Jacek Lipiński i Jacek Lipiński. Pierwszy ma zaufanie mieszkańców, którzy wybrali go znowu na burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego. Ten drugi ma takie samo imię i nazwisko. I ma sukces wyborczy, o którym w urzędzie nie mówi się inaczej niż: to skandal.
Burmistrz wygrał w cuglach kolejną, piątą już kadencję. Jacka Lipińskiego w Aleksandrowie się zna i docenia jego pracę. Dowód? 65 procent głosów w wyborach. W pierwszej turze pokonał dwóch kontrkandydatów.
- Człowiek wyrobił sobie nazwisko. Samorządowcem jestem od przełomu ustrojowego – mówi w rozmowie z tvn24.pl Lipiński. Nastrój ma średni, bo ma poczucie, że na tym jego nazwisku ktoś ubił niezły polityczny biznes.
Oto bowiem - jak podkreśla - radnym został ktoś, kogo głównym atutem było imię i nazwisko. Takie samo jak burmistrza.
- Człowiek znikąd. Który tu nawet nie mieszka. Został zameldowany miesiąc przed wyborami - mówi Jacek Lipiński (ten znany w Aleksandrowie).
O drugim wiadomo tyle, że jest przyjacielem Adama Ruda-Różniakowskiego - przedsiębiorcy i właściciela lokalnego portalu informacyjnego, na którym publikowane są treści często nieprzychylne obecnej władzy.
Trolling?
Jacek Lipiński (ten, który nie jest burmistrzem) zdobył 503 głosy. Czyli poparło go ponad 10 proc. głosujących. To piąty najlepszy wynik wśród nowo wybranych radnych.
- Nieźle jak na faceta znikąd, prawda? - śmieje się Marcin, mieszkaniec Aleksandrowa. Opowiada, że na kandydata zagłosowali jego rodzice. Byli przekonani, że popierają burmistrza. Mieli prawo się pomylić, bo Lipiński kandydował nie tylko na burmistrza (zdobył 9765 głosów), ale też na radnego (w okręgu poparło go 1134 osób).
Tak więc o fotel radnego biło się dwóch. Ale w dwóch różnych okręgach, dlatego nazwisko Lipiński na karcie do głosowania się nie powtarzało.
Burmistrz jest pewien, że w podobną pułapkę wpadli również inni wyborcy. Dlatego złożył skargę wyborczą. I zapowiada doniesienie do prokuratury.
- Mówimy tutaj o świadomym działaniu, które miało wprowadzić innych w błąd. Wszystko było obliczone na polityczny zysk – nie ma wątpliwości Jacek Lipiński burmistrz.
Cała sprawa go bulwersuje tym bardziej, że – jak mówi - dotarły do niego słuchy, że ten drugi Lipiński planuje zrezygnować z mandatu. A wtedy godność radnego miejskiego przypadnie kolejnej osobie na jego liście - czyli Adamowi Ruda-Różniakowskiemu. Bo on do rady się nie dostał, zagłosowało na niego 272 wyborców.
Dystyngowany i zrezygnowany
O tym, że kandydat Jacek Lipiński (ten drugi, nie burmistrz) odniósł spektakularny sukces, świadczyć może także fakt, że nie prowadził żadnej kampanii przed wyborami.
- Zero ulotek, plakatów, programu wyborczego. Nic. Tylko moje nazwisko. Nawet twarzy swojej nie pokazywał - mówi burmistrz.
I tłumaczy, że drugi Lipiński nie pojawił się ani razu na zdjęciach swojego komitetu. Na stronie KWW "Lubię Aleksandrów" (który otwierał ten drugi Lipiński) można było znaleźć zdjęcie dystyngowanego mężczyzny w średnim wieku pochylonego nad laptopem.
Czy to radny Jacek Lipiński?
Nie. Wyszukiwanie obrazem wskazuje, że fotografia pochodzi z serwisu internetowego, który oferuje fotografie na potrzeby różnych publikacji.
- To po prostu oszustwo wyborcze. Ten człowiek nie tylko wszedł w ten sposób do rady, ale też pozbawił głosów kandydatów z mojej listy – ocenia Jacek Lipiński, burmistrz.
- Mandat dostało trzech kandydatów z mojej listy. Gdyby nie głosy, z których zostaliśmy okradzeni, dostalibyśmy z pewnością czwarte miejsce w radzie. Nie mam wątpliwości, że zebrał on poparcie ludzi, którym odpowiadał nasz program – mówi.
Mandat przypadł drugiemu Jackowi Lipińskiemu. Temu, który według wiedzy burmistrza, pracuje w stadninie należącej do żony Adama Ruda-Różniakowskiego.
"Kłamstwa"
Adam Ruda-Różniakowski odpowiada, że zarzuty w kierunku radnego Lipińskiego są niesprawiedliwe. Potwierdza, że przyjaźni się z nowym radnym.
- To człowiek bardzo popularny w Aleksandrowie - przekonuje.
Zapytaliśmy, dlaczego żaden z zapytanych przez nas mieszkańców go nie kojarzy. Rozmówca tvn24.pl odparł, że pytaliśmy w złym miejscu.
- W centrum był inny okręg wyborczy. Mój przyjaciel mieszka tu od dawna. Jest bardzo znany wśród pracowników szkół dla niepełnosprawnych. To osoba rozpoznawalna - podkreśla Ruda-Różniakowski.
Potem kolejno rozprawia się z - jak sam to określa - "kłamstwami magistratu". Na pierwszy ogień idzie zarzut, że ten drugi Lipiński został zameldowany na miesiąc przed wyborami.
- To kłamstwo. Jacek nie jest zameldowany w Aleksandrowie, bo jest zameldowany w Łodzi. Tutaj został dopisany do rejestru wyborców - wyjaśnia rozmówca tvn24.pl.
A w takiej sytuacji – jak wynika z obowiązującego prawa – drugi Jacek Lipiński mógł ubiegać się o mandat.
- Czynne i bierne prawo wyborcze przyznawane jest osobom na podstawie ich miejsca zamieszkania, a nie zameldowania. Jeżeli zatem doszło do dopisania kandydata do rejestru wyborców, to może on ubiegać się o mandat – tłumaczy Wojciech Dąbrówka, rzecznik Państwowej Komisji Wyborczej.
Moralność
Ruda-Różniakowski tłumaczy też, dlaczego na stronie internetowej "Lubię Aleksandrów" było zdjęcie ściągnięte z internetu, zamiast prawdziwej fotografii kandydata.
- To był błąd techniczny. Zrzut ekranu, na którym widać fotografię, zrobiono już po wyborach. Takie rzeczy czasami się zdarzają - wzrusza ramionami.
A czy zaprzyjaźniony Jacek Lipiński zrezygnuje z mandatu na jego rzecz?
- Nie jest to wykluczone. Jest zmęczony nagonką ze strony otoczenia burmistrza. Sam nawet napisałem w pewnym momencie, że w razie potrzeby będę musiał dźwigać ten krzyż - uśmiecha się.
Nie mogliśmy nie zapytać o to, czy nowy radny - jak twierdzą w magistracie - jest pracownikiem jego żony.
- Tylko idiota może przekazywać takie informacje - odpowiada.
I dodaje, że Jacek Lipiński jest właścicielem stajni. A nazywanie go stajennym to próba umniejszenia jego roli.
- Kwestia roztrząsania tego, co jest moralne, a co nie, jest trudna w polityce - puentuje.
Autor: bż/i,ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź