Koreański reżyser Bong Joon Ho, zdobywca czterech Oscarów za "Parasite", nakręci film science fiction. Główną rolę zaproponował Robertowi Pattinsonowi. Trwają rozmowy w wytwórni Warner Bros. Będzie to pierwszy w całości anglojęzyczny film Bonga Joon Ho.
Informacja o finalizowaniu przygotowań do wspólnej pracy Bonga Joon Ho i Pattinsona pojawiła się w środę wieczorem na poświęconych kulturze portalach za oceanem, a później również w Europie.
Będzie to pierwszy film koreańskiego reżysera zrealizowany od czasu oscarowego hitu "Parasite", nakręconego w 2019 roku. Powstanie na bazie niewydanej jeszcze książki Edwarda Ashtona "Mickey7", którą zachwycił się Bong Joon Ho.
Pattinson, który długo nie mógł się odciąć od granego przez siebie w serii "Zmierzch" Edwarda Cullena, zagrał tytułową rolę w niezwykle oczekiwanym nowym "Batmanie" w reżyserii Matta Reevesa, zrealizowanym właśnie przez Warner Bros. Film wejdzie do polskich kin 4 marca.
Pattinson bezkonkurencyjny
Jak podają m.in. portal "Dealine.com" oraz magazyn "Variety", Koreańczyk nie tylko film wyreżyseruje, ale sam pisze już do niego scenariusz.
Spośród wielu gwiazd, jakie przesłuchał do głównej roli, żadna nie zachwyciła go tak bardzo jak właśnie Pattinson.
Trwa uzgadnianie warunków pracy obu panów.
Co wiadomo o filmie Bonga Joon Ho?
Książka "Mickey7", której adaptacji podejmie się Koreańczyk, na amerykański rynek trafi jeszcze w tym kwartale br.
To historia ludzkości, która chce skolonizować lodowe Niflheim. Na tę misję wysyła klona o nazwie Mickey. Mickey7 jest, jak wskazuje numer, siódmym już klonem, który, jak sześć poprzednich, został uznany za zmarłego. Okazuje się jednak, że jakimś cudem przeżył, o czym nie wiedzą szefowie misji. Na misję wysyłają więc kolejnego klona - Mickeya8. Gdy prawda wychodzi na jaw, współistnienie dwóch identycznych klonów zostaje uznane za niebezpieczne. Mickey7 ma więc zostać zabity, co wkrótce sam odkrywa. Ani myśli jednak umierać. W dodatku okazuje się, że lokalne formy życia są zagrożone i tylko on może im pomóc. Pytanie brzmi: czy przeżyje?
Taka jest fabuła powieści, którą Bong Joon Ho bierze na warsztat. Krytyk literacki Jason Pargin nazwał powieść "wyjątkową mieszanką prowokujących do myślenia koncepcji science fiction, dramatów i egzotycznego humoru". Dwa ostatnie elementy znamy doskonale np. z "Parasite".
Znając jednak dość swobodne podejście do literackich pierwowzorów, które koreański reżyser przenosi na ekran, można się spodziewać, że ostateczna wersja filmu może znacząco odbiegać od powieści.
Reżyser, który zmienił Hollywood
Przypomnijmy, że Koreańczyk przed dwoma laty zdobył za film "Parasite" cztery Oscary - w tym dla najlepszego filmu i za reżyserię, wywracając tym samym do góry nogami obyczaje panujące wśród Akademików. W całej historii Oscarów nie zdarzyło się, by najważniejszą statuetkę zdobył film nieanglojęzyczny.
Nie zdarzyło się również, by zdobywca głównego Oscara jednocześnie wygrał także w kategorii obraz nieanglojęzyczny. Wcześniej film Koreańczyka zdobył również Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, a także Złoty Glob i niemal wszystkie z najważniejszych na świecie nagród filmowych.
"Parasite" to błyskotliwa tragikomedia osnuta wokół przekrętu, jaki usiłuje wprowadzić w życie czworo biednych Koreańczyków: zamierzają oni zająć miejsce bogaczy, przed którymi udają majętnych ludzi.
Film Bonga Joon Ho to świetne kino rozrywkowe, z walką klas w tle. To jednak przede wszystkim alegoria zhierarchizowanego systemu społecznego, opartego na skrajnych nierównościach.
Źródło: "Variety", Deadline.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: taniavolobueva / Shutterstock