To już nie bajka, tylko smutna rzeczywistość. Pamiątki po animacjach oglądanych przez pokolenia Polaków spakowane czekają na komornika. Tak kończy się historia studia Se-ma-for, które jeszcze niedawno zdobywało Oscary.
Na dziełach studia wychowały się całe pokolenia Polaków. To w Łodzi powstał m.in. "Miś Uszatek" czy "Kot Filemon". Państwowe studio działało do 1999 roku, wtedy jego tradycję przejął już prywatny Se-ma-for.
Najnowsza historia studia przez blisko 20 lat miała mniejsze i większe sukcesy. W 2007 roku "Piotruś i wilk" otrzymał Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany.
Ta historia nie ma jednak happy endu. Se-ma-for to dziś spółka z potężnymi długami i listą wierzycieli. A ci, chcąc odzyskać swoje pieniądze, zwrócili się do komorników.
- Po kolejnych egzekucjach znikają kolejne eksponaty, które można było oglądać w muzeum animacji. Jeszcze niedawno była to jedna z ważnych łódzkich atrakcji turystycznych - mówi Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą.
Bo Se-ma-for to dziś przede wszystkim muzeum, które znika w oczach. Ostatni raz dla odwiedzających było otwarte w styczniu.
Upadek
W tej dekadzie Se-ma-for próbował funkcjonować na różne sposoby. Oprócz tworzenia animacji, organizowano m.in. Se-ma-for Film Festival, podczas którego wyświetlane były filmy stworzone metodą poklatkową. Ostatnia edycja odbyła się w 2013 roku.
Z powodu coraz większych problemów finansowych w ciągu czterech lat muzeum animacji przenoszono cztery razy.
- We wtorek ma pojawić się kolejny komornik. Dojdzie do kolejnej egzekucji - opowiada Katarzyna Pasikowska-Poczopko.
Upadającej legendzie próbował pomóc magistrat. Wiosną okazało się jednak, że przejęcie ekspozycji nie jest możliwe, bo kukiełki, makiety i elementy scenografii ze słynnych animacji są już objęte egzekucją komorniczą.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź