Przepasani kocami twórcy przemaszerowali 11 km ulicami Londynu. Chiński dysydent Ai Weiwei i urodzony w Bombaju rzeźbiarz Anish Kapoor skrytykowali w ten sposób reakcje świata na kryzys imigracyjny.
- Co trzeba zrobić, aby zabrać ze sobą całą rodzinę i przeprowadzić ją przez pół świata? To są talenty, które tracimy! Sprowadźmy ich do nas, niech wzbogacą naszą pulę talentów! Pozwólmy im zaproponować rozwiązania naszych problemów - głosił w czwartek jeden z najbardziej prominentnych twórców sztuki współczesnej, Anish Kapoor.
Brytyjsko-indyjski artysta, razem z pochodzącym z Chin Ai Weiweiem, przewodził "marszowi współczucia". Celebryci świata sztuki zarzucili na ramiona szare koce symbolizujące "to wszystko, czego potrzebuje 60 mln uchodźców na świecie" i w "pokojowej, spokojnej, twórczej" atmosferze przemaszerowali 11 km ulicami Londynu.
Otoczeni wianuszkiem dziennikarzy, z ponad setką innych uczestników akcji (w tym artystów), domagali się od Unii Europejskiej większego zaangażowania w przyjęcie uchodźców przede wszystkim z Syrii. Twórcy wezwali europejskie rządy do "ludzkich, nie politycznych reakcji" w tej sprawie.
Maszerują i współczują
Pochód wystartował spod Królewskiej Akademii Sztuki, a zakończył się we wschodniej części miasta, przy wieży widokowej Orbit Arcelor Mittal w Parku Olimpijskim, zaprojektowanej przez Kapoora na igrzyska olimpijskie w 2012 roku.
- To marsz współczucia, idziemy razem, jakbyśmy szli do pracowni - mówił brytyjski rzeźbiarz, który dwa lata temu otrzymał tytuł szlachecki za zasługi dla sztuk wizualnych. - Jesteśmy artystami, jesteśmy częścią całej sytuacji - wtórował mu chiński kolega. - W jakiś sposób wszyscy jesteśmy uchodźcami, gdzieś, w jakiejś chwili - dodał.
W demonstracji wzięła udział m.in Eliza Bonham Carter, dyrektor Królewskiej Akademii Sztuki. Zapytana, czy tego typu akcje mogą przynieść realną zmianę, odpowiedziała: - Im wyraźniej pokażemy nasze wsparcie, tym większa szansa na to, że rząd zrozumie, jak bardzo otwarte poglądy na temat migracji i imigracji mają ludzie".
Ai Weiwei zapowiedział zaś, że podobne marsze będą powtarzane w innych miastach - tak długo, jak to będzie potrzebne.
Połączone siły
Światowej sławy twórcy, Anish Kapoor i Ai Weiwei, połączyli siły, ponieważ w przeszłości sami doświadczali dyskryminacji związanych z pochodzeniem lub aktualną sytuacją polityczną.
O mającym żydowsko-indyjskie korzenie Kapoorze było głośno w ostatnich tygodniach w związku wystawą w Ogrodzie Wersalskim. Artysta zaprezentował na niej m.in. kontrowersyjną pracę "Dirty Corner". Olbrzymia rzeźba określona przez autora "Waginą królowej, która przejęła władzę" była już dwukrotnie niszczona przez wandali, wypisujących na niej antysemickie hasła.
Weiweiowi, którego retrospektywna wystawa zostanie otwarta w sobotę w Królewskiej Akademii w Londynie, odmówiono w lipcu brytyjskiej wizy. Decyzja urzędu imigracyjnego była motywowana faktem, że artysta nie zgłosił chińskiego wyroku skazującego. Twórca, choć w 2011 roku spędził prawie trzy miesiące w areszcie, nigdy jednak nie został skazany za przestępstwo (zatrzymanie, podobnie jak zabranie mu paszportu, było według niego odpowiedzią na krytykę rządu).
Chiński dysydent w Londynie nie próżnuje. Tuż przed udziałem w "marszu współczucia", okazał solidarność z Julianem Assange'em, który od ponad trzech lat przebywa na terenie ambasady Ekwadoru. Ai Weiwei umieścił na Instagramie zdjęcie z założycielem portalu WikiLeaks. Uśmiechnięci panowie pokazują na nim środkowe palce.
Autor: anja//rzw / Źródło: PAP, telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | EPA/Andy Rain