Jechał za szybko, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Dwóch pasażerów zginęło, trzeci z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. Z kolei 33-latek podejrzany o spowodowanie wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Prokuratura postawiła mu już zarzuty, a sąd orzekł areszt. Nadal jest jednak na wolności, bo do tej pory go nie odnaleziono. Prokuratura wydała teraz za podejrzanym list gończy.
Do tragicznego wypadku doszło 23 lutego tego roku przy ulicy Broniewskiego w Łodzi.
- Uwagę innych uczestników ruchu zwróciła już wcześniej brawurowa jazda kierowcy bmw, który w ulicę Broniewskiego z dużą prędkością skręcił z niewłaściwego pasa, a następnie dalej bardzo szybko jechał w kierunku północnym, mimo złych warunków atmosferycznych i podającej mżawki - mówi Krzysztof Kopania Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jak dodaje, w samochodzie było kilku mężczyzn. To, jak doszło do wypadku udało się śledczym odtworzyć dzięki relacji świadków i zapisów z monitoringu.
- W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem wpadł w poślizg i sunąc bokiem po jezdni zjechał na prawe pobocze, uderzył w krawężnik, wybił się w powietrze, a następnie wpadł w drzewo - opisuje prokurator.
Na miejscu zginął 30-latek, który wypadł z auta. 26-latek zmarł w karetce. Do szpitala z poważnymi obrażeniami trafił 29-latek.
Z miejsca wypadku uciekł jednak 33-latek, który podejrzany jest o kierowanie bmw i spowodowanie wypadku.
Jak ustalili śledczy, samochód, którym jechał podejrzany nie był rejestrowany, posiadał amerykańskie numery rejestracyjne. Nie miał wymaganego ubezpieczenia.
Znaleźli ślady krwi. Możliwe, że szukał pomocy
Do tej pory nie udało się znaleźć 33-latka, dlatego prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów, a sąd uwzględnił wniosek o tymczasowe aresztowanie.
- Wdrożone zostały poszukiwania listem gończym. Prokurator wyraził zgodę na jego publikacje w mediach - dodaje Kopania.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Wizew i Komenda Miejska Policji w Łodzi. Jak przekazał rzecznik prokuratury, policja bierze pod uwagę to, że 33-latek po wypadku korzystał z pomocy medycznej.
- W miejscu jego aktualnego zamieszkania, gdzie na krótko pojawił się po wypadku ujawniono ślady krwi - mówi.
33-latkowi grozić może do 12 lat więzienia.
Bardzo prosimy o pomoc w zatrzymaniu podejrzanego. Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje mogące być pomocne w tym zakresie proszone są o zgłaszanie się do policji bądź do Prokuratury Rejonowej Łódź – Widzew, przy ulicy Dąbrowskiego 40A w Łodzi.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KMP PSP Łódź