Polska artystka, występująca pod pseudonimem Olek, pokryła całe piętro londyńskiej galerii szydełkowymi robótkami. Przestrzeń zaaranżowała na kształt mieszkania wypełnionego różnymi przedmiotami "ubranymi" w przędzę, które sama znalazła na ulicach Londynu. Wystawa potrwa do 23 marca.
Agata Olesiak, znana jako Olek, tworzy swoje rzeźby, instalacje i kostiumy na szydełku. Ostatnie osiem lat spędziła pokrywając przędzą wszystko: od rowerów na ulicy i rzeźby byka na Wall Street, aż po własne mieszkanie na Manhattanie.
Wśród jej rzeźb jest drewniany wałek za 800 dolarów, gipsowy model człowieka za 12 tys. dol., a także trójwymiarowa instalacja oparta na słynnej czarno-białej fotografii Annie Leibovitz z 1986 roku przedstawiającej artystę Keitha Haringa. A wszystko obszydełkowane.
Eksponowała swoje prace na wystawach m.in. w całych Stanach Zjednoczonych, w Brazylii, na Biennale w Wenecji, a także w Niemczech i Polsce. Teraz doczekała się pierwszej indywidualnej wystawy w Wielkiej Brytanii, którą zatytułowała "I do not expect to be a mother but I do expect to die alone" (Nie spodziewam się zostać matką, wierzę że umrę samotnie). Na jej potrzeby górne piętro galerii Tony’s Gallery w Londynie pokryte zostało całkowicie pracą szydełkową.
Pół roku spała w galerii
Artystka przez pół roku mieszkała w galerii. Najpierw na londyńskich ulicach i w śmietnikach wyszukiwała przedmioty i meble, a potem na szydełku robiła im "ubranka".
By ostatecznie zaaranżować przestrzeń na kształt mieszkania wypełnionego różnymi rzeczami pokrytymi przędzą. To np. telefon, deska snowboardowa, łóżko, dziecięcy wózek, koń na biegunach, krzesła, a nawet karabin. A przed galerią stanął samochód, który Polka również "ubrała" w kolorową szydełkową szatę, łącznie z kierownicą i kołpakami.
- Szydełkuję wszystko, co pojawia się w mojej przestrzeni. Stwarzam drugą skórę dla obiektów i środowisk, aby dać im nową tożsamość – mówi w wywiadach. I zapewnia, że tak samo lubi wystawiać w galeriach, jak zajmować się sztuką uliczną, bo lubi kontaktować się z widownią.
Dlaczego wybrała taką formę sztuki? - Moim celem stało się poszukiwanie koloru, życia, energii i sposobów na ciągłe zaskakiwanie ludzi w ich najbliższej przestrzeni. Graffiti jest sztuką, a ktoś kiedyś nazwał to, co robię, graffiti środowiskowym. Bardzo polubiłam to określenie – opowiada.
Szydełkowe rzeźby, do których wykorzystuje m.in. wełnę i sznurek, przyniosły jej popularność na całym świecie. I choć od 12 lat bazę ma w Nowym Jorku, ciągle jest w podróży. - Jestem więc bezdomna i przemieszczam się z paczkami moich robótek, pokrywając nimi świat wedle własnego upodobania – zapewnia.
Wystawa w Londynie potrwa do 23 marca (wstęp wolny), ale Olek już ruszyła dalej. Przygotowuje się do wystawy w Smithsonian American Art Museum w Waszyngtonie – od lipca będzie pokazywana wraz z 40. artystami poniżej czterdziestki.
Zaczynała jako sprzątaczka
Olesiak urodziła się w 1978 roku w Rudzie Śląskiej. Studiowała kulturoznawstwo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, choć od zawsze chciała być artystką. Dopiero spotkanie ze znaną scenografką i kostiumografem Barbarą Ptak (znaną m.in. z pracy z Andrzejem Wajdą) zmieniło jej życie.
- Powiedziała mi, że jeśli chcę zrobić karierę, powinnam wyjechać do Nowego Jorku. Dała mi też radę: nigdy nie należy się przyznawać, że czegoś się wcześniej nie robiło. Przydało się – wspomina.
Na początku w Nowym Jorku pracowała jako sprzątaczka, zarabiała sześć dolarów na godzinę. Później zaczęła robić kostiumy i scenografię, studiowała sztukę na La Guardia Community College.
- Nie miałam pieniędzy na maszynę do szycia i wtedy wymyśliłam, że mogę wykonać kostium za pomocą szydełka. I tak narodziła się Olek – tłumaczy źródło inspiracji swojej twórczości.
Źródło: "Wall Street Journal", elondyn.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Tony's Gallery