Już dzisiaj w nocy 76. gala wręczenia Złotych Globów. Chociaż na liście nie ma polskich akcentów, to zapowiada się wieczór pełen emocji. Na ostatniej prostej próbujemy odpowiedzieć na pytania: kto wygra? Kto powinien wygrać?
Relacja na żywo z 76. gali wręczenia Złotych Globów w niedzielę od północy w portalu tvn24.pl.
W amerykańskiej branży filmowej i telewizyjnej Złote Globy, czyli nagrody Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (HFPA), określane są mianem "małych Oscarów". Bardzo często nagradzane tu filmy potem dostają też Oscary. Tegoroczną galę poprowadzą Sandra Oh i Andy Samberg.
Kto wygra? Kto powinien wygrać?
"Małe Oscary" zostaną wręczone w 25 kategoriach. My wskazujemy nasze przewidywania w tych najważniejszych na podstawie opinii czołowych międzynarodowych krytyków piszących m.in. dla "The Washington Post", "Variety", "The Hollywood Reporter" i własnej intuicji. Staramy się odpowiedzieć na pytania: kto wygra, a kto powinien wygrać?
Najlepszy dramat fabularny
Kto wygra? Amerykańscy krytycy dość zgodnie obstawiają "Narodziny gwiazdy". Czy słusznie? To się okaże. Reżyserski debiut popularnego aktora, zaskakujące oblicze Lady Gagi, sięgnięcie po kulturę country, która w USA przeżywa swój renesans - to wszystko wskazuje, że to "Narodziny gwiazdy" będą największym zwycięzcą.
Kto powinien wygrać? Gdyby członkowie HFPA mieli kierować się tylko poziomem artystycznym, walorami estetycznymi i warsztatowymi twórców i obsady, to "Bohemian Rhapsody" i "Narodziny gwiazdy" znalazłyby się w kategoriach komedia lub musical. Ale jest jak jest. Chociaż niemal pewne jest, że to "Narodziny gwiazdy" zwyciężą w kategorii najlepszy dramat, to jednak statuetka powinna trafić do Spike’a Lee za "Czarne bractwo. BlacKkKlansman".
Najlepsza komedia lub musical
Kto wygra? Podobnie jak w zeszłym roku, w tej kategorii wszystko rozstrzygnie się pomiędzy dwoma filmami. Tym razem będą to "Green Book" i "Vice" (zdobył najwięcej nominacji w tym roku). Chociaż w statystykach wygrywa "Vice", to jednak krytycy wskazują, że to "Green Book" zostanie najlepszą komedią bądź musicalem. Trochę to dziwi, bo w porównaniu z rewelacyjną farsą polityczną jaką jest "Vice", czy fenomenalną, ale bardzo europejską "Faworytą", "Green Book", zdaje się być po prostu komedią. Jedną z wielu, które już widzieliśmy i znamy na pamięć.
Kto powinien wygrać? Statuetka należy się "Faworycie" Yorgosa Lanthimosa. Reżyser przyzwyczaił swoich widzów do autorskiego, zaskakującego spojrzenia na kino. Tym razem też nie zawiódł. Chociaż "Faworyta" jest mniej surrealistyczna niż "Lobster", to Lanthimos nie zawodzi. Film stanowi ważny głos w debacie o sile kobiet. Złoty Glob dla "Faworyty" byłby miłą niespodzianką i potwierdzeniem, że HFPA docenia kino autorskie, które jest jednocześnie mądre i śmieszne.
Najlepsza rola żeńska w dramacie
Kto wygra? Chociaż wśród nominowanych po raz 15. pojawia się Glenn Close (zdobyła zaledwie dwie statuetki w kategoriach telewizyjnych), to jednak krytycy obstawiają zwycięstwo Lady Gagi, która ma już statuetkę za rolę w "American Horror Story".
Kto powinien wygrać? Nie da się ukryć, że Lady Gaga zaskakująco dobrze zagrała w "Narodzinach gwiazdy". O tym, że ma predyspozycje aktorskie, można było się przekonać we wspomnianym "American Horror Story". Jednak trudno się mierzyć piosenkarce z Glenn Close, która bezsprzecznie należy do czołówki amerykańskich aktorek ostatnich kilku dekad. Gwiazda "Fatalnego zauroczenia" czy "Niebezpiecznych związków" i tym razem dała aktorski popis w bardzo dobrze skonstruowanym filmie. Jeśli amerykańskie nagrody filmowe komukolwiek się należą, to Close jest na pewno jedną z takich osób.
Najlepsza rola męska w dramacie
Kto wygra? Wiele można napisać o "Bohemian Rhapsody": że dużo w nim emocji, że dużo w nim dobrej muzyki, ale trudno napisać - znając historię zespołu i samego Freddiego Mercury'ego - że scenariusz jest dobry. Jednak przy kiepskim scenariuszu, kreacja aktorska Ramiego Malika zachwyca jeszcze bardziej. I to jego krytycy wskazują na pewnego laureata Złotego Globu. A że to jedyna nominacja dla filmu, to szanse Malika rosną. Chociaż nie brakuje także głosów, że to Bradley Cooper wyjdzie zwycięsko w tej kategorii.
Kto powinien wygrać? Wszyscy z nominowanych aktorów stworzyli wyraziste postaci, udowodnili swój talent. Jednak tegoroczną rozgrywkę wśród aktorów dramatycznych powinien wygrać Willem Dafoe. Jeden z najbardziej utalentowanych aktorów amerykańskich (i zarazem jeden z najbardziej niedocenianych w głównym nurcie) wcielił się w Vincenta van Gogha w filmie Juliana Schnabla "At Eternity's Gate". I tą rolą udowodnił, że zasługuje na coś więcej niż tylko nominacje do nagród.
Najlepsza rola żeńska w komedii lub musicalu
Kto wygra? Olivia Colman. Nie dopuszczamy myśli, że HFPA wybierze kogoś innego. Niejednokrotnie udowodniła, że potrafi grać dramatycznie i komediowo, ale jej rola w "Faworycie" powinna trafić do podręczników historii kina. Żongluje emocjami, maskami. Zachwyca i budzi niechęć zarazem.
Kto powinien wygrać? Olivia Colman. Po prostu.
Najlepsza rola męska w komedii lub musicalu
Kto wygra? Sprawa wydawałaby się oczywista - bezsprzecznym kandydatem jest Christian Bale, który nie dość, że nie szczędził talentu w kreacji Dicka Cheneya, to przeszedł ogromną metamorfozę i przytył 25 kilogramów. Ale to Bale. Jednak Robert Redford - gigant kina - zapowiedział, że rolą w "Gentelman z rewolwerem" żegna się z aktorstwem. Być może HFPA będzie chciała na "pożegnanie" uhonorować Redforda statuetką.
Kto powinien wygrać? Jak już zostało wspomniane, bezsprzecznie ta kategoria w tym roku należy do Bale'a. Aktor niesamowicie wcielił się w człowieka, który ze zwykłego urzędnika Białego Domu stał się jednym z najbardziej wpływowych amerykańskich polityków. W dodatku bardzo skutecznym. I chociaż Cheney był tylko albo aż wiceprezydentem, to konsekwencje jego działań odczuwalne są do dzisiaj. Bale wykorzystał nie tylko cuda charakteryzacji, ale również wrodzony talent, by stworzyć postać, którą się pamięta.
Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej
Kto wygra? W tej kategorii mamy ciekawą sytuację. Otóż nominowane są Rachel Weisz i Emma Stone za swoje kreacje w "Faworycie" i Amy Adams za rolę w "Vice". I to właśnie te trzy nazwiska wymieniane są najczęściej w różnego rodzaju prognozach, która aktorka Złoty Glob zgarnie. Szala zwycięstwa jednak przechyla się na korzyść Weisz, która lśni równie jasno, co Colman. Niektórzy krytycy wskazują jednak, że na jej niekorzyść gra fakt, że jest Brytyjką, a HFPA chętniej nagradza Amerykanki.
Kto powinien wygrać? W tej kategorii nie znalazła się ani jedna aktorka, która nie powinna wygrać. Chociaż Amy Adams świetnie zagrała Lynne Cheney, to jednak Rachel Weisz budzi większy zachwyt. O ile Adams wciela się w postać, która jest nam w jakiś sposób współczesna, to kreacja Weisz przypomina jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet w Europie przełomu XVII i XVIII wieku. Brytyjka miała nieco trudniejsze zadanie, nie mogła wspomóc się pierwowzorem swojej postaci. Ponadto element absurdu, jaki pojawia się w twórczości Lanthimosa nie ułatwił jej zadania. Weisz musiała również utrzymać wysoki poziom gry, jaki narzuciły jej Colman i Stone. W efekcie dostaliśmy postać kobiety, której niejeden mężczyzna mógłby pozazdrościć ambicji, determinacji i skuteczności w działaniu.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Kto wygra? Timothee Chalamet, Richard E. Grant i Mahershala Ali - to trzy nazwiska, które wymieniane są najczęściej. Trzy zupełnie różne role. Jednak wydaje się, że HFPA będzie chciała wynagrodzić Aliemu brak Złotego Globu za "Moonlight". Warto zauważyć, że o ile zadaniem grającego główną rolę Viggo Mortensena było przerysowanie swojej postaci, to Ali musiał skontrastować Mortensena. Kreacja, jaką stworzył, odbiega od różnych stereotypów, które widzieliśmy już w tego typu filmach, co może być dodatkowym argumentem dla członków HFPA, żeby to jemu przyznać statuetkę.
Kto powinien wygrać? 24-letni Chalamet po raz kolejny zachwyca w roli chłopaka, który mierzy się z narkomanią. Tym razem stworzył postać emocjonalnie skomplikowaną, nieradzącą sobie z nałogiem. Równie chętnie przyznalibyśmy Złoty Glob Samowi Rockwellowi. Po tym, jak wcielił się w George'a W. Busha, były prezydent USA na długo będzie miał twarz Rockwella.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały promocyjne