Trzy dni trwały poszukiwania dwuletniego kucyka miniaturki z Aleksandrowa Łódzkiego. Koń wyszedł we wtorek z posesji swojego właściciela i nie można było go znaleźć. W poszukiwania zaangażowali się mieszkańcy i ochotnicza straż pożarna. Przeczesywali pola i łąki. Bezskutecznie.
Jako pierwsze zgłoszenie o zaginionym kucyku otrzymało stowarzyszenie SOS Zwierz z Aleksandrowa Łódzkiego. Jego wolontariuszka - Katarzyna Rezler mówi, że od razu rozpoczęto poszukiwania konia.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że w okolicach ulicy Brużyca, po drodze na oślep biega kucyk. Miał być też widziany na starej stacji benzynowej. Prawdopodobnie się wystraszył i schował w zaroślach lub zbożu - opowiada społeczniczka.
Właściciel konia, przyznał, że nie domknął bramy i kucyk wyszedł. Jego zaginięcie zgłosił na policję. - Był na podwórku, brama była otwarta i sobie wyszedł i nie możemy go znaleźć. Za Kubą - bo tak nazywa się kucyk - tęskni moja wnuczka. - Ona go karmiła, głaskała, bardzo to przeżywa - mówił mężczyzna.- Wczoraj jeździłem i szukałem go pięć godzin, parę osób go widziało, ale gdzieś zniknął - dodał.
Na pomoc straż pożarna i mieszkańcy
W poszukiwania Kuby zaangażowali się strażacy z OSP w Adamowie i okoliczni mieszańcy. Mimo wielu godzin poszukiwań na polach i łąkach kucyka nie udało się odnaleźć.
- Na różnych forach internetowych pojawiały się jednak informacje, że kucyk był widziany w okolicy - mówi Katarzyna Rezler z SOS Zwierz.
Szczęśliwe zakończenie. Kucyk za stodołą sąsiada
Udostępnianie informacji o zaginięciu kucyka poskutkowało. Do policji w Aleksandrowie odezwał się mieszkaniec, do którego konik przyszedł. Jak się okazało, kucyk był 300 metrów od swojego właściciela.
- U sąsiada za stodołą, jadł tam trawę. Nie było go widać. Sąsiad zadzwonił na policję, że przyszedł do niego kucyk, a policjanci zadzwonili do mnie - opowiada właściciel konia.
- Jestem bardzo szczęśliwy tak jak moja wnuczka. To jest jej pupilek i teraz nie opuści go na krok- zakończył aleksandrowianin.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24