Jechał jak "przyspawany" do lewego pasa. Po czterech kilometrach wyprzedziłem go prawą stroną - mówi autor nagrania, na którym widać kierowcę blokującego autostradę A2 w woj. łódzkim. Policja mówi: walczymy z taką postawą.
Prawy pas wolny, lewy zajęty - i tak przez co najmniej cztery kilometry. Pan Radosław przesłał nam nagranie, na którym widać "króla lewego pasa".
- Kierowca jechał tak, jakby był gdzieś na Wyspach Brytyjskich - podkreśla autor filmu nagranego na autostradzie A2 w pobliżu Łodzi.
Na nagraniu widać, jak do "króla lewego pasa" zbliża się inny pojazd. I przez dłuższy czas jedzie za nim.
Miłośnik jazdy po szybkim pasie na moment ustępuje. Ale po kilku sekundach wraca na lewą stronę autostradę.
- Przez cztery kolejne kilometry próbowałem go wyprzedzić. W końcu to zrobiłem, niestety po prawym pasie - opowiada pan Radosław.
Za tamowanie autostrady taryfikator przewiduje 200-złotowy mandat i dwa punkty karne.
Akcja "lewy pas"
W marcu na tvn24.pl informowaliśmy o akcji "lewy pas" zorganizowanej przez łódzką policję. Cel był jeden: walka z tymi, którzy blokują autostrady.
W jej trakcie funkcjonariusze jeżdżą po autostradzie A1 i A2 nieoznakowanym radiowozem. I zatrzymują tych, którzy bez powodu jadą lewym pasem.
- Podczas naszej akcji nie celujemy w liczbę mandatów. W zdecydowanej większości przypadków będziemy pouczać kierowców - zapewnia asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Przy okazji funkcjonariusze pouczają kierowców tirów, którzy urządzają sobie "wyścigi słoni", czyli wyprzedzają się wzajemnie przez kilka kilometrów. Powodując tym samym rozpacz jadących za nimi kierowców.
Czasami autostradowa blokada tak potrafi zdenerwować kierowcę, że ten decyduje się na radykalne (i szalenie niebezpieczne) rozwiązania - czyli wyprzedzanie po pasie awaryjnym. Taki manewr widać m.in. na nagraniu, które przesłał nam youtuber prowadzący kanał "Autostrady Polska".
Widać na nim dwa tiry, które jadą obok siebie z podobną prędkością. Wyprzedza je srebrna "osobówka" po prawej stronie - jadąc na skraju asfaltu.- Niestety, to jest tak, że błędy jednych często kończą się błędami drugich. Jak w dominie - mówi Marzanna Boratyńska.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź