Czerwony dywan, wyszukane stroje, błyski lamp i tłumy fanów – czy to jedyne oblicze festiwalu w Cannes? Prawdziwy festiwal to kulisy – przekonuje w TVN24 redaktor naczelna portalu „Plejada” Karolina Korwin-Piotrowska. - Tam jest 90 proc. tego, o co chodzi w Cannes, a tam chodzi o wielki biznes.
„Gwiazdy przyjeżdżają do ciężkiej roboty”
Wielkie targi filmowe – tym przede wszystkim jest festiwal - tłumaczy dziennikarka. Spacer po czerwonym dywanie to tylko otoczka. To, co najważniejsze, dzieje się w ogromnych namiotach rozstawionych na plaży. Tam negocjuje się pomysły na filmy, obsadę i finanse. – Cannes to nie tylko wielkie rauty, ale regularne negocjacje filmowe – tłumaczyła Korwin-Piotrowska. A gwiazdy – jak przekonuje – wcale nie przyjeżdżają tu na urlop. - Przyjeżdżają do ciężkiej roboty: kilkanaście godzin wywiadów, sesje, konferencje prasowe – wyliczała.
„Cudownie jest być wtedy we Francji”
Do Cannes oprócz gwiazd, filmowców i dziennikarzy zjeżdżają tysiące fanów. – Całe miasto jest zablokowane. Wszyscy stoją w wielkim korku – wspomina poprzednie festiwale dziennikarka. Ale – jak podkreśla – tam nikt nie ma o to pretensji. – Poziom wyrozumiałości jest ogromny. (…) Cudownie jest być wtedy we Francji i widzieć, jak Francuzi cieszą się z tego festiwalu. Oni uwielbiają swoje gwiazdy – chwaliła Korwin-Piotrowska.
„O sztukę chodzi… czasami”
- Nie zapominajmy, że kino narodziło się w jarmarcznej budzie – mówiła w TVN24 dziennikarka, podkreślając że przede wszystkim chodzi w nim o rozrywkę. Sztuką bywa tylko czasami. – W Cannes też czasami chodzi o sztukę. Ale nie zawsze tak jest, bo nie zawsze zdarzają się filmy na miarę Quentina Tarantino, Francisa Forda Coppoli czy Krzysztofa Kieślowskiego – przyznała Korwin-Piotrowska.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24