Mieli od 14 do 16 lat, przed śmiercią przebywali w nieludzkich warunkach i byli zmuszani do niewolniczej pracy po 12 godzin dziennie. Jeden z trzech nastolatków, na szczątki których właśnie natrafili pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej, został zastrzelony przez niemieckiego strażnika podczas próby ucieczki z obozu przy Przemysłowej w Łodzi. Szczątki zostały znalezione na cmentarzu przy ulicy Kurczaki, prace - jak zapowiada IPN - będą w tym miejscu kontynuowane.
Biuro Prasowe IPN podało, że na cmentarzu św. Wojciecha przy ul. Kurczaki w Łodzi przeprowadzono drugi etap ekshumacji szczątków dzieci - ofiar niemieckiego obozu przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Odnaleziono szczątki trzech nastoletnich chłopców, którzy zginęli w obozie w 1944 roku. - W trakcie badań, ustaliliśmy, że jednym z nich był Edmund Agaciński, zastrzelony przez niemieckiego strażnika podczas próby ucieczki z obozu, jaką podjął 15 lipca 1944 roku - powiedział dr Krzysztof Latocha z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Oddziału IPN w Łodzi. Nastolatek, którego ciało udało się zidentyfikować urodził się 24 października 1928 roku w rodzinie Antoniego i Róży z d. Mireckiej. - W 1943 roku został zatrzymany przez Niemców, gdy wyszedł do sklepu po mleko dla młodszej, rocznej wówczas, siostry Janiny. Nie znamy powodów i okoliczności jego aresztowania - opowiada dr Latocha.
Dodaje, że rodzina poszukiwała go bezskutecznie na terenie Poznania, m.in. za pośrednictwem niemieckiej rodziny, która mieszkała po sąsiedzku. Okazało się, że trafił do obozu przy Przemysłowej w Łodzi.
Czytaj też: Znaleźli zapomniane miejsca pochówków dzieci - więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego
- Obecnie jego siostra oczekuje na potwierdzenie identyfikacji, bo chce godnie go pochować - przekazał Latocha.
Zmarli w obozie, szczątki odnaleziono teraz
Pozostali dwaj nastolatkowie, których szczątki odnaleziono w ubiegłym tygodniu, to - jak przekazuje IPN - Tadeusz Kalbarczyk i Henryk Słaboszewski, obydwaj mieli wówczas ok. 14-15 lat.
- Zmarli prawdopodobnie w kwietniu 1944 roku podczas epidemii tyfusu w obozie - podkreślił dr Latocha, przypominając, że w obozie przy Przemysłowej dzieci były więzione w nieludzkich warunkach i pracowały niewolniczo przez 10-12 godzin dziennie w warsztatach działających na potrzeby Wehrmachtu. Według relacji i zeznań świadków niemieccy strażnicy często znęcali się nad młodocianymi więźniami i bili ich. Dr Latocha przypomniał, że w trakcie prac ekshumacyjnych przeprowadzonych w lipcu br. w bezimiennym grobie odnaleziono szczątki należące prawdopodobnie do 16-letniego Zdzisława Kafarskiego. - 13 kwietnia 1944 roku został on brutalnie skatowany przez strażników prawdopodobnie za kradzież kawałka chleba. Jeden z oprawców dodatkowo podtopił pobitego w zbiorniku z nieczystościami. Według relacji świadków nastolatek zmarł jeszcze tego samego dnia, nie odzyskując już przytomności - tłumaczy historyk.
Groby powyżej grobów
Dr Krzysztof Latocha podkreśla, że cmentarz przy ul. Kurczaki jest głównym miejscem pochówku ofiar obozu przy ul. Przemysłowej. W księdze cmentarza odnotowano 77 pochówków ofiar obozu.
- Obecny układ kwater i numeracja grobów różnią się znacznie od tego z okresu wojny. Wytypowaliśmy prawdopodobne miejsca pochówku młodocianych więźniów. Nad tymi z okresu okupacji znajdują się jednak nowsze miejsca pochówku. IPN uzyskał już dwie zgody właścicieli grobów i w przyszłym roku przebadamy ich teren. Staramy się o kolejne zgody - wskazał. - Chciałbym zaapelować do osób, których bliscy są pochowani na cmentarzu przy ulicy Kurczaki. Dzięki ich życzliwości i udzielonym instytutowi zgodom będziemy mogli odnaleźć miejsca pochówku dzieci-więźniów obozu - dodał.
Obóz dla dzieci
Oficjalna nazwa niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dla polskich dzieci brzmiała "Polenjugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt" (prewencyjny obóz policji bezpieczeństwa dla młodzieży polskiej w Łodzi). Powstał 1 grudnia 1942 roku na terenie wyodrębnionym z łódzkiego getta (niem. Litzmannstadt Ghetto) w kwartale ulic: Górniczej (Robert Strasse), Emilii Plater (Max Strasse), Brackiej (Ewald Strasse) oraz Przemysłowej (Gewerbe Strasse). Z trzech stron wzniesiono trzymetrowy płot z desek, zwieńczony drutem kolczastym. Od strony przylegającego do obozu cmentarza żydowskiego stał ceglany mur. Brama główna znajdowała się u wylotu ul. Przemysłowej. Komendantem obozu był SS-Sturmbannführer Karl Camillo Ehrlich. Według ustaleń IPN dzieci osadzone w obozie Niemcy uznawali za potomstwo "niebezpiecznych bandytów" co oznaczało, że ich rodzice lub opiekunowie należeli do ruchu oporu. Okupant posługiwał się również terminem "Asoziale" (element aspołeczny). Określano nim m.in. przestępców kryminalnych, włóczęgów, ulicznych handlarzy, chuliganów, złodziei, a także "gapowiczów", osoby nieprzestrzegające godziny policyjnej i unikające pracy, a także dzieci z niewielkim upośledzeniem psychicznym lub fizycznym.
Kilkaset ofiar
Chłopców zatrudniano przy wyrobie słomianych, zimowych butów dla żołnierzy niemieckich walczących na froncie wschodnim oraz mat, których używano jako podkładów pod koła wojskowych pojazdów, gdy te ugrzęzły w błocie lub śniegu. Chłopcy naprawiali plecaki, chlebaki i obuwie wojskowe. - W szwalni naprawiano mundury. Zadania te wykonywali zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, które cerowały przestrzeliny lub rozdarcia w mundurach. Niektóre z dziewcząt wykonywały czapki, rękawice, szaliki na drutach oraz szydełkowały i wyszywały obrusy. Wiosną 1943 r. część więźniarek wysyłano do pracy w majątku rolnego w Dzierżąznej - wyjaśnił Latocha. Szacuje się, że przez obóz przeszło około trzech tysięcy nieletnich więźniów w wieku od 2 do 16 lat, z których kilkaset straciło życie. Obóz istniał do 18 stycznia 1945 roku. W czerwcu 2021 roku powołano Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Ma ono upowszechnić wiedzę o osadzonych w niemieckim obozie. Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie przy ul. Piotrkowskiej 90. W 2021 roku IPN rozpoczął poszukiwania miejsc pochówku ofiar obozu na Przemysłowej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: IPN