Zygfryd miał 61 lat, mieszkał samotnie. W sobotę zginął zastrzelony przez myśliwego, który - jak twierdzą śledczy - wziął go za dzika. Po oddaniu strzału zdał sobie sprawę z tragicznej pomyłki, ale było już za późno. Mieszkańcy Pławna (woj. łódzkie) są w szoku. 44-letni myśliwy miał uprawnienia, a odstrzał dzika był zgłoszony do koła łowieckiego.
- W ostatnim czasie dziki niszczyły nam uprawy - zboże i ziemniaki. Dlatego odstrzał był nam na rękę - mówi w rozmowie z tvn24.pl jeden z mieszkańców Pławna niedaleko Radomska (woj. łódzkie).
W piątkowy wieczór, uzbrojony 44-latek wypatrywał zwierzyny na ambonie na skraju lasu i pola ziemniaków.
- Opowiadał, że na polu obserwował dziki. W pewnym momencie zdecydował się oddać strzał - mówi nadkom. Włodzimierz Czapla z radomszczańskiej policji.
Tragedia
Myśliwy już po oddaniu strzału zorientował się, że trafił człowieka.
- Próbował go ratować. Zadzwonił też na numer alarmowy 112 - mówi Tomasz Retyk z prokuratury rejonowej w Radomsku.
Na miejsce zostało wysłane pogotowie i policja. Niestety, 61-latka nie udało się uratować.
- Wszyscy byliśmy w szoku. Przecież myśliwy nie strzela na oślep. Miał nam pomóc z dziką zwierzyną, a zabił jednego z nas - mówią wstrząśnięci sąsiedzi zastrzelonego mężczyzny.
Śledztwo w toku
Prokurator Tomasz Retyk podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że myśliwy, który oddał strzał jest w złym stanie psychicznym.
- Był bardzo wstrząśnięty tym, co się stało - podkreśla.
Śledztwo na razie jest w sprawie. Najczęściej w tego typu przypadkach prokuratorzy oskarżają myśliwych o nieumyślne spowodowanie śmierci. Za to przestępstwo grozi do pięciu lat więzienia.
Do tragedii doszło bez świadków, więc prokuratorzy odtwarzając przebieg zdarzenia muszą opierać się na zabezpieczonych dowodach i relacji myśliwego.
Przepisy jasno wskazują, że myśliwy musi doskonale wiedzieć, do czego strzela. Nie ma mowy o oddawaniu strzału na przykład do poruszających się krzaków.
- Myśliwy musi na tyle dobrze widzieć cel, żeby określić gatunek, rodzaj i płeć zwierzyny - podkreśla Bartosz Bukowski z zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Szczecinie.
Do tragedii doszło podczas nocnego polowania indywidualnego. Przebieg takich polowań reguluje rozporządzenie ministra środowiska z 22 marca 2005 roku. Znajdują się tam zapisy, które mają zminimalizować ryzyko. O ile są przestrzegane.
Po pierwsze myśliwy musi zgłosić fakt rozpoczęcia polowania.
- Każde koło łowieckie ma swoją metodę ewidencji polowań. Może to się odbywać drogą elektroniczną, za pomocą elektronicznej książki polowań lub w sposób tradycyjny, do fizycznej księgi w danym kole - informuje Alicja Fruzińska z Polskiego Związku Łowieckiego.
Myśliwy musi być też odpowiednio wyposażony.
- Musi mieć też ze sobą urządzenia optyczne - czyli lunetę na broni oraz lornetkę i latarkę - mówi w rozmowie z "Faktami TVN" Bernard Ogrodniczak z koła łowieckiego "Ostoja" w Szczecinku.
Prawo zabrania strzelania w terenie nieznanym. Nie wolno też polować w taki sposób, że lufa jest skierowana w kierunku dróg publicznych czy zabudowań.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź