3 miliony z umów dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska. NIK idzie do prokuratury

NIK twierdzi, że w Instytucie Ochrony Środowiska łamano prawo
NIK twierdzi, że w Instytucie Ochrony Środowiska łamano prawo
Źródło: ios.gov.pl

Dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska zarobiła trzy miliony złotych na umowach, które nie powinny być zawarte - twierdzi NIK i zawiadamia prokuraturę o możliwym przestępstwie.

Instytut Ochrony Środowiska - Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ) jest podmiotem nadzorowanym przez Ministerstwo Środowiska. Jego zadaniem jest m.in. dbanie o to, żeby opracowywać skuteczne metody dbania o środowisko.

Dotarliśmy do raportu Najwyższej Izby Kontroli, którego inspektorzy przeanalizowali umowy cywilno-prawne zawarte przez IOŚ w ostatnich trzech latach. Efekt? Zawiadomienie do prokuratury.

- Nasze ustalenia pozwoliły na skierowanie do prokuratury zawiadomienia o podejrzenia popełnienia przestępstwa przez dyrektor Instytutu - mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.

Umowy ze sobą?

Według ustaleń NIK dyrektor zawarła z instytutem 41 umów na sporządzenie m.in. opinii i ocen dotyczących oddziaływania nawozów oraz innych substancji na środowisko.

- Łączna kwota tych umów to ponad 3 mln złotych. Zostały zawarte z naruszeniem kodeksu cywilnego - informuje Tarczyńska.

Na czym miało polegać to naruszenie?

- Na tym, że dyrektor (jako ekspert i twórca zamawianych opinii) zawierała umowy z samą sobą, tyle że pośrednio. IOŚ był reprezentowany przez pełnomocników upoważnionych przez dyrektora Instytutu - tłumaczy Tarczyńska.

"Sprawdzałam, było to legalne"

Poprosiliśmy dyrektor IOŚ o komentarz, niestety nie miała czasu na rozmowę. Jak jednak czytamy w raporcie NIK, kontrolerom tłumaczyła, że "takie działanie było korzystne dla instytutu". Podkreślała m.in. że dzięki jej zaangażowaniu Instytut mógł przyjąć więcej komercyjnych zleceń z zewnątrz.

Dyrektor zapewniała przy tym, że "wielokrotnie konsultowała się z prawnikami", czy jej zaangażowanie nie jest naruszeniem prawa.

- Nie ma takiego przepisu prawnego, który zabraniałby pracy naukowej. Ja nie poszłam do firmy konkurencyjnej, żeby robić te opinie, ekspertyzy. Przynosi to IOŚ konkretną korzyść - wyjaśniała.

NIK jednak na to patrzy inaczej.

- W naszej ocenie zawarcie umów było działaniem nielegalnym - mówi krótko Dominika Tarczyńska.

W lutym dyrektor IOŚ zleciła kancelarii prawnej przygotowanie opinii prawnej, mającej potwierdzić prawidłowość własnych działań. To zlecenie też nie podoba się NIK.

- Opinia była w interesie dyrektor, jako osoby fizycznej, a nie w interesie Instytutu - mówi Tarczyńska.

Lista problemów

Na umowach podpisywanych z szefową IOŚ - zdaniem kontrolerów - nie kończą się problemy. Po przeanalizowaniu 159 umów zawartych w okresie objętym kontrolą okazało się, że wszystkie miały poważne wady.

Chodziło przede wszystkim o fakt, że Instytut nie zapewniał sobie przeniesienia praw autorskich. Nie zadbano też o żadne kary umowne dla wykonawców.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: