W ubiegłym roku przed sezonem grzewczym pan Mirosław, mieszkaniec Gałkowa Małego pod Łodzią, kupił pięć ton ekogroszku za cztery tysiące złotych. W tym roku, za taką samą ilość ekogroszku, musiałby zapłacić ponad dwadzieścia tysięcy. - Dobrze, że jest jeszcze ciepło - zauważa w rozmowie z reporterem TVN24.
Mieszkańcy Gałkowa Małego - niewielkiej wsi pod Łodzią - o opał na zimę pytają w pobliskich składach. Jak relacjonuje reporter TVN24 Piotr Borowski - nikt nie ma w planach jechać na Śląsk i tam ustawiać się w kolejce przed kopalnią, bo jak mówi dziennikarz, nikt nie ma na to czasu ani pieniędzy.
Rok temu tona za cztery tysiące. W tym - za ponad dwadzieścia tysięcy
Dziennikarz TVN24 rozmawiał z jednym z mieszkańców tej miejscowości - panem Mirosławem. Mężczyzna pokazał swój piec na ekogroszek, w którym zostały jego resztki. Na razie, jak mówił naszemu reporterowi, wystarcza to na ogrzanie wody w domu. - Jeżeli nawet miałby gdzie kupić opał, to też podawał nam ciekawe wyliczenia. W ubiegłym roku przed okresem grzewczym kupił pięć ton ekogroszku za cztery tysiące złotych. W tym, za taką samą ilość, musiałby zapłacić ponad dwadzieścia tysięcy złotych. Ale i tak jest problem, bo nie ma gdzie tego towaru kupić - relacjonował na antenie TVN24 Piotr Borowski.
"Przyjdą chłodniejsze dni i zacznie się problem"
- Sytuacje mamy trudną. Dlatego, że ja opał już w zasadzie wykończyłem i zostają tylko resztki. Dobrze, że mamy ciepło i myślę, że tak wszyscy na tym bazują i ten temat się trochę przesuwa. Ale przyjdą te chłodniejsze dni i zacznie się problem - mówi pan Mirosław.
"Będą palić czym się da"
Pan Mirosław w rozmowie z dziennikarzem TVN24 przyznał, że nie ma wyjścia i będzie ogrzewał dom gazem. Ale, jak mówił, wielu mieszkańców wsi, żeby się ogrzać, będzie paliło w piecach "czym popadnie".
"Polskiego węgla nie ma. Jest tylko importowany ekogroszek"
Właścicielka składu opału w Przanowicach pod Łodzią w rozmowie z reporterem TVN24 mówi, że obecnie nie ma polskiego węgla w sprzedaży, jest tylko importowany ekogroszek. - Z dostępnością węgla jest bardzo ciężko, nie mam skąd kupić orzecha, nie mam skąd kupić kostki. Jeżeli coś jest, to jest to importowane. Nie znam pochodzenia tego węgla i ceny też są bardzo zawrotne. Naszego polskiego węgla nie ma - powiedziała kobieta. - Ceny sięgają od trzech i pół tysiąca złotych do trzech tysięcy ośmiuset - przekazała właścicielka składu opału pod Łodzią.
Źródło: tvn24.pl Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24