Z kontrkandydatami wygrała bez wysiłku - w pierwszej turze, z gigantyczną przewagą. Ale dopiero teraz dla Hanny Zdanowskiej zaczyna się najtrudniejszy bój. Za sobą ma łodzian, przeciwko wojewodę z nadania PiS, który odmawia jej prawa do pełnienia funkcji.
Dzisiaj się cieszy. Ma z czego, bo - według sondażu IPSOS dla TVN24 - przy urnach poparło ją 70,1 proc. łodzian.
- Łódź wygrała! Pokazaliście, kto decyduje w Łodzi. Wy decydujecie, jesteście wspaniali - mówiła tuż po zakończeniu ciszy wyborczej Hanna Zdanowska.
Kandydat Zjednoczonej Prawicy, Waldemar Buda otrzymał 24,2 proc. głosów. Reszta pretendentów bardzo daleko w tyle, żaden nie zdobył więcej niż 1,5 proc. głosów. Wynik na tym poziomie uzyskał Rafał Górski.
Na wyborczym sukcesie jednak cieniem kładzie się prawomocny wyrok za poświadczenie nieprawdy.
Wyrok, przez który rozpoczynająca się właśnie trzecia kadencja Hanny Zdanowskiej ciągle stoi pod znakiem zapytania. Realna jest obawa, że rządy Zdanowskiej skończą się tak, jak się zaczęły - czyli na zastępczych, komisarycznych władzach w mieście.
Opinia publiczna dowiedziała się o jej problemach w grudniu 2016 roku. Wtedy to we wszystkich mediach można było zobaczyć zapłakaną Hannę Zdanowską.
Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej miała odnieść się do tego, że gorzowska prokuratura przedstawiła jej zarzuty w związku z dwoma kredytami. Śledczy twierdzili, że poświadczała nieprawdę w dokumentach.
Emocje wzięły wtedy górę. Prezydent Łodzi płakała i mówiła, że "nie zrobiła nic złego". Wielu komentatorów wieszczyło wtedy, że to koniec jej politycznej kariery.
Ale szybko okazało się, że łodzianie nie zamierzają się odwrócić od swojej prezydent. Mieszkańcy odebrali fakt przedstawienia zarzutów Zdanowskiej jako polityczny zamach Prawa i Sprawiedliwości na niewygodnego, bo bardzo popularnego polityka.
Zaczęły się protesty pod hasłem "murem za Hanką". Cieszyły się popularnością, bo od 2010 roku Łódź bardzo się zmieniła - powstało wiele kluczowych dla miasta inwestycji, m.in. Nowe Centrum Łodzi, skończono budowę dworca Łódź Fabryczna, realizowano remonty kamienic na niespotykaną dotąd skalę. Łódź szybko piękniała.
Protesty ucichły, kiedy okazało się, że zarzuty dla prezydent Łodzi nie są związane z ofensywą polityczną ze strony PiS. Problemy na siebie ściągnęła sama Zdanowska. I to jeszcze w 2013 roku, kiedy w polskiej polityce karty rozdawała Platforma Obywatelska...
Lawina
Był rok 2013. Zdanowska w Łodzi rządziła od trzech lat. Wystąpiła o dostęp do informacji niejawnych. Nie była do tego zobligowana, nie wymagała tego też pełniona przez nią funkcja.
Mimo to prezydent Łodzi przystąpiła do tzw. postępowania sprawdzającego. Trzeba przez nie przejść bez zarzutu, aby otrzymać certyfikat umożliwiający wgląd w tajne dokumenty. Czynności z udziałem prezydent Łodzi przeprowadzali funkcjonariusze ABW. W czasie pracy sprawdzali m.in. finanse Hanny Zdanowskiej. ABW przeczesywało przelewy sprzed wielu lat.
I tak agenci natrafili na coś podejrzanego.
Nie mogli się doszukać pieniędzy, które w 2008 roku miał przelać Zdanowskiej jej partner. A ślad powinien być, bo wtedy jeszcze poseł Zdanowska w dokumentacji kredytu zaświadczyła, że je otrzymała.
Sprawa trafiła do prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim. Ostatecznie śledczy wysłali akt oskarżenia, w którym oskarżyli Hannę Zdanowską o poświadczenie nieprawdy. Skończyło się wyrokiem skazującym ją na grzywnę.
Gotowi na wojnę
Na kilka dni przed wyborami bój z prezydent Łodzi zapowiedział wojewoda Zbigniew Rau.
- Osoba prawomocnie skazana nie może zgodnie z porządkiem prawnym wykonywać wielu zawodów: nauczyciela, strażaka czy pracownika ochrony. Muszą oni posiadać zaświadczenie o niekaralności. Nie inaczej jest, jeżeli chodzi o prezydenta skazanego za przestępstwo umyślne - podkreślał Rau.
Wojewoda dodał, że jeszcze przed wyborami powinien skrócić kadencję łódzkiej prezydent. Nie zdecydował się - jak podkreślał - na to tylko dlatego, że przed zakończeniem procedury i tak skończyłaby się kadencja Zdanowskiej.
Wygrana Hanny Zdanowskiej, jak przewidywał Rau, będzie prowadziła do "wielorakich problemów, w tym poważnych konsekwencji prawnych". Chcąc tego uniknąć, wojewoda zaapelował nawet do Hanny Zdanowskiej o rezygnację z wyborów.
Dzisiaj jeszcze trudno przewidywać, jakie dokładnie kroki wojewoda podejmie wobec Zdanowskiej. Jasne jest, że nikt nie może zablokować jej zaprzysiężenia na kolejną, trzecią już kadencję.
Do momentu ślubowania obowiązują ją regulacje kodeksu wyborczego. A jego zapisy są korzystne dla nowej/starej prezydent Łodzi. Kodeks odmawia biernego prawa wyborczego tylko osobom skazanym na pozbawienie lub ograniczenie wolności, a nie na grzywnę.
Kiedy jednak formalnie przejmie władzę - idąc tropem argumentacji wojewody - obowiązywać ją zacznie ustawa o pracownikach samorządowych. A ustawa nie pozwala na pracę w urzędzie osób po wyrokach.
Biznes, polityka i spółdzielnia
Hanna Zdanowska jest rodowitą łodzianką.
Kończyła inżynierię środowiska na Wydziale Budownictwa i Architektury Politechniki Łódzkiej. Po studiach budowała łódzkie osiedla - Retkinię i Radogoszcz. Prowadziła też własną firmę; była również dyrektorem biura Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej, największej organizacji samorządu gospodarczego w regionie.
W 2006 roku została radną Rady Miejskiej w Łodzi, później wiceprezydentem miasta za rządów Jerzego Kropiwnickiego (wówczas w Łodzi obowiązywała koalicja PO-PiS).
Podlegały jej edukacja, sport oraz fundusze unijne. Jesienią 2007 roku została wybrana do parlamentu z listy Platformy Obywatelskiej. Pełniła funkcję zastępcy przewodniczącego Komisji Nadzwyczajnej "Przyjazne Państwo" do spraw związanych z ograniczeniem biurokracji.
Zdanowska swoją polityczną karierę w dużej części zawdzięcza byłemu ministrowi infrastruktury (za Donalda Tuska) i sprawiedliwości (za Ewy Kopacz), Cezaremu Grabarczykowi.
Jej dotychczasowe kadencje upływały pod znakiem dużych inwestycji. Na tyle dużych, że często spotykała ją za to krytyka.
Już w marcu 2012 r. - po niespełna półtora roku jej rządów - grupa kilkunastu łodzian wystąpiła z inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydent. Zarzucili jej, że "rządzi miastem jak prywatnym folwarkiem".
Pomysł zorganizowania referendum poparły również lokalne struktury PiS. Do referendum nie doszło, bo jego organizatorzy nie zebrali wystarczającej liczby podpisów.
Rok później ponowiono próbę odwołania władz miasta oraz Rady Miejskiej. Z inicjatywą wystąpiła grupa kilkunastu łodzian pod nazwą "Komitet Wyborczy Wyborców Ratujmy Nasze Miasto". Zarzucali kosztowne inwestycje i nakładanie dodatkowych obciążeń na mieszkańców poprzez m.in. podwyżki czynszów. Ta próba też się nie udała.
Drugą kadencję Zdanowska wygrała - tak jak teraz - w pierwszej turze. Pokonała wtedy w bezpośrednim wyścigu wyborczym obecną rzeczniczkę rządu PiS, Joannę Kopcińską.
Zdanowska prywatnie uwielbia polskie morze. Przyznaje, że kocha zwierzęta. Jej pasje to taniec towarzyski, książka, dobre kino - najchętniej z Jackiem Nicholsonem, a relaksuje się przy muzyce Marka Grechuty i Grzegorza Turnaua. Ma syna Roberta, który ukończył łódzką Akademię Sztuk Pięknych.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź