Niemal ćwierć miliona złotych zarobił Urząd Marszałkowski w Łodzi na karach nałożonych na dentystów. Każdy właściciel gabinetu, który nie złożył w terminie informacji o wytwarzanych odpadach medycznych dostał po 10 tys. złotych grzywny. Kary były nakładane w 2011 roku. Pół roku temu Trybunał Konstytucyjny uznał, że nałożono je niesłusznie, ale wielu dentystów wciąż nie odzyskało pieniędzy.
- Za jednodniowe spóźnienie potraktowano nas tak, jakbyśmy odpady wywozili do lasu – denerwuje się dr Anna Goździewicz, właścicielka gabinetu stomatologicznego w Łodzi.
O tym, że trzeba było złożyć niezbędny dokument, dr Goździewicz dowiedziała się przypadkiem. Łącznie ukarano 42 właścicieli gabinetów.
- Ja wiem, że nieznajomość prawa szkodzi, ale w tym przypadku to było bardzo niesprawiedliwe – mówi dentystka.
Kara została nałożona w 2011 roku. Natomiast w październiku minionego roku Trybunał Konstytucyjny przyznał, że prawo na podstawie którego nakazano ich zapłatę jest niesprawiedliwe. To jednak nie oznacza, że właściciele zakładów dentystycznych mogą o problemie zapomnieć. Wielu wciąż nie dostało zwrotu pieniędzy.
"Nadgorliwość marszałka"
Kary były nakładane na podstawie przepisów z ustawy o odpadach z 2001 roku. Zakładały one, że każdy, kto w terminie nie złoży zestawienia danych dotyczących odpadów medycznych, będzie musiał zapłacić 10 tys. złotych.
- Wystarczyło przekroczyć termin chociaż o jeden dzień, aby otrzymać decyzję o obowiązku zapłaty kary. Pod tym względem sytuacja prawna takich osób została faktycznie zrównana z tymi którzy nie przestrzegali prawa w zakresie gospodarowania odpadami medycznymi – wyjaśnia tvn24.pl mec. Paweł Lenartowicz z Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi.
Właśnie tę nieproporcjonalność wskazał Trybunał Konstytucyjny w swoim werdykcie i stwierdził, że prawo które było podstawą do nałożenia kar było niezgodne z konstytucją.
Decyzja trybunału ucieszyła dentystów, ale na pewno ich nie uspokoiła.
- Od samego początku dla nikogo nie było tajemnicą, że przepis jest niesprawiedliwy. Zastanawia jednak w tym wszystkim konsekwencja w nakładaniu kar przez marszałka na podstawie niefortunnych przepisów – mówi dr Goździewicz, która podkreśla, że wciąż nie dostała wpłacona wcześniej pieniędzy.
Dentyści podkreślają, że kary zostały nałożone na tych właścicieli gabinetów, którzy sami zgłosili się po terminie. Ci, którzy zignorowali przepisy – według relacji dentystów - nie musieli płacić.
- Wygląda to tak, jakby urzędnicy karali spóźnionych, a nie byli zainteresowani sprawdzaniem, kto z obowiązku nie wywiązał się w ogóle – podkreśla Anna Goździewicz.
Inaczej się nie dało?
Joanna Blewąska z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi tłumaczy, że urzędnicy po prostu respektowali (jak się później okazało – felerne) prawo.
- Marszałek województwa nie miał możliwości odstąpienia od stosowania sankcji, ponadto pozbawiony był prawa miarkowania wysokości kary przy uwzględnieniu jakichkolwiek okoliczności. Nie funkcjonowała możliwość nakładania przedmiotowej kary pieniężnej w niższej wysokości – podkreśla Blewąska, która dodaje, że urzędnikom "jest przykro z powodu nałożonych kar".
Do kasy urzędu marszałkowskiego wpłynęło 240 tys. złotych z nałożonych kar. Pieniądze były przez marszałka przekazywane m.in. na rachunek Narodowego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
- Podjęliśmy działania w kierunku zwrotu przekazanych środków na rachunek redystrybucyjny Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego, dzięki czemu możliwe jest ich przekazywanie posiadaczom odpadów – kwituje Joanna Blewąska z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu