- Wypuśćcie go chociaż na ślub - mówiła zapłakana panna młoda w łódzkim komisariacie. Bo jej niedoszły mąż zamiast przed ołtarz, trafił za kratki. Dlaczego? Bo był poszukiwany, a na oczach drogówki dopuścił się wykroczenia.
To było zwykłe wykroczenie, które najpewniej skończyłoby się zwykłym mandatem. Kierowca samochodu osobowego zbyt wcześnie zmienił pas na ten do skrętu w lewo. Po drodze najechał na wydzieloną wysepkę.
Wszystko działo się w centrum Łodzi - na oczach funkcjonariuszy drogówki. Kierowca ich mógł nie zauważyć przez nerwy - w końcu trzy godziny później miał brać ślub. Miał, ale nie wziął.
- Patrol drogówki ruszył za kierowcą, żeby zatrzymać go do kontroli - opowiada asp.sztab. Radosław Gwis.
Po kilku chwilach - ku rozpaczy niedoszłego pana młodego - policjanci poprosili go o o dokumenty.
- Okazało się, że kierowca nie ma i nigdy nie miał prawa jazdy, za co dostał 500 złotych mandatu. Do tego doszło 100 złotych za wykroczenie, które było powodem zatrzymania. To jednak były najmniejsze problemy kierowcy - dodaje policjant.
Za kratki
Okazało się bowiem, że 28-letni kierowca był poszukiwany w celu doprowadzenia do zakładu karnego.
- Mężczyzna był załamany. Tłumaczył, że za chwilę bierze ślub - informuje Gwis.
Policjanci byli jednak nieubłagani. Założyli mu kajdanki i przewieźli do jednego z łódzkich komisariatów.
"Oddajcie go chociaż na ślub"
Zatrzymany miał prawo poinformować o zatrzymaniu wybraną osobę. Zadzwonił do swojej niedoszłej żony i powiedział, że z uroczystości nici.
Jego wybranka nie zamierzała jednak dać za wygraną.
- Po pewnym czasie na II komisariat przybiegła młoda kobieta w sukni ślubnej. Prosiła, żeby zwolnić ukochanego chociaż na uroczystość w kościele - mówi Radosław Gwis.
Policjanci się nie zgodzili, podobnie jak na inną propozycję: żeby ślub został udzielony na komisariacie.
- Prawo jest jednakowe dla wszystkich, nie możemy robić dla nikogo wyjątków - kończy policjant.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: sxc,.hu/Shutterstock