Nad ośmioletnią dziewczynką i jej o trzy lata młodszą siostrą pastwili się ojciec i macocha - twierdzi prokuratura i stawia zarzuty po koszmarze, do którego miało dochodzić w Łodzi.
O tym, że w rodzinie może dziać się coś bardzo złego policjantów poinformowała dyrekcja szkoły jednej z dziewczynek. Pedagodzy zwrócili uwagę, że ośmiolatka jest smutna, skryta i izoluje się od rówieśników.
- W treści zawiadomienia zwrócono się o sprawdzenie, czy dziecko nie jest ofiarą przemocy psychicznej - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Niedługo potem policjanci dostali podobne pismo. Podpisała się pod nim siostra nieżyjącej od 2014 roku matki dziewczynek.
"Nie ma ich"
Kiedy funkcjonariusze pojawili się w domu usłyszeli zapewnienia 29-letniej macochy, że wraz z mężem dbają o córki. Dzieci - według jej wersji - miały być tego dnia pod opieką rodziny macochy.
- Kobieta odmówiła policjantom wstępu do pokoju dzieci. Funkcjonariusze jednak nie dali jej wiary - mówi Kopania.
Okazało się, że pięcio- i ośmiolatka siedzą w swoich pokojach. Starsza dziewczynka miała na twarzy ślady pobicia.
- Miała intensywne, rozległe krwiaki w obu oczodołach. Na szczęście nie doszło do poważniejszych obrażeń - dodaje prokurator.
Macocha powiedziała policjantom, że za obrażenia odpowiedzialny jest jej mąż.
Zarzuty i areszt
Siostry zostały przesłuchane przez sąd.
- Dokonane od czasu zatrzymania ojca dzieci i jego żony ustalenia, dostarczyły podstaw do przedstawienia zarzutów, dotyczących fizycznego i psychicznego znęcania się nad dziećmi - informuje Krzysztof Kopania.
Śledczy ustalili, że starsza z córek wielokrotnie była ofiarą przemocy fizycznej ze strony ojca. Dzieci były też zastraszane i izolowane od rówieśników.
- W stosunku do dzieci stosowane były rygorystyczne diety eliminacyjne, bez konsultacji z lekarzem - dodaje Kopania.
39-latek i jego żona nie przyznali się do zarzutów. Grozi im do pięciu lat więzienia. Śledczy chcą, żeby para trafiła do aresztu na najbliższe trzy miesiące. Wniosek zostanie rozpatrzony przez sąd.
- Niewykluczone, że sformułowane dotąd zarzuty mogą ulec poszerzeniu i zaostrzeniu - kończy prokurator.
Dzieci trafiły pod opiekę babci ze strony zmarłej matki.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock