Poradnie były zamknięte, bo - chociaż był piątek - wszyscy lekarze ze szpitala dziecięcego im. Konopnickiej w Łodzi odbierali dzień wolny. - Moje dziecko było na ten dzień umówione do chirurga onkologicznego, wizyta była niemożliwa - pożaliła się NFZ mama jednego z pacjentów. Placówka zapłaci karę za każdą z 16 zamkniętych poradni, której pracownicy "odbierali wolne".
Na wizytę czekali od trzech miesięcy. Matka i jej dziecko mieli spotkać się 14 sierpnia z chirurgiem onkologicznym. Zamiast spotkania ze specjalistą, był telefon ze szpitala dziecięcego, że z wizyty nici.
- Pacjentka dowiedziała się, że w umówionym dniu wizyty poradnie specjalistyczne są nieczynne, bo w placówce odbierany jest dzień wolny - tłumaczy Anna Leder z Narodowego Funduszu Zdrowia w Łodzi.
Szpital zaproponował przyjęcie dziecka 20 sierpnia, ale ten termin nie odpowiadał rodzinie chłopca. Wtedy okazało się, że dziecko może zobaczyć się z lekarzem... dopiero w listopadzie. Ostatecznie jednak chłopiec pojawił się u specjalisty we wrześniu – termin wizyty zmieniono już po tym, jak jego mama poskarżyła się do NFZ.
- Zapytaliśmy, czy listopadowy termin wizyty nie odbije się na zdrowiu dziecka. W odpowiedzi szpital znalazł termin nieco wcześniej – mówi Anna Leder, rzecznik NFZ w Łodzi.
Szpitalna samowolka?
Problemy chorego chłopca i jego matki pojawiły się, bo lekarze ze szpitala im. Konopnickiej w Łodzi odbierali w piątek dzień wolny za 15 sierpnia, który w tym roku wypadał w sobotę. I nie byłoby w tym niczego złego (jest to zgodne z prawem), gdyby nie fakt, że o swoich planach placówka nie poinformowała NFZ.
- To bardzo ważne, bo dzięki temu możemy zapanować nad dostępnością leczenia dla pacjentów. Dlatego też każdorazowo zgodę na przerwę w działaniu szpitala wydaje dyrektor OW NFZ - tłumaczy Anna Leder.
Tymczasem doraźna kontrola wykonana po skardze mamy jednego z pacjentów wykazała, że 16 poradni było nieczynnych.
- Za każdą zamkniętą poradnię szpital będzie musiał zapłacić karę - mówi Anna Leder.
Na razie nie wiadomo, jak wysoka będzie kara. Jak słyszmy w Funduszu, „decyzja nie została podjęta”. Wiadomo za to, że za to przewinienie można nałożyć karę nie wyższą niż 1 proc. kontraktu (roczna umowa jednej poradni z NFZ to zazwyczaj kilkadziesiąt tysięcy złotych). Jak więc nietrudno wyliczyć - kara dla całego szpitala nie będzie wysoka. Nie powinna przekroczyć kilku tysięcy złotych.
Nic do dodania
Dyrekcja łódzkiego szpitala nie chciała z nami rozmawiać. Dr Monika Domarecka, dyrektor placówki przekazała nam poprzez swój sekretariat, że nie ma w tej sprawie "niczego do dodania".
Tłumacząc się kontrolerom z NFZ, przedstawiciele placówki przyznali, że nie dochowali procedur. Zaznaczyli jednak, że robili wszystko, żeby o wstrzymaniu pracy poradni starali się informować pacjentów.
- Placówka zapewniła nas, że zmiany w prace placówki nie wpłynęła w żaden sposób na stan pacjentów - informuje Leder.
Weekendowa „dziura” w opiece
Wolne 14 sierpnia odbierali w Łodzi też lekarze z kilku klinik w innym ważnym szpitalu dziecięcym w Łodzi – Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. NFZ był przekonany, że do dyspozycji potrzebujących będą specjaliści w placówce Konopnickiej.
- Poradnie mają nie tylko zajmować się umówionymi pacjentami, ale też czekać na nagłe przypadki. Niestety, samowolna przerwa w opiece utrudniła sytuację – mówi rzeczniczka Funduszu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Archiwum