Holenderski obraz zrabowany żydowskim właścicielom z warszawskiego getta przez SS i Łotyszy zostanie wystawiony na aukcji w Londynie - pisze "Gazeta Wyborcza". M.in. dzięki negocjacjom polskiego MSZ obecny właściciel obrazu zyskiem z jego sprzedaży podzieli się ze spadkobiercami zamordowanych w 1942 r. obywateli polskich.
Historia obrazu i jego przedwojennych właścicieli jest tragiczna, tak jak historia milionów polskich Żydów zamordowanych w czasie II Wojny Światowej.
Jak opisuje "Gazeta Wyborca", droga XVII-wiecznego obrazu "Portret czytającego mężczyzny" holenderskiego mistrza Pietera de Grebbera do Londynu zaczyna się od warszawskiego getta. 21 lipca 1942 roku w jednym z ciasnych mieszkań zamkniętej żydowskiej dzielnicy, w domu przy Chłodnej 26, dochodzi do morderstwa.
Ofiarą wyraźnie celowego zabójstwa jest Abe Gutnajer - wybitny przedwojenny marszand, który w poszukiwaniu pozostających za granicą obrazów polskich mistrzów zapuszczał się do Berlina, Paryża, Wiednia, a nawet w głąb Związku Radzieckiego. To jego wysiłkom zawdzięczamy powrót do kraju wielu prac Józefa Chełmońskiego, Olgi Boznańskiej, Jana Matejki, Aleksandra Gierymskiego czy Maksymiliana Gierymskiego.
Morderstwo w getcie
W 1942 r. po dawnej sławie właściciela salonu malarstwa przy bogatej ul. Mazowieckiej nie ma już jednak śladu. W tym czasie Gutnajer i jego dziesięcioosobowa rodzina tłoczy się w małym mieszkaniu w getcie. I właśnie tam 21 lipca, gdy u antykwariusza są polscy lekarze, którzy mają go operować - prof. Franciszek Raszeja i dr Kazimierz Pollak - do mieszkania wpada kilku umundurowanych mężczyzn. Rozkazy wydaje Niemiec, esesman, towarzyszą mu uzbrojeni funkcjonariusze pomocniczych formacji policyjnych złożonych m.in. z Litwinów i Łotyszy.
Napastnicy mordują wszystkich obecnych, również lekarzy, a jeden z nich, najprawdopodobniej Łotysz, ściąga ze ściany "Portret czytającego mężczyzny".
Obraz powraca po 60 latach
W tym miejscu historia urwała się na 60 lat. Ale w 2006 roku zrabowany obraz pojawił się w katalogu domu aukcyjnego Christie's w Londynie. Funkcjonował tam jako mało wartościowy okaz. Wyceniono go na zaledwie 800-1200 funtów.
Ale wtedy do akcji wkroczyła firma Art Lost Register, która na całym świecie szuka skradzionych i zrabowanych dzieł. I to właśnie jej eksperci w obrazie nieznanego autora rozpoznali "Portret czytającego mężczyzny" Pietera de Grebbera. Obraz wycofano z aukcji, a do negocjacji z anonimowym właścicielem z Łotwy włączył się polski MSZ.
Polski MSZ po słusznej stronie spadkobierców
Zrobił to, mimo że sprawa nie dotyczy obywateli polskich, a amerykańskich. Obywatelem polskim był jednak Abe Gutnajer jak i jego syn, który zmarł po wojnie i to właśnie ze względu na to obywatelstwo MSZ zdecydował się występować w imieniu spadkobierców obrazu.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza" strony podzielą się zyskami ze sprzedaży obrazu pół na pół. Dlaczego spadkobiercy ustąpili? Gazeta wyjaśnia, że przed sądem bardzo trudno jest dowieść, że posiadacz dzieła zrabowanego podczas wojny wszedł w jego posiadanie w złej wierze. Procesy takie są długotrwałe, kosztowne, a ich wynik nie jest pewny.
Dzieło de Grebbera, po ujawnieniu jego autora i jego historii, wyceniono na 20-30 tys. funtów. Licytacja odbędzie się w Londynie za cztery dni.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Christie's