Czteroletni Kacperek nie trafi do rodziny zastępczej. Sąd rodzinny w Pabianicach przyznał rodzinie kuratora, który ma doglądać chłopca co trzy dni. Rodzice dziecka są podejrzani o znęcanie się nad swoim synkiem i głodzenie go.
Sąd rodzinny w Pabianicach, po posiedzeniu z udziałem kuratora, stwierdził, że nie ma konieczności odseparowania czteroletniego chłopca od rodziców. Śledczy wcześniej zarzucili jego 35-letniej matce i o cztery lata młodszemu ojcu, że znęcali się nad swoim synem i go głodzili.
O to, żeby w rodzinie nie działo się nic złego, ma zadbać kurator, który będzie odwiedzał rzgowską rodzinę co trzy dni.
Śledczy chcą aresztu dla rodziców
W poniedziałek sąd nie przychylił się do prokuratorskiego wniosku o tymczasowy areszt dla pary ze Rzgowa, która usłyszała zarzuty znęcania się nad czteroletnim synem. Argumentacja sądu została we wtorek przekazana prokuratorom.
- Sędzia uznał, że udało się zabezpieczyć znaczną część najważniejszego materiału dowodowego, dlatego nie dopatrzył się podstaw do aresztowania 35-latki i 31-latka - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kopania zaznaczył, że śledczy nie zgadzają się z decyzją sądu i wyślą zażalenie na tę decyzję.
- Uważamy, że poprawne przeprowadzenie śledztwa będzie możliwe tylko dzięki aresztowaniu pary - mówi prokurator.
"Zarzuty przesadzone"
Rodzina ze Rzgowa jest od kilku lat pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jak podkreślają pracownicy społeczni, zarzuty prokuratorskie zostały przyjęte przez nich ze zdziwieniem.
- Chociaż jest to rodzina trudna i był tam alkohol, to mówienie o znęcaniu się jest bardzo zaskakujące - mówi tvn24.pl Joanna Zdanowicz, kierownik MOPS w Rzgowie.
Zdanowicz przyznaje, że opinia biegłego powołanego przez śledczych "budzi pewne wątpliwości, bo łamie dotychczasowe wyobrażenie o tej rodzinie".
"Bity i głodzony"
Prokuratura w Pabianicach ustaliła, że czteroletni Kacperek był od jesieni ubiegłego roku ofiarą przemocy w rodzinie.
Podczas przeprowadzonego badania u chłopczyka stwierdzone zostały liczne obrażenia ciała w postaci sińców i otarć naskórka niemal na wszystkich częściach ciała. Biegły stwierdził u niego cechy charakterystyczne dla dziecka maltretowanego.
Z relacji świadków wynika m.in., że agresja matki w stosunku do chłopczyka wynikała z jej przekonania, że nie jest on jej synem. Kobieta mówiła, że został "podmieniony" w szpitalu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/kv/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź