Łódzka prokuratura badająca okoliczności zabójstwa dwóch osób na klatce schodowej budynku przy ulicy Tymienieckiego czeka na trzy ekspertyzy, w tym jedną kluczową - od biegłych psychiatrów. Oceniają oni, na ile 35-letni mężczyzna, który jest podejrzany o zadanie śmiertelnych ciosów swoim znajomym, był poczytalny w momencie tragedii.
Ciała dwóch ofiar nożownika zostały odnalezione w niedzielę (15 stycznia) nad ranem przy ul. Tymienieckiego w Łodzi. Niedługo potem został zatrzymany 35-letni mężczyzna, który był pod jednym z kościołów przy ulicy Piotrkowskiej. Usłyszał zarzuty zabójstwa mężczyzny i kobiety. Podejrzany przyznał się do winy, ale - jak mówił wtedy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej - nie pamiętał momentu agresji.
- Mężczyzna powiedział, że razem z nimi spożywał alkohol i środki odurzające. Około godziny 1 wyszedł z 34-latkiem po piwo. Kiedy wrócił "usłyszał głosy i zobaczył demony - zaczął z nimi walczyć". Następnie wybiegł z mieszkania i udał się do kościoła, żeby porozmawiać z księdzem - relacjonował Kopania.
Czekają na trzy ekspertyzy
O dotychczasowych ustaleniach śledczych jako pierwsi poinformowali dziennikarze "Dziennika Łódzkiego". W rozmowie z tvn24.pl Tomasz Szczepanek, który zastępuje będącego na urlopie rzecznika Prokuratury Okręgowej w Łodzi, przekazuje, że śledczy czekają na trzy ekspertyzy w tej sprawie.
- Czekamy przede wszystkim na opinię psychiatryczną. Podejrzany został już wcześniej poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej - mówi prokurator.
Dodaje, że śledczy czekają jeszcze na ekspertyzy z zakresu badań informatycznych, w której mają znaleźć się wyniki analizy zawartości telefonów ofiar zabójstwa.
- Wcześniej przebadany został telefon 35-latka. Na tym etapie nie informujemy, co zawiera ekspertyza. Dla dobra śledztwa nie zdradzamy też wyników ekspertów z zakresy toksykologii, którzy zakończyli swoją pracę - mówi Szczepanek.
Prokuratura: podejrzany mężczyznę znał od dawna, kobietę od około roku
Z ustaleń śledczych wynika, że 35-latek i jedna z ofiar - 34-letni mężczyzna - znali się od dawna. Natomiast 30-letnią kobietę - drugą ofiarę - 35-latek znał od około roku. Mieszkanie w loftach przy ulicy Tymienieckiego wynajęli wspólnie.
W sobotę, 14 stycznia, przyjechali tam samochodem kobiety. O godzinie 1 w nocy mężczyźni wyszli po alkohol. Trzy godziny później sąsiedzi i pracownik ochrony poinformowali policję, że odnaleziono na korytarzu dwie osoby. 34-latek już nie żył, podjęto próbę reanimacji kobiety, ale 30-latka zmarła.
Jak przekazywali śledczy, w mieszkaniu i na zewnątrz widoczne były ślady krwi. - Zabezpieczono nóż kuchenny - prawdopodobne narzędzie zbrodni. W lokalu znaleziono też butelki po alkoholu i prawdopodobnie substancje psychotropowe - relacjonował tuż po zbrodni rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Czytaj też: "Dusił go, zadawał ciosy nożem i butelką. Po kilku godzinach oblał ciało łatwopalną substancją i podpalił"
Źródło: tvn24.pl, Dziennik Łódzki
Źródło zdjęcia głównego: TVN24