Strajkujący od kilku tygodni pracownicy socjalni z Łodzi, którzy walczą o podwyżkę wynagrodzeń, proszą o mediację Donalda Tuska, szefa Platformy Obywatelskiej. Są zdania, że władze miasta (z wywodzącą się z PO prezydent Hanną Zdanowską na czele) nie wykazują chęci porozumienia się z protestującymi.
Informujemy regularnie o trwających od kilku tygodni protestach pracowników socjalnych w Łodzi. W piątek przedstawiciele komitetu strajkowego wystosowali do Donalda Tuska, szefa Platformy Obywatelskiej, wniosek o poprowadzenie mediacji z władzami miasta oraz o "rozmowę z koleżanką partyjną, Hanną Zdanowską" - prezydentem miasta. Przedstawiciele strajkujących oceniają, że prezydent "zdaje się nie być zainteresowana rozwiązaniem konfliktu" i zakończeniem protestu, a łódzcy samorządowcy nie reagują na fakt, że "od ośmiu tygodni pomoc społeczna praktycznie w ogóle nie funkcjonuje":
Protestujący o "priorytetach PO"
"Prezydent Miasta Łodzi swoją postawą demonstruje, iż osoby wykluczone, osoby starsze, niepełnosprawni, osoby chore psychiczne, matki z dziećmi objęte procedurą 'niebieskiej karty', dzieci po próbach samobójczych i wielu innych potrzebujących wsparcia, nie są wcale priorytetem w polityce społecznej PO" - czytamy w piśmie skierowanym do byłego premiera.
Pracownicy MOPS informują, że o wyższe wypłaty walczy 250 terenowych pracowników socjalnych, z których "95 procent stanowią kobiety". Zaznaczają, że pozostają bez pensji drugi miesiąc. Jednocześnie przedstawiciele komitetu strajkowego skarżą się, że reprezentanci magistratu "podważają dobre imię" i stwierdzają, że protest jest nielegalny.
Korespondencja władz miasta z protestującymi
Rozbieżności w ocenie propozycji płacowych i przebiegu negocjacji uwidaczniają się w korespondencji prowadzonej wcześniej między władzami miasta a protestującymi. W datowanym na 8 czerwca liście wiceprezydenta Adama Wieczorka do Alicji Nowakowskiej, przewodniczącej Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych przy MOPS w Łodzi, przedstawiciel ratusza ocenił, że "Państwu absolutnie na ugodowym kompromisie nie zależy". "W opinii Wydziału Prawnego MOPS, Państwa obecne postulaty wykraczają mocno poza podpisany Protokół Rozbieżności, można więc nawet pokusić się o uznanie strajku za nielegalny. W związku z takim podejściem Państwa przedstawicieli do rozmów i negocjacji oraz odrzuceniem porozumienia zaproponowanego przez Miasto – zrywam wszelkie rozmowy z Państwa organizacją zawodową" - czytamy w piśmie Wieczorka.
Dzień później, 9 czerwca, odniósł się do niego komitet strajkowy. "Ponownie w przestrzeni publicznej przekazał Pan informacje, które są sprzeczne z prawdą, a mogą wywołać negatywnie nastawienie społeczne do naszej grupy zawodowej oraz spowodować konflikty pomiędzy pracownikami naszej instytucji" - czytamy w stanowisku protestujących. "Pana przekaz medialny dotyczący osób strajkujących jest celowy i jest kolejnym aktem lekceważenia dziedzictwa historycznego zdobytego w latach 80. ustawowego prawa do strajku w obecnej postaci" - kontynuował komitet strajkowy.
Propozycja "nie do zaakceptowania"
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w kwietniu porozumiał się z dwoma związkami zawodowymi zrzeszającymi pracowników zatrudnionych na innych stanowiskach. - W ramach porozumienia z budżetu miasta na wzrost wynagrodzeń pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej została przekazana kwota 3 milionów 300 tysięcy złotych. Ta kwota pozwala na średnio 320 złotych podwyżki miesięcznie brutto. Jest to liczone z regulaminową premią oraz dodatkiem stażowym - mówi Iwona Jędrzejczyk, rzeczniczka MOPS w Łodzi.
Ustalenia te pracownicy socjalni uznali za nie do zaakceptowania. Według ich wyliczeń, na tej podstawie realnie trafiłoby do nich około 200 złotych miesięcznie więcej.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź