina
Rzeczniczka łódzkiej policji młodszy aspirant Jadwiga Czyż przypomina, że kiedy wjedziemy pod prąd na autostradę czy drogę ekspresową, nie powinniśmy jechać dalej, nie wolno też zawracać. - Należy się zatrzymać w bezpiecznym miejscu, najlepiej na pasie awaryjnym, i włączyć światła awaryjne. Później z zachowaniem ostrożności wysiąść z pojazdu i przejść za barierę ochronną. Kiedy będziemy już bezpieczni, powinniśmy zadzwonić na służbę drogową lub policję i poprosić o pomoc - przypomniała rzeczniczka łódzkiej drogówki.
Źródło: tvn24.pl Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi