Wizja lokalna zaczęła się na ulicy Piotrkowskiej, gdzie zaczepił nieznajomą. Potem Mamuka K., w policyjnej eskorcie, odtworzył ostatnie chwile życia swojej ofiary - 28-letniej Pauliny Dynkowskiej. - Czynności prokuratorskie trwały dziewięć i pół godziny, były rejestrowane kamerą wideo - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. Podejrzany twierdzi, że nie pamięta jak zadawał śmiertelne ciosy.
Gruzin oskarżony o zabójstwo 28-letniej łodzianki miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Wokół niego krążyli policjanci, prokurator i tłumacz języka gruzińskiego. Obecny był też pełnomocnik rodziny zamordowanej łodzianki.
- W czasie wizji lokalnej odtworzone zostały wydarzenia z 20 października 2018 roku, kiedy doszło do brutalnego zabójstwa, do którego przyznał się Mamuka K. - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Śladami zbrodni
Grupa osób, która w niedzielę rano pojawiła się w ścisłym sercu miasta, szybko zwróciła na siebie uwagę gapiów. Mieszkańcy obserwowali, jak Mamuka K. przemieszcza się ulicą Kościuszki w stronę kamienicy przy ul. Żeromskiego. Tam doszło do zbrodni.
- Wersja zaprezentowana przez podejrzanego nie zawiera opisu zadawania ciosów. Mężczyzna w tym zakresie zasłania się niepamięcią. Wskazał on jednak, jak po zbrodni zacierał ślady i co zrobił ze zwłokami - mówi Kopania.
Ze śledztwa jednak wynika, że 28-letnia Paulina Dynkowska została brutalnie pobita, a potem zabójca kilkukrotnie zadał jej ciosy nożem w okolice szyi.
- Mężczyzna po raz kolejny podkreślał, że nie planował wcześniej zabójstwa. Podkreślał, że nie chciał tego robić - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Ucieczka
Spod hostelu robotniczego przy Żeromskiego, grupa z podejrzanym o zabójstwo przeniosła się w okolice Stawów Jana w Łodzi. Wtedy, 20 października Gruzin pojechał tam taksówką. Jej kierowca pomógł Mamuce K. umieścić ciężką torbę podróżną w bagażniku. Nie wiedział, że w środku były schowane zwłoki 28-letniej łodzianki.
- Podejrzany w czasie wizji lokalnej bardzo drobiazgowo pokazywał, co robił na miejscu i gdzie ukrył zwłoki - dodaje Kopania.
Ostatnim etapem wizji lokalnej był dworzec Łódź Kaliska, z którego podejrzany pojechał busem do Warszawy. Stamtąd ruszył w stronę wschodniej granicy, którą przekroczył kilkanaście godzin później.
- Wersja przedstawiona przez podejrzanego jest bardzo szczegółowa i w znacznej części pokrywa się z materiałem dowodowym. Wizja miała wyjaśnić pewne nieścisłości - dodał Kopania.
Prokurator podkreślił, że podejrzanemu może grozić kara pozbawienia wolności w wymiarze nie krótszym niż 12 lat. - Z dożywociem włącznie - dodał.
Cios w brzuch, byle nie trafić do Polski
Paulina Dynkowska bawiła się w piątek 19 października 2018 r. w towarzystwie znajomych. Gruzina, który przyznał się do jej zabicia spotkała w sobotę rano. Jej zwłoki zostały odnalezione 26 października.
Trzy dni później wystawiono za Gruzinem tak zwaną czerwoną notę Interpolu, czyli prośbę skierowaną do organów ścigania na całym świecie o zlokalizowanie i zatrzymanie takiej osoby.
Gruzin został zatrzymany 1 listopada 2018 roku w Kijowie. Robił co mógł, żeby jak najbardziej odwlec w czasie spotkanie z polskimi śledczymi. Kiedy przebywał w celi, wystąpił o przyznanie mu statusu uchodźcy. Ten ruch skutecznie sparaliżował ekstradycję mężczyzny do Polski na blisko trzy miesiące.
Po wielu zawirowaniach i wątpliwościach, które opisywaliśmy na portalu tvn24.pl, ukraiński sąd w czerwcu zgodził się na ekstradycję. Operację przekazania Mamuka K. do Polski trzeba było jednak przełożyć, bo Gruzin zadał sobie cios nożem.
Robert Zieliński, reporter śledczy tvn24.pl ustalił, że mężczyzna dźgnął się po tym, jak sąd wydał zgodę na ekstradycję. Rana, którą sobie zadał, nie zagrażała jego życiu.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź