Stanisław Soyka zmarł w wieku 66 lat. Wokalista, pianista, skrzypek, kompozytor i aranżer, odszedł nagle, tuż przed swoim planowanym występem na Top of the Top Sopot Festival. W czwartek wieczorem artysta miał się pojawić na scenie podczas finałowego koncertu "Orkiestra mistrzów". Z powodu jego śmierci przerwano transmisję telewizyjną z festiwalu.
Soyka łączył jazz, pop, soul, poezję śpiewaną i muzykę klasyczną, a jego charakterystyczny głos i emocjonalny sposób interpretacji sprawiły, że zyskał miano jednego z najwybitniejszych interpretatorów polskiej piosenki.
"Myślę o przyjacielu"
Tomasz Tłuczkiewicz, komentator jazzowy, powiedział, że gdy myśli o Stanisławie Soyce, to przede wszystkim myśli o "koledze, o przyjacielu". - Łączyło nas serdeczne koleżeństwo, przyjaźń, nas obu, nasze rodziny. I przede wszystkim myślę o tym, że tego mi będzie brak - wskazał. - Ale oczywiście brak nam będzie wielkiego artysty, muzyka, śpiewaka, poety - dodał.
Tłuczkiewicz powiedział, że piosenki Soyki "złożyły się na swego rodzaju ścieżkę dźwiękową naszych losów na przełomie dekad lat 80. i 90.". Przełomie, który, jak zauważył, "okazał się nie tylko przełomem dekad, ale przełomem epok". - Tym samym liryki Staszka nabrały wymiaru epickiego, a on sam stał się bardem tych czasów, głosem pokolenia, a nawet jego sumieniem - ocenił.
Czesław Mozil, muzyk, opowiedział historię, gdy pierwszy raz usłyszał Stanisława Soykę. Jak relacjonował, stało się to w Kopenhadze na koncercie dla Polonii, gdy Mozil miał 9 lat. Powiedział, że "bardzo mocne" było dla niego to, jak Soyka zaprosił go do wykonania wspólnej piosenki w 2010 roku. - Stanisław tak pięknie mówił i potrafił tak mówić, że miałeś ochotę słuchać - wspominał zmarłego muzyka.
- Czułem się taki troszeczkę onieśmielony, jak spędzałem czas ze Stanisławem, bo miał jakiś taki magnes, że miałem poczucie, że dba o wszystkich w pomieszczeniu - mówił Mozil.
"Był szalenie wybitnym wokalistą i muzykiem"
Tłuczkiewicz mówił, że czuło się, iż Soyka "pochodzi z dobrego, solidnego, śląskiego domu, z którego wyniósł bardzo solidną kinderstubę i nie przeszkadzało mu to być serdecznym i otwartym". - To było ujmujące, że z jednej strony można było liczyć na jego maniery, a z drugiej strony wiadomo było, że rozmowy są poważne, szczere, że się można dowiedzieć rzeczy ciekawych - wspominał.
Tłuczkiewicz zauważył, że "do Staszka ludzie lgnęli". - I on wynagradzał to niejako, bo był szczodry, był bliźnim szczodrym - dodał.
Mozil wspominał, że Soyka "był głodny, cały czas głodny, był szalenie wybitnym wokalistą i muzykiem". - Nie trzeba nawet być muzykalnym, żeby usłyszeć, że to jest całkowicie inna liga - dodał. Wspominał, że Soyka "był bardzo otwarty na scenie, (...) ale też miał poczucie takie, że nie musiał nic udowadniać na siłę".
Autorka/Autor: kkop/tok
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Nowakowski/PAP