W ciągu kilku godzin obejrzało ją ponad milion osób, zanim teledysk "Blurred Lines" nie został wycofany z YouTube'a z powodu epatowania nagością. I nagle wszyscy zaczęli pytać: "Kim jest ta dziewczyna?". Od tamtej pory piosenka Robina Thicke'a stała się największym hitem lata, a jego gwiazdą okazała się Emily Ratajkowski - 22-letnia modelka o polskich korzeniach.
Na Robina Thicke'a od razu posypał się grad oskarżeń o szowinizm i lansowanie uprzedmiotowionego wizerunku kobiet. Bo w klipie "Blurred Lines" paradują półnagie modelki, które sprowadzono nie tylko do roli ozdoby, ale i maskotek trzech mężczyzn. Na dodatek przez cały utwór przewija się tekst "Wiem, że tego chcesz", który zdaniem feministek podsyca kulturę wykorzystywania seksualnego.
"Piosenka? Przecież to porno" - napisał pod klipem Roskujau. Nicole Beadles oceniła go krótko: "80 proc. porno. 15 proc. hashtagów. 5 proc. muzyki". Wielu napisało, że to najgorsze wideo roku, są też tacy, którzy klip chwalą. "Utwór bez tego teledysku byłby jak czekolada bez słodyczy" - podsumował idlehanz1.
- Chcieliśmy zawrzeć w nim wszystko, co jest tematem tabu. Zoofilia, narkotyki i to, co jest całkowicie obraźliwe w stosunku do kobiet. Dlaczego? Bo wszyscy jesteśmy szczęśliwymi mężami, mamy wspaniałe żony i dlatego jesteśmy idealnymi facetami, by naśmiewać się z takich tematów. Czy "Blurred Lines" jest poniżające dla kobiet? Oczywiście, że jest. Ale ja tak naprawdę zawsze miałem ogromny szacunek do płci pięknej - piosenkarz bronił siebie, Pharrella Williamsa i T.I.
"Byłam na niej naga. I to załatwiło mi casting"
Głos zabrała nawet jedna z występujących w nim modelek: - Wideo nie jest seksistowskie. W powierzchownym odbiorze trzy gołe i tańczące dziewczyny mogą być tak odbierane, ale chodziło raczej o wyśmianie tego rodzaju stereotypów. Ci faceci drwią z siebie. Wychodzą na totalnych głupków.
Kontrowersyjny teledysk został zablokowany przez YouTube'a zaledwie dziesięć dni po premierze ze względu na naruszenie zasad serwisu. Ale zdążyło go obejrzeć kilka milionów osób i to wystarczyło, by seksownej brunetce w nim występującej dać pozycję nowej gorącej gwiazdy. Dziś ocenzurowany "Blurred Lines" ma na koncie 150 milionów wyświetleń i ta liczba wciąż rośnie. A wszyscy pytają: "Kim jest ta dziewczyna?".
To Emily Ratajkowski, 22-latka o polskich korzeniach, która urodziła się w Londynie. Dzięki rodzicom artystom - jej ojciec John Ratajkowski jest malarzem polskiego pochodzenia, a mama Kathleen pisarką - większość dzieciństwa spędziła w Irlandii i na Majorce, a dorastała w Kalifornii. I tam odkrył ją agent modelek - miała 14 lat, gdy podpisała kontrakt z Ford Models.
Choć promowała głównie mało znane marki odzieżowe i bieliźniarskie, to jednak jej kariera nabierała tempa, aż postanowiła dla kariery rzucić studia na Uniwersytecie Kalifornijskim po pierwszym roku. I nie żałuje: zagrała m.in. w amerykańskim serialu komediowym "iCarly", a gdy zdjęcia zrobił jej legendarny Tony Duran, nastąpił przełom. Z edytoriali ze środka numeru magazynów zaczęła trafiać na okładki, z "GQ" na czele. I na jednej z takich okładek (magazynu "Treats!") zauważyła ją Diane Martel, reżyserka teledysku "Blurred Lines".
- Byłam na niej naga. I to załatwiło mi casting - śmieje się.
"Ciała kobiet są piękne. Nie ma się czego wstydzić"
Nie miała problemu, by paradować z gołym biustem przed kamerą. Ale początkowo pomysł na klip wydał się jej zbyt szalony i nie była skłonna w nim wystąpić. Dopiero po tym, jak spotkała się z Diane i ta zapewniła ją, że "nagość, głupie czerwone usta, taniec i zabawa, to nie symbol seksizmu, ale humorystyczne odniesienia kulturowe", zgodziła się.
- Klip jest zabawny i promuje radość z naszego ciała. A pewność siebie i swoich atutów to coś bardzo ważnego dla młodych kobiet. Powinniśmy być modne, tańczyć nago i czcić naszą urodę. Ciała kobiet są piękne, a nagość naturalna. Nie ma się czego wstydzić - mówi w wywiadzie dla magazynu "Complex".
Dlatego dziwi się, że "Blurred Lines" został ocenzurowany. - Są różne rodzaje nagości, tak jak są różne rodzaje seksapilu. A to, jak wyglądam w teledysku jest piękne i w dobrym guście, nie ma w tym nic obraźliwego. Przecież to różni się od zdjęć nagich kobiet w internecie - zapewnia.
Tak samo ocenia swój występ w teledysku "Love Somebody" Maroon 5, gdzie również jest roznegliżowana. I do tego w ramionach Adama Levine'a. - Zazdrość podzieliła się między moimi kolegami homoseksualistami a koleżankami, dlatego udało mi się ją jakoś unieść - ironizuje.
"Nie ma powodu, by przepraszać za to, jak wyglądam"
Ale już poważnie dodaje, że w pokazywaniu wdzięków w tego typu przedsięwzięciach nie ma nic złego. - Moja mama jest feministką, profesorem angielskiego, pisarką, intelektualistką. To dzięki niej zrozumiałam, że nie ma powodu, by przepraszać za to, jak wyglądam. I ta postawa naprawdę mi pomogła w byciu modelką - zdradza.
I dodaje: - Pozuję w kostiumie kąpielowym czy bieliźnie, tak jak inne kobiety do pracy chodzą w kostiumie. I ja, i one po prostu zarabiamy pieniądze. Ale ja może się tylko lepiej bawię.
Ma jednak świadomość, że na bycie modelką na miarę Karlie Kloss czy Anjii Rubik nie ma szans - z powodu wymiarów. Ma zaledwie 170 cm wzrostu i kobiece kształty: 90-61-86 cm.
Przeszkodą jest coś jeszcze: - Bez sesji z Brucem Weber czy współpracy z Carine Roitfeld branża raczej nie zwróci na ciebie uwagi. Co z tego, że spotkałam się z Karlem Lagerfeldem. Bez tego typu sukcesów na koncie nie da się dostać do świata mody na wysokim poziomie - wyjaśnia.
Dlatego postawiła na aktorstwo: - Kiedy byłam małą dziewczynką kochałam teatr i wystawiałam własne sztuki. Granie nigdy nie było dla mnie trudne. Teraz mieszkam w Los Angeles po to, by chodzić na przesłuchania. Świat filmu jest dla mnie bardziej przyjazny niż moda. Powinno się udać.
Autor: am/kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Interscope Records