Po serii nieoficjalnych przecieków znamy szczegóły nowego filmu Quentina Tarantino z Jamiem Foxxem, Christopherem Waltzem i Leonardo DiCaprio. Reżyser i producenci filmu Weinstein Company właśnie opublikowali fragmenty scenariusza i pełną obsadę filmu "Unchained Django"
O tym, że Tarantino kręci western, wiadomo było od miesięcy. Reżyser, jak to miał w zwyczaju, trzymał w tajemnicy szczegóły dotyczące fabuły, tym większe więc było zdziwienie, gdy do sieci zaczęły przedostawać się informacje na jej temat. Jak się potem okazało, informacje - w większości nieprawdziwe, rozpowszechniało kilku blogerów, zapewniających, że przeczytali scenariusz. Wraz z producentami, Tarantino zdecydował więc o udostępnieniu jego fragmentów, uwzględniając obsadowe szczegóły.
Akcja filmu rozgrywa się przed wojną secesyjną, a mimo to reżyser nazywa film kontynuacją "Bękartów wojny" - pastiszowej opowieści o żydowskiej zemście na nazistach. Chodzi zapewne o samą konwencję filmu i postać Schulza – niemieckiego łowcy nagród, granego przez nagrodzonego Oscarem, Christophera Waltza.
"Pożegnanie wuja Toma"
Tarantino długo nie mógł zdecydować się na odtwórcę głównej roli. Ostatecznie tytułowego niewolnika, którego barbarzyństwo właściciela pcha w objęcia łowcy nagród, gra Jamie Foxx. Czarnym charakterem jest niespodziewanie Leonard DiCaprio, dotąd specjalista od ról prawych i wzorowych obywateli. Mówi się, że DiCaprio tą rolą pracuje na upragnionego Oscara. Akademia kocha bowiem czarne charaktery równie mocno jak alkoholików, nieuleczalnie chorych i ofiary nieszczęść.
Historia biegnie tropem znanym z tysięcy westernów. Niewolnik Django za pomoc w odnalezieniu zaginionej żony, zgadza się uczestniczyć w poszukiwaniach pary zbirów. W zamian za to, zyskuje wolność i staje się specjalistą od "polowań" na skłóconych z prawem. Najważniejszym jego celem pozostaje jednak odnalezienie żony, którą kiedyś sprzedano w niewolę. Wszystkie tropy wiodą do plantacji prowadzonej przez cieszącego się jak najgorsza sławą niejakiego Candie (czyli DiCaprio).
Quentin Tarantino przed laty deklarował się jako wielbiciel głośnych spaghetti westernów, które od tych typowo amerykańskich, odróżniały brutalność, i czarny humor. A że obie te cechy towarzyszą wszystkim jego filmom, o zaskoczeniu nie ma mowy. Reżyser zdradził też, że inspiracją dla "Unchained Django" było głośne przed laty, kontrowersyjne dzieło "Pożegnanie wuja Toma" - quasi-dokumentalny obraz, w którym dwójka filmowców, próbowała objaśnić rasistowską ideologię amerykańskiego Południa.
Film miał kategorię R (wyłącznie dla dorosłych widzów) z uwagi na pokazane w nim barbarzyńskie metody stosowane przez handlarzy niewolników. Tarantino i tym razem nie oszczędzi nam więc pewnie mocnych scen, tradycyjnie okraszonych czarnym humorem.
W długiej kolejce po rolę
Kto myśli, że hollywoodzkie gwiazdy omijają castingi, jest w błędzie. Wieść niesie, że o role w filmie ubiegały się niemal wszystkie liczące się nazwiska z aktorskiej pierwszej ligi. Wedle pierwszych doniesień pewnym punktem obsady był jedynie Waltz, reszta zmieniała się jak w kalejdoskopie. Do roli tytułowej pretendowali zarówno Denzel Washington jak Kuba Golding. Ponoć Jamie Foxx pokonał ich jednak w cuglach podczas zdjęć próbnych.
Rolę plantatora - potwora początkowo miał dostać Brad Pitt i dopiero w ostatniej chwili zastąpił go DiCaprio. Ciekawa rola – trenera szkolącego do walki miedzy sobą niewolników przypadła Kurtowi Russelowi (do niedawna kandydatem do niej był jeszcze Kevin Costner) Pojawi się też zapomniany nieco Don Johnson (pamiętna gwiazda "Policjantów z Miami").
Ponownie powrócił do pracy z Tarantino jeden z jego najbardziej ulubionych "komediantów" i zarazem najbardziej dochodowy aktor wszech czasów - Samuel L. Jackson. (ten status zapewniły mu role w "Jurassic Park", "Pulp Fiction" i w czterech filmach o "Iron Manie" według komiksów Marvela.) Zobaczymy go roli Stephena - zaufanego niewolnika Candiego. Jackson w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" zapewnia, że film odkrywa najbardziej mroczne i wstydliwe szczegóły amerykańskiej historii.
O tym, że mamy do czynienia z nietuzinkowym, filmowym przedsięwzięciem, świadczy również data premiery – już zaplanowanej na 25 grudnia. Końcówka roku to w Ameryce czas zarezerwowany dla tytułów "celujących" w oscarowe nominacje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały producenta