Było ich trzech, którzy 26-latkę uwięzili, bili i gwałcili. Usłyszeli tylko zarzut gwałtu. Do aresztu trafiło tylko dwóch. Ofiary oprawców śledczy nie zdążyli przesłuchać. Zmarła w szpitalu. Minister sprawiedliwości przesądza: prokuratorzy popełnili kardynalne błędy i odwołuje zastępcę prokuratury Łódź-Widzew oraz wszczyna postępowanie dyscyplinarne wobec prokuratora zajmującego się sprawą. A policja zatrzymuje podejrzanego, który pozostawał na wolności.
O koszmarze, który przeżyła w lipcu tego roku 26-latka, pisaliśmy już na tvn24.pl. W środę poinformowaliśmy, że kobieta zmarła. W czwartek rano konferencję prasową zwołał szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Odniósł się między innymi do tego, że względem jednego z trzech podejrzanych zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze.
- Nie można godzić się na traktowanie takich spraw po macoszemu. Nie można godzić się, aby prokuratura postępowała bezdusznie wobec tak okrutnych przestępstw. Dlatego też zdecydowałem się wyciągnąć konsekwencje dyscyplinarne - oświadczył Ziobro.
Lecą głowy
Minister odwołał z funkcji Lidię Zarzycką-Rzepkę, zastępcę prokuratora rejonowego dla Łodzi-Widzewa, która nadzorowała śledztwo.
Ziobro poinformował też o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec prokuratora referenta sprawy. Może on zostać zawieszony (co do tej pory się nie stało). Wachlarz kar jest szeroki - od upomnienia do wydalenia z zawodu.
Zbigniew Ziobro poinformował, że sprawą będzie zajmowała się teraz prokuratura wyższego szczebla. Śledztwo w środę z prokuratury Łódź-Widzew przejęli śledczy z prokuratury okręgowej w Łodzi.
Długa lista błędów "kardynalnych", "elementarnych"
Minister sprawiedliwości zaznaczył, że łódzcy prokuratorzy popełnili "kardynalne błędy". Mówił też o "opieszałości" śledczych.
- Ze względu na dobro śledztwa nie możemy oczywiście mówić o szczegółach. Mogę jedynie powiedzieć, że zaniedbania miały charakter elementarny. W czasie śledztwa czas ma olbrzymie znaczenie, na przykład podczas zabezpieczania materiału dowodowego. Na tym polu doszło do wielu błędów - powiedział.
Obecny na czwartkowej konferencji zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak wyliczył główne błędy łódzkiej prokuratury, m.in.: bardzo pobieżną ocenę materiału dowodowego i nieskierowanie wniosku o areszt wobec jednego z podejrzanych.
Skrytykował też prokuratorów za postawienie "lakonicznego zarzutu" bez uwzględnienia całej dokumentacji. A to miało bardzo konkretne konsekwencje.
Trzech podejrzanych usłyszało dotąd zarzuty gwałtu kwalifikowanego, za co grozi im od 3 do 15 lat więzienia. Zdaniem Sieraka, mężczyźni powinni usłyszeć zarzuty za gwałt ze szczególnym okrucieństwem oraz pozbawienie wolności 26-latki i stosowanie przemocy.
Wtedy, co prawda, nie zmieniłby się górny próg kary dla podejrzanych mężczyzn, ale zmieniłby się minimalny czas więzienia - z 3 do 5 lat.
Krzysztof Sierak dodał też, że prokurator prowadzący śledztwo zaniechał czynności, które "mogły poszerzyć cały wachlarz dowodowy w tej sprawie".
Bez przesłuchania
Już na początku sierpnia w rozmowie z tvn24.pl zastępujący rzecznika łódzkiej prokuratury Jacek Pakuła mówił o tym, że 26-latka była uwięziona w mieszkaniu. Do dzisiaj jednak żaden z podejrzanych nie był o to podejrzany. Jak to możliwe?
Prokurator Pakuła mówi dziś, że w momencie, kiedy mężczyźni usłyszeli zarzuty tuż po zatrzymaniu, prokurator referent dysponował materiałem, który pozwalał tylko na oskarżenie ich o gwałt kwalifikowany.
Do dzisiaj zarzuty stawiane trzem mężczyznom nie zostały zmienione. Dodatkowo okazało się, że zmarła 26-latka nigdy nie została przesłuchana.
Jak się dowiedzieliśmy w prokuraturze, nie pozwalał na to jej stan zdrowia.
- Dodatkowo obowiązujące przepisy pozwalają na to, aby ofiara przestępstwa seksualnego była przesłuchiwana tylko raz. Przez sąd, w obecności psychologa - mówi Pakuła.
Trzeci już zatrzymany
Ziobro podkreślił, że jeszcze w środę (kiedy na tvn24.pl opublikowaliśmy artykuł) zatrzymany został jeden z trzech podejrzanych i podjęto decyzję o skierowaniu do sądu wniosku o jego aresztowanie.
Wcześniej 36-latek - w przeciwieństwie do dwóch kompanów - nie trafił za kratki. Śledczy zastosowali względem niego dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. 36-latek jest podejrzany o to samo przestępstwo, co dwaj inni podejrzani - czyli gwałt.
- Zarzucany jest im kwalifikowany typ zbrodni, bo dokonali jej wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami - tłumaczy Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury.
Prokurator Pakuła w środę nie wyjaśniał, dlaczego 36-latek został potraktowany łagodniej.
- Prokuratorzy z Łodzi zdecydowali się na niezrozumiałą wielkoduszność względem podejrzanego - skomentował szef resortu sprawiedliwości.
W czwartek po południu do gmachu łódzkiej prokuratury zostali przewiezieni dwaj aresztowani do tej pory mężczyźni. Zostali przesłuchani po raz kolejny. Jeden odmówił składania wyjaśnień, drugi - jak informują śledczy - odpowiadał "lakonicznie" na ich pytania.
Po godz. 14 obydwaj zostali odwiezieni do aresztu przy ul. Smutnej w Łodzi. Jak się dowiedzieliśmy, prokuratorzy nie zmienili stawianych im zarzutów.
Sekcja nie dała odpowiedzi
Wstępne wyniki sekcji zwłok 26-latki, która przeżyła koszmar w mieszkaniu przy ul. Rydza Śmigłego w Łodzi nie dały odpowiedzi na to, co było bezpośrednią przyczyną jej zgonu. Aby stwierdzić, czy i w jakim stopniu podejrzani przyczynili się do jej zgonu konieczne będą badania histopatologiczne.
- Ważne jest jednak to, że lekarze stwierdzili, że kobieta miała obrażenia, które doprowadziły do choroby realnie zagrażającej życiu. Te informacje mogą być podstawą do rozszerzenia zarzutów - mówi prokurator Pakuła.
Do koszmaru doszło 17 lipca. Wtedy to 26-letnia kobieta w autobusie poznała jednego ze swoich późniejszych oprawców.
- Kobieta została uwięziona. Była wielokrotnie gwałcona. Była też ofiarą przemocy - mówi Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury.
Śledczy informują, że 26-latce udało się uciec 27 lipca. Kobieta od razu trafiła do szpitala.
- Jej obrażenia miały bardzo poważny charakter. Przeszła kilka operacji - mówi prokurator.
Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej ujawnił, że kobieta zmarła podczas operacji.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/Policja w Łodzi