Bobby Brown, były mąż Whitney Houston, został poproszony o opuszczenie pogrzebu artystki po kłótni z jej rodziną - donosi portal TMZ. Piosenkarz chciał bowiem, aby do kościoła weszło razem z nim dziewięć osób, choć był zaproszony z dwiema. Ponadto, jak się okazało, rodzina nie przygotowała dla niego krzesła podczas ceremonii.
Brown pojawił się w sobotę przed kościołem baptystów w Newark w New Jersey, wszedł do środka, jednak opuścił budynek niedługo później.
Według źródeł TMZ, Brown był zaproszony razem z dwiema osobami z jego otoczenia, ale zamiast tego były mąż piosenkarki pojawił się z dziewięciosobowym orszakiem, którego nie wpuszczono do kościoła.
Jak podaje portal, mężczyznę zdenerwował dodatkowo brak przygotowanego dla niego krzesła, na którym mógłby celebrować pożegnanie artystki. Źródła portalu poinformowały, że Bobby chciał siedzieć ze swoją córką, Bobbi Kristiną, ale rodzina Whitney nie wyraziła na to zgody.
"Kocham Cię Whitney"
Były mąż Whitney Houston i ojciec ich jedynej córki, Bobby Brown, bardzo wylewnie manifestował śmierć po informacji o śmierci gwiazdy. W sobotnią noc, kiedy zmarła artystka, na koncercie w Southaven złożył hołd miłości swojego życia. Według wielu obserwatorów to właśnie Brown przyczynił się do upadku Houston.
- Po pierwsze chcę wam powiedzieć, że kocham was wszystkich - mówił ze sceny Brown do fanów, cytowany przez stronę internetową "Entertainment Weekly". - Po drugie chcę powiedzieć: "kocham cię Whitney". Wyjście teraz na scenę było dla mnie najtrudniejszą rzeczą - dodał.
W trakcie przerwy w koncercie fani usłyszeli płynące w głośników dźwięki hitu Whitney Houston z 1985 roku "You Give Good Love".
Destrukcyjna miłość
Małżeństwo Bobby'ego Browna i Whitney Houston trwało ponad 14 lat (1992-2007 r.). Obfitowało ono w liczne skandale. W 2003 roku Brown został oskarżony o pobicie piosenkarki. To właśnie przez niego gwiazda miała się uzależnić od narkotyków. Houston opisywała Browna właśnie jako swój narkotyk. "Cokolwiek robiliśmy, robiliśmy razem" - powiedziała jakiś czas temu w wywiadzie dla Oprah'y Winfrey. Jak przyznała w jednym z wywiadów, to dramatyczne małżeństwo z raperem było powodem jej ucieczki w narkotyki.
48-letnia piosenkarka zmarła tydzień temu w hotelu w Beverly Hills. Jej ciało znaleziono w wannie. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Wyjaśnią to wyniki badań toksykologicznych, które mają być znane za kilka tygodni. Według spekulacji, gwiazdę mogła zabić mieszanka narkotyków, leków i alkoholu.
Źródło: TMZ, tvn24.pl