Tomasz Komenda został skazany za zabójstwo na 25 lat więzienia. Wyszedł na wolność po 18 latach, gdy sąd uznał, że mężczyzna nie miał nic wspólnego z tą zbrodnią. Prokuratura właśnie uznała, że śledczy i sędziowie nie zawinili, bo oparli się na fałszywych opiniach biegłych, którzy wcześniej także zostali zwolnieni z odpowiedzialności.
15-letnia Małgosia z Miłoszyc została brutalnie zgwałcona w sylwestrową noc 1996 roku. Pozostawiona przed dyskoteką, zmarła z wykrwawienia i wyziębienia. Trzy lata później o zbrodnię oskarżono 23-letniego Tomasza Komendę. Mężczyzna w 2003 roku został skazany prawomocnie na 25 lat więzienia. Wyszedł na wolność dopiero po 18 latach odsiadki, gdy za sprawą funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji Sąd Najwyższy jeszcze raz przyjrzał się sprawie i uznał, że Komenda jest niewinny.
Zobacz materiał "Superwizjera": Człowiek, który uwolnił Tomasza Komendę
Był marzec 2018 roku. Odtąd Prokuratura Okręgowa w Łodzi próbowała ustalić, kto popełnił błąd. Następnie umarzała kolejne wątki śledztwa. Jak przekazał nam w czwartek prokurator Tomasz Szczepanek, 28 grudnia 2023 roku prokuratura wydała postanowienie o umorzeniu pozostałych wątków. O sprawie pierwszy poinformował Onet.pl.
Umorzone wątki
– Umorzony został wątek w zakresie niedopełnienia obowiązków służbowych przez prokuratorów Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu poprzez zatajanie dowodów niewinności Tomasza Komendy, skierowanie postępowania przeciwko niemu, pozbawienie go wolności, a następnie fałszywe oskarżenie i doprowadzenie do jego prawomocnego skazania – powiedział Onetowi Tomasz Szczepanek.
– Postępowanie umorzono także w zakresie niedopełnienia obowiązków służbowych przez sędziów i ławników Sądu Okręgowego we Wrocławiu poprzez niedokonanie prawidłowej i wnikliwej oceny materiału dowodowego, a w szczególności opinii biegłych i w konsekwencji dokonanie błędnych ustaleń faktycznych co do rzekomego dopuszczenia się przestępstwa zarzucanego Tomaszowi Komendzie – podkreślił Szczepanek.
Umorzony został też wątek dotyczący niedopełnienia obowiązków służbowych przez sędziów Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Jak przekazał Szczepanek, chodzi o zaniechanie prawidłowej kontroli instancyjnej i uznanie za słuszne ustaleń faktycznych, dokonanych przez sąd pierwszej instancji.
Wszystkie te wątki zostały umorzone z uwagi na "brak znamion czynu zabronionego". – Przyczyną umorzenia postępowania w zakresie tych czynów, które miałyby być popełnione przez prokuratorów, był fakt, że podejmując kolejne decyzje procesowe, w tym o przedstawieniu zarzutów i skierowaniu aktu oskarżenia, nie mieli oni świadomości nieprawidłowości, których dopuszczono się przy wydawaniu opinii przez biegłych. Dotyczyły one śladów uzębienia i śladów zapachowych. Należy więc uznać, że dokonana przez prokuratorów ocena materiału dowodowego – podobnie jak później przez poszczególne składy orzekające w sądach – została przeprowadzona w sposób prawidłowy i właściwy – wyjaśnił Szczepanek.
– Dowody te stanowiły podstawę nie tylko do oskarżenia Tomasza Komendy, ale również jego skazania, a błędny sposób ich uzyskania w żaden sposób nie był znany żadnemu z prokuratorów, sędziów ani ławników – dodał prokurator.
Znęcali się nad skazanym, ale nie wiadomo kto
Prokuratura umorzyła też wątek dotyczący znęcania się nad Tomaszem Komendą przez współosadzonych podczas odbywania przez niego kary.
– Przyczyną umorzenia w tym zakresie było albo niewykrycie sprawców, albo brak dowodów dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia niektórych czynów, lub też śmierć jednej z osób podejrzanych – wyjaśnił prok. Szczepanek.
Dodał, że postępowanie zostało też umorzone w zakresie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Służby Więziennej poprzez fizyczne i psychiczne znęcanie się nad Tomaszem Komendą. W tym przypadku przyczyną umorzenia było niewykrycie sprawców.
Prokurator Szczepanek: – Powodem umorzenia wątków w tym zakresie były zwłaszcza trudności dowodowe wynikające m.in. z upływu lat i zacierania się śladów pamięciowych, ale przede wszystkim z braku zgromadzenia takiego materiału dowodowego, który potwierdziłby przebieg zdarzeń opisany przez Tomasza Komendę. Świadkowie nie potwierdzali tych wydarzeń, a pokrzywdzony nie rozpoznawał wytypowanych osób pomimo przeprowadzenia szeregu okazań. Ponadto dokonywano ustaleń, że wskazywane przez niego osoby, nie przebywały z nim w tej samej celi. Oczywiście nie oznacza to, że do danych zdarzeń na pewno nie dochodziło, natomiast wszelkie niedające się usunąć wątpliwości, należy tłumaczyć na korzyść osób podejrzanych, co w konsekwencji doprowadziło do umorzenia postępowania.
CZYTAJ TEŻ: Niesłuszne skazanie Tomasza Komendy. Prokuratura: winni ustaleni, zarzutów na razie nie będzie
Fałszywe dowody
Tomasz Komenda w trakcie trwania procesu nigdy nie przyznał się do winy. Raz, podczas przesłuchania na policji, przyznał, że w dniu zbrodni był tam, gdzie zamordowano Małgosię i odbył stosunek z nieznajomą dziewczyną. Potem powiedział, że te słowa zostały wymuszone przez policjantów, którzy go pobili.
Głównymi obciążającymi go dowodami były kod DNA z włosa i ślad zapachowy, znalezione na czapce, którą sprawca pozostawił na miejscu zbrodni, zęby odciśnięte na ciele ofiary oraz zeznania sąsiadki Komendy, która zmarła w 2018 roku.
- Kwestia związana z zeznaniami składanymi w 2000 roku w śledztwie, które zostało zakończone obwinieniem Tomasza Komendy, została umorzona z powodu przedawnienia. Ta sama kobieta na krótko przed śmiercią po raz kolejny złożyła fałszywe zeznania obciążające Komendę. Tym razem przed prokuraturą wrocławską. Śledztwo w tym zakresie zostało umorzone z powodu jej śmierci - mówił nam w kwietniu 2023 roku Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W tym samym czasie śledczy zakończyli pracę w sprawie dwóch policjantów (Zbigniewa P. i Janusza S.), którzy przed laty badali sprawę śmierci 15-letniej Małgosi. Nie znaleziono dowodów na to, że zatajali dowody niewinności Tomasza Komendy.
- Z powodu przedawnienia musieliśmy umorzyć też śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy. To samo dotyczy śledztwa związanego z przekroczeniem uprawnień przez Zbigniewa P. i drugiego, nieustalonego policjanta, którzy znęcając się fizycznie i psychicznie nad Tomaszem Komendą, chcieli przymusić go do przyznania się do winy - mówił Kopania.
Nierzetelne opinie biegłych
W kwietniu prokuratura informowała także, że w stan oskarżenia nie zostaną postawieni biegli, którzy przed laty opiniowali w sprawie Komendy. Prokuratorzy analizowali kwestię wydania przez nich nierzetelnych opinii i zatajenia dowodów niewinności mężczyzny.
- Patrząc na sprawę, musieliśmy uwzględniać ówczesny stan prawny. Mimo drobiazgowej pracy nie udało nam się ustalić, że celowo wydali fałszywą opinię, a to było w tamtym czasie konieczne, żeby przestawić zarzut popełnienia przestępstwa - mówił Krzysztof Kopania.
Przedawnione zostały też wątki związane z fałszywymi zeznaniami osadzonych mężczyzn, którzy twierdzili, że Tomasz Komenda był feralnej nocy w Miłoszycach. Ostatecznie śledczy nie dopatrzyli się tu znamion przestępstwa.
- Mężczyźni, jak się okazało w czasie śledztwa, chcieli pomóc Tomaszowi Komendzie, wskazując, że to nie on odpowiada za przestępstwo. Wersja ta miała uzasadniać, skąd w Miłoszycach wzięły się przedmioty, które miały rzekomo uzasadniać jego obecność podczas sylwestrowej nocy - zaznaczał Kopania.
Ustalili, z czyjej winy doszło do niesłusznego skazania, ale...
Krzysztof Kopania: - Doszło do nałożenia się na siebie kilku czynników: składane były fałszywe zeznania. Funkcjonariusze policji nie dopełniali obowiązków i przekraczali uprawnienia. Z kolei biegli nie działali rzetelnie bądź stosowali niewłaściwe metody. To jednak niestety nie oznacza, że możemy przedstawić im zarzuty.
Źródło: tvn24.pl, Onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: "Superwizjer" TVN