Zbigniew Wojtera od maja siedzi w areszcie i czeka na zakończenie śledztwa, w którym podejrzany jest o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Samorządowiec ma jednak tak duże poparcie w gminie Daszyna, że jego kontrkandydat zrezygnował z drugiej tury wyborów.
Niezwykłą kampanię Zbigniewa Wojtery w tvn24.pl opisujemy od kilku tygodni. Różni się od innych tym, że mieszkańcy mogą zobaczyć ubiegającego się o reelekcję wójta gminy Daszyny tylko na plakatach wyborczych. Na żywo może go od maja oglądać głównie żona, która odwiedza areszt śledczy w Sieradzu, gdzie siedzi Wojtera.
To w żaden sposób nie osłabiło jednak pozycji popularnego w gminie wójta. W pierwszej turze wyborów samorządowych zostawił dwóch kontrkandydatów daleko w tyle. Zabrakło mu 28 głosów, by sprawę szefowania gminie rozstrzygnąć już w pierwszej turze.
W najbliższą niedzielę miał stoczyć ostateczny bój z Tadeuszem Dymnym, który zgarnął 27,2 proc. głosów (Wojtera 48,5). Potyczki wyborczej jednak nie będzie, bo Dymny - jak poinformował za pośrednictwem jednego z lokalnych portali - wycofał się z ubiegania się o mandat wójta.
"Podstawową przesłanką mojej decyzji o wycofaniu z II tury wyborów na Wójta Gminy Daszyna jest bardzo wysoki wynik obecnego wójta Zbigniewa Wojtery w I turze" - tłumaczy Dymny na portalu wleczycy.pl.
Nie ukrywa zdziwienia, że podejrzany o udział w grupie przestępczej samorządowiec cieszy się tak dużym poparciem. Jednocześnie - jak zaznacza w oświadczeniu - dostrzega, że jego alternatywa do dotychczasowych zarządców gminy "została praktycznie odrzucona".
Dymny dodał, że "społeczeństwo nie jest gotowe na zmiany", dlatego wycofuje on swoją ofertę "wzięcia odpowiedzialności za to, co będzie się działo w gminie Daszyna po wyborach".
To nie koniec
Fakt, że Wojtera został na placu boju, nie oznacza, że może już cieszyć się z reelekcji. Zgodę na to, żeby ciągle był wójtem, muszą wyrazić wyborcy. W najbliższą niedzielę będą mogli zagłosować "za" albo "przeciw" aresztowanemu samorządowcowi.
Miejscowi są jednak przekonani, że to formalność.
- To człowiek, któremu ludzie ufają. I to było widać już w pierwszej turze - opowiada Danuta, mieszkanka gminy.
W to, że mąż utrzyma władzę, od początku wierzyła jego żona, Edyta Wojtera. Tak samo, jak wierzy w jego niewinność.
- Nawet sami mieszkańcy gminy mówią, że jest to zemsta polityczna. Jest kilka osób, które mogą mieć interes w tym, aby odsunąć mojego męża od władzy. Nie jest dla nich najwyraźniej wygodny i to, co robi, jak gmina inwestuje i rozwija się, nie jest im na rękę - podkreślała żona.
Do 12 lat więzienia
Zbigniew Wojtera podejrzany jest o 92 przestępstwa, w tym o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Według prokuratury, od 2013 do 2017 roku, łupem przestępców miało paść nawet kilka milionów złotych wyłudzonych z dotacji.
Sam Wojtera - według prokuratury - ma odpowiadać za ponad 80 wyłudzeń dopłat bezpośrednich do działalności rolniczej. Zdaniem śledczych podrobił też kilka dokumentów.
Co się stanie, jeżeli wygra wybory, a ciągle będzie za kratkami? Paweł Stępień z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego tłumaczy, że dopóki będzie aresztowany, władze - jak teraz - będzie sprawował zastępca. - Siedząc za kratkami, mógłby pobierać uposażenie.
Wcześniej jednak musi zostać zaprzysiężony na pierwszej sesji rady gminy, a z tym może być problem - tłumaczy Stępień. Jeśli wójt zostanie prawomocnie skazany, straci mandat. - Decyzję o wygaszeniu mandatu powinna podjąć rada gminy - wyjaśnia Paweł Stępień.
Jeżeli jednak radni nie będą się z tym spieszyli, interweniować będzie musiał wojewoda. I to on może pozbawić mandatu skazanego wójta.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź