James Howard Jackson, który w 2021 roku postrzelił opiekuna psów Lady Gagi, został skazany na 21 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa - w poniedziałek poinformowała prokuratura hrabstwa Los Angeles. Celem napadu była kradzież trzech należących do piosenkarki buldogów francuskich, za których zwrot kilka dni po napadzie gwiazda zaoferowała 500 tysięcy dolarów.
James Howard Jackson był jednym z trzech napastników, którzy w 2021 roku zaatakowali opiekuna psów Lady Gagi. Jak poinformowano, teraz mężczyzna zdecydował się na podpisanie ugody, w ramach której przyznał się stawianego mu zarzutu usiłowania zabójstwa. Dwaj pozostali biorący udział w napadzie mężczyźni - Jaylin White oraz Lafayette Whaley - nie są częścią podpisanego porozumienia.
Napad na opiekuna psów Lady Gagi
Do napadu na opiekuna psów Lady Gagi, Ryana Fishera, doszło 24 lutego 2021 w okolicy deptaku Sunset Boulevard w Los Angeles. Jackson, White i Whaley wyszukiwali i kradli wówczas rasowe psy, które mogliby następnie odsprzedać za duże pieniądze. Tego dnia podbiegli do Ryana Fishera i zażądali, by oddał im trzy wyprowadzane właśnie buldogi francuskie. Gdy zaczęli ciągnąć za smycze, opiekun zwierząt uderzył jednego z napastników trzymaną w ręku szklaną butelką. Wówczas mężczyźni rzucili się na Fishera i zaczęli go dusić, a Jackson wyjął broń i postrzelił Fishera w okolice klatki piersiowej. Ciężko ranny mężczyzna został pozostawiony na chodniku.
Napastnikom udało się porwać dwa z trzech wyprowadzanych przez Fishera buldogów. Prowadzący dochodzenie śledczy są zdania, że napastnicy nie wiedzieli wówczas, iż skradzione przez nich buldogi należą do Lady Gagi. Kilka dni później za ich zwrot gwiazda zaoferowała za pośrednictwem mediów społecznościowych kwotę 500 tysięcy dolarów. Wówczas zwierzęta zostały przyprowadzone na komisariat policji przez współpracującą z mężczyznami kobietę.
Opiekun walczył o życie
Ciężko ranny Ryan Fisher trafił do szpitala w stanie krytycznym, jednak jego życie udało się uratować. Wystrzelony przez Jacksona pocisk m.in. przeszył mu płuco i w późniejszym czasie mężczyzna doświadczył trzykrotnej zapaści tego organu. Ze względu na to lekarze zdecydowali się wyciąć mu jedną trzecią płuca.
"Ciężko uwierzyć, że minęły niemal dwa lata, od kiedy wyprowadzałem Asię, Koji i Gustava (imiona buldogów - red.) na wieczorny spacer i nagle znalazłem się w sytuacji, w której musiałem bronić tych psów przed kradzieżą przy pomocy wszystkiego, co miałem. Ale to nie wystarczyło. Zostałem pobity, podduszony, postrzelony i pozostawiony na śmierć, krwawiąc na chodniku i walcząc o życie. A Koji i Gustav zniknęły" - wspominał Ryan Fisher w wygłoszonym przed sądem oświadczeniu.
Źródło: Guardian, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Neil Hall/EPA/PAP