- Prawie każdy głos na PSL był na ciebie, dostałaś 50 głosów a PSL łącznie 51 - mówił pani Elżbiecie Nawrockiej szef komisji wyborczej w Teklinowie pod Wieruszowem (woj. łódzkie). Z protokołu po głosowaniu wynika jednak, że kandydatka na posła nie dostała ani jednego głosu. - To błąd ludzki, ale już go nie można poprawić - tłumaczy Okręgowa Komisja Wyborcza.
Pani Elżbieta Nawrocka wie, że posłem i tak by nie została. Rywalizacje o mandat z ramienia PSL wyraźnie przegrała z liderem listy ludowców – Pawłem Bejdą. Nawrocka nie może jednak zrozumieć, jak to się stało, że ograbiono ją z 50 głosów. Tyle razy mieli ją poprzeć wyborcy głosujący w punkcie wyborczym w Teklinowie pod Wieruszowem.
O jej wyniku poinformował ją w niedziele wieczorem, tuż po zakończeniu głosowania szef tamtejszej komisji, Leszek Jasiński.
- Znamy się, więc sprawdzałem ile ma głosów. Miała 50. Na całą listę PSL zagłosowało 51 wyborców, więc Elżbieta Nawrocka zgarnęła niemal wszystkie głosy - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Jasiński.
Tyle, że na protokole powyborczym czytamy, że PSL faktycznie miał 51 głosów, ale zamiast Nawrockiej, wyborcy mieli 50 razy poprzeć Pawła Bejdę. Jak to możliwe?
Jasiński tłumaczy nam, że komisja przez cały dzień "miała problemy techniczne" i nie mogła wprowadzić wyników wyborów do systemu wyborczego. Ostatecznie, nie mogąc połączyć się z internetem, wszyscy członkowie komisji pojechali w niedzielę późnym wieczorem do urzędu miasta w Wieruszowie. Dopiero stamtąd dane były wpisywane do systemu.
- Byliśmy zmęczeni. Jedna z koleżanek musiała wpisać głosy Nawrockiej w rubrykę, gdzie powinny być głosy na Bejdę. Ludowcy nie stracili głosów, ale pani Elżbieta faktycznie może czuć się oszukana - mówi szef komisji.
Sprawę jako pierwsi nagłośnili dziennikarze portalu powiatowy.pl.
"Za późno"
Pani Elżbieta o tym, że jej głosy "wyparowały" dowiedziała się w poniedziałek, kiedy protokoły po głosowaniu znalazły się już na stronie internetowej wieruszowskiego magistratu.
- Dzwoniłam do szefa komisji i do sekretarza miasta. Mówiłam, że doszło do pomyłki. Byłam przekonana, że sprawa szybko się wyjaśni - mówi.
Ale się nie wyjaśniła.
- W mojej sprawie nie było żadnych konkretów. Słyszałam tylko, że "sprawa będzie analizowana". W końcu zadzwoniłam do dyrektora delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Sieradzu – informuje.
Kandydatka usłyszała wtedy, że "jest już za późno" na wyjaśnienie sprawy.
- Kiedy ta pani do mnie zadzwoniła, protokoły obwodowych komisji zostały już zatwierdzone przez Okręgową Komisję Wyborczą - tłumaczy dyrektor KBW, Tadeusz Brzozowski.
Protest, albo nic
Brzozowski tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, że zakwestionowanie protokołu niższego szczebla musiałoby wymusić zmianę końcowych wyników wyborów w całym kraju.
- Z tego co wiem, to aż siedmioro członków komisji w Teklinowie podpisało się pod źle sporządzonym protokołem. To oni popełnili błąd i to do nich powinny być pretensje - wyjaśnia.
Dodaje przy tym, że kandydatce PSL pozostaje złożenie protestu wyborczego.
- Sąd może unieważnić wyniki wyborów na podstawie kart do głosowania, które obecnie zdeponowane są u wójta. Trzeba jednak dodać, że takie decyzje podejmowane są w sytuacjach, w których błąd wpłynął na wynik wyborów - tłumaczy Tadeusz Brzozowski.
A raczej nie wpłynął. Elżbieta Nawrocka przegrała z kandydatem ze swojej listy o niemal 3 tys. głosów - więc utrata 50 nie zmieniłoby losów tej politycznej rywalizacji.
"Dziwne wybory"
Sama zainteresowana mówi jednak, że nie chodzi o to, kto wygrał. - Mój przypadek pokazuje, że nasze wybory są nieco dziwne. Gdyby nie przypadek, ten błąd nigdy by nie wyszedł na światło dzienne. Kto wie, czy inne "brudy" nie przeszły po cichu - tłumaczy.
Kandydatka nie pojęła jeszcze decyzji, czy o "zaginione" głosy będzie walczyć przed sądem.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź