Pisarz bronił się, że książka jest satyrą na kulturę celebrytów i to czysta fikcja. - Opowiada fantazje naszych czasów. Wszyscy ci sławni ludzie mieszkają z nami: dzięki mediom i internetowi - mówił Grégoire Delacourt, autor "La première chose qu'on regarde" ("Pierwsze na co patrzymy").
- Moja postać to nie Scarlett Johansson. To Jeanine Foucaprez! - zapewnił.
Jednak sąd w Paryżu przychylił się do zarzutów hollywoodzkiej aktorki, która twierdziła, że autor książki wykorzystał jej osobę do opisania fikcyjnej postaci, przedstawił ją w sposób "fałszywy i oszczerczy" i że pokazana została jako "obiekt seksualny".
Oburzyło ją także to, że nielegalnie wykorzystał jej wizerunek, nazwisko i sławę do promowania książki, która od 2013 roku do dziś sprzedała się we Francji w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy.
Erotyczne wybryki Johansson?
Bohaterką powieści Delacourta jest modelka łudząco podobna do amerykańskiej aktorki. Główny bohater - mechanik samochodowy - bierze ją za samą Scarlett Johansson. Mężczyźni postrzegają ją jedynie jako obiekt erotycznych pragnień, a kobiety jej zazdroszczą. Modelka, podszywając się pod Johansson, ma całą serię miłosnych przygód. Dopiero po 60 stronach książki czytelnik zdaje sobie sprawę, że kobieta, która nazywa się Jeanine Foucaprez, jest jedynie wierną kopią aktorki.
Zgodnie z wyrokiem sądu, autor książki musi wypłacić 30-letniej aktorce 2,5 tys. euro odszkodowania, choć domagała się 50 tys. euro. Sąd odrzucił jednak jej żądanie, by zaprzestano tłumaczenia "La première chose qu'on regarde" na inne języki oraz jej ekranizacji.
Johansson nie skomentowała jeszcze werdyktu. Za to prawnicy Delacourta uznali go za "śmieszny".
Autor: am//rzw / Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: JC Lattès, Dolce & Gabbana