- Wszystkie najlepsze filmy stworzyłem pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Teraz chodzę na terapię i prześladuje mnie wizja, że już nigdy nie nakręcę żadnego obrazu - wyznał Lars Von Trier, reżyser "Nimfomanki" i "Antychrysta", w wywiadzie dla duńskiego dziennika "Politiken". Skandalista, który kiedyś zadeklarował, że "rozumie Hitlera", zdradził, że wypijał dziennie butelkę wódki, aby być bardziej kreatywnym.
Duński reżyser przerwał milczenie po trzech latach i od razu wywołał kontrowersje. Wyznał bowiem, że jest alkoholikiem i narkomanem. Żeby być kreatywnym, mieszał alkohol z narkotykami.
- Wszystkie swoje najlepsze filmy tworzyłem pod wpływem używek. To one pozwalały mi znaleźć się w "równoległym świecie", który pomagał mi być kreatywnym - powiedział Lars Von Trier w wywiadzie dla "Politiken".
Przyznał, że napisanie scenariusza do "Dogville" zajęło mu zaledwie 12 dni, bo przez ten czas był pod wpływem narkotyków. Na trzeźwo zaś pisał "Nimfomankę" i praca nad tekstem trwała aż półtora roku. Ale teraz jest "czysty".
- Jestem na odwyku, uczęszczam na spotkania AA. Nie wypijam już dziennie butelki wódki. Nie biorę też narkotyków. I nie wiem czy potrafię nakręcić jeszcze jakieś filmy. Nie ma wartościowych artystycznie rzeczy, które by zrobił były narkoman i były pijak. Kto, do diabła, zawracałby sobie głowę Rolling Stonesami bez wódy albo Jimmy Hendriksem bez heroiny? - zapytał retorycznie.
Już nigdy nie zrobi żadnego filmu?
I wyraził obawę, że terapia odwykowa może oznaczać koniec jego kariery. - Znalazłem się w punkcie, w którym musiałem dokonać wyboru pomiędzy człowiekiem von Trierem a reżyserem von Trierem. Ale teraz prześladuje mnie wizja, że już nigdy nie zrobię żadnego filmu. Bo boję się, że o jakimś można by było co najwyżej powiedzieć, że jest "gówniany" - żalił się dziennikowi.
Wyznaniem reżysera znanego ze swej ekscentryczności - którego jednym z dziwactw jest lęk przed lataniem (dlatego podróżuje tylko po Europie), a także tatuaż "Fuck" na palcach prawej ręki - zainteresowały się media na całym świecie. Ale niewiele z nich wzięło je na poważnie. Już w 2007 roku von Trier w tym samym "Politiken" skarżył się, że depresja pozbawiła go zapału twórczego i wątpił, czy kiedykolwiek będzie zdolny wrócić do pracy.
- Choroba zmieniła mój umysł w czystą kartkę papieru. To dla mnie bardzo dziwne, bo zwykle miałem w głowie przynajmniej trzy projekty na raz. Nie można robić filmu i mieć depresji w tym samym czasie - powiedział wówczas.
Tymczasem krótko potem powiedział coś przeciwnego: - Cierpię na nawracającą depresję. To wyzwalająca siła. W ekstremalnym stanie ducha człowiek nie myśli o tym, co powiedzą inni, czy jest wystarczająco poprawny politycznie. Gdyby nie depresja, nie stworzyłbym "Antychrysta".
Najpierw "rozumiem Hitlera", a potem "przepraszam"
58-letni Lars von Trier jest twórcą tak znanych filmów, jak "Przełamując fale", "Idioci", "Dogville", "Melancholia", "Antychryst" i "Nimfomanka". Za "Tańcząc w ciemnościach" w 2000 roku zdobył Złotą Palmę w Cannes. 11 lat później dostał zakaz brania udziału w festiwalu po tym, jak wywołał skandal wypowiedzią na konferencji prasowej.
- Rozumiem Hitlera, ale myślę, że robił złe rzeczy. Mogę sobie wyobrazić, jak siedzi na końcu w swoim bunkrze. I troszkę mu współczuję - powiedział wówczas.
I choć potem przepraszał i prostował, że nie jest antysemitą i nazistą, organizatorzy canneńskiej imprezy uznali go za persona non grata.
Autor: am/tr / Źródło: Politiken, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gutek Film