- Nie kierowaliśmy się naszymi gustami, ale realnymi szansami filmu na nominację od Oscara - powiedział Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, członek komisji, która wybrała polskiego kandydata do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. - Prawdę mówiąc spodziewałem się takiego wyboru - komentuje krytyk filmowy i wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi Łukasz Maciejewski.
Komisja zrzeszająca przedstawicieli polskiego środowiska filmowego oraz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wybrała w środę polskiego kandydata do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. W tym roku o nominację i ewentualnie o statuetkę w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego powalczy najnowszy film Andrzeja Wajdy "Powidoki".
Dotychczas od 1957 roku do walki o Oscara zgłoszono aż dziewięć filmów Wajdy, z czego cztery zdobyły oscarową nominację ("Ziemia obiecana", "Panny z wilka", "Człowiek z żelaza" oraz "Katyń"). "Powidoki" są dziesiątym zgłoszonym filmem 90-letniego reżysera.
- Nie było jakiejś długiej dyskusji. Szybko doszliśmy do wniosku, że musimy nasze gusta odłożyć na bok i wybrać film, który ma największe i realne szanse na zdobycie nominacji do Oscara - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz członek komisji selekcyjnej.
- Wybraliśmy film, który jest uniwersalny w swoim przekazie i zrozumiały przede wszystkim dla amerykańskiej publiczności. Mogliśmy się o tym przekonać w Toronto, gdzie na tamtejszym festiwalu filmowym film spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem - wyjaśnił.
Entuzjastyczne przyjęcie filmu w Toronto
W komisji poza Bromskim zasiadali w tym roku: Sławomir Idziak, Agnieszka Holland, Anna Biedrzycka-Sheppard, Ola Maślik, Jakub Duszyński, Paweł Mykietyn, Magdalena Sroka i Katarzyna Mazurkiewicz.
Mazurkiewicz była obecna na pokazach "Powidoków" podczas zakończonego niedawno Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto.
- Pierwsze dwa pokazy spotkały się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem. Co ważne, bardzo rzadko zdarza się, żeby po pokazie prasowym zaproszeni dziennikarze nagradzali film oklaskami. W tym przypadku było odwrotnie. "Powidoki" dostały gromkie oklaski - opowiadała Mazurkiewicz w rozmowie z tvn24.pl.
Jak wyjaśniała, tu nie chodziło tylko o uznanie dla pracy wybitnego mistrza kina światowego, ale przede wszystkim "doceniono uniwersalny przekaz, jaki niesie ten film". - Tu chodzi o ważną opowieść o walce o prawo do bycia sobą, o walce jednostki z systemem - dodała.
Mazurkiewicz, która jest pełnomocniczką dyrektora PISF, kierującą Działem Współpracy Międzynarodowej, podkreśliła, że "Powidoki" stworzone zostały z konsekwencją, w duchu dotychczasowej twórczości filmowej Wajdy. Jej zdaniem siłą filmu jest temat, który w twórczości mistrza jest ciągle obecny - wolność jednostki, wolność twórcza.
- Wybraliśmy film, który naszym zdaniem jest najmocniejszy. Nie jesteśmy członkami Amerykańskiej Akademii Filmowej, więc to nie my będziemy wybierać nominowanych. Mamy nadzieję, że Akademia przychyli się do naszego wyboru - powiedziała.
- Wiele filmów klasyfikowało się do zgłoszenia, jednak w ostatniej fazie rozmawialiśmy w zasadzie o dwóch tytułach. Poza "Powidokami" była to "Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego - powiedziała Mazurkiewicz. Film o rodzinie Beksińskich jest debiutem Matuszyńskiego.
"W mojej wypowiedzi nie ma entuzjazmu"
- Prawdę mówiąc, spodziewałem się takiego wyboru. Andrzej Wajda jest bezdyskusyjnym mistrzem kina polskiego, europejskiego i światowego - skomentował Łukasz Maciejewski, krytyk filmowy i wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi.
- Trzeba pamiętać, że Oscary to gigantyczny biznes i bez bardzo dobrego agenta, zajmującego się sprzedażą filmu na rynek amerykański, nie ma się szans na nominację, która nas interesuje. "Powidoki" sprawdziły się na festiwalu w Toronto, chociaż zebrały różne recenzje - dodał Maciejewski, który stwierdził, że w Polsce film zostanie przyjęty z pełną atencją, na jaką zasługuje Wajda.
Krytyk zauważył, że polski reżyser jest jednym z niewielu żyjących klasyków światowego kina, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu i dzięki czemu cały czas utrzymuje się w światowej czołówce.
Maciejewski stwierdził, że film jest nakręcony "porządnie, solennie i stylowo". - Doceniam ten film, jednak go nie przeceniam - dodał jednak.
Zdaniem Maciejewskiego, "Powidoki" mogą być prorocze i to jest wielki atut samej produkcji, jak i talentu Wajdy. - O Polsce coraz częściej się mówi, mówi się o sytuacji politycznej w kraju. Film, który sięga do Polski w czasach stalinizmu, może zostać odebrany w sposób aluzyjny. Wajda pokazuje, że historia lubi się powtarzać - stwierdził krytyk.
Przykład "kina papy"
- Oczywiście, rola Bogusława Lindy i zdjęcia Pawła Edelmana zasługują na uznanie. Jednak jest to bardziej wyciszony teatr telewizji, film statyczny i mało nowoczesny. Podkreślam, jest on stylowy, aczkolwiek serce współczesnej kinematografii europejskiej i światowej bije chyba gdzie indziej - ocenił Maciejewski, dodając, że przedstawiciele francuskiej nowej fali określiliby "Powidoki" jako przykład "kina papy" (określenie, jakim nazywano staroświeckie filmy tworzone w powojennej Francji). Zdaniem krytyka, dramaturgicznie film stworzony jest bardzo klasycznie, według "staroświeckiego wzorca, w dobrym i złym znaczeniu tego słowa".
- Jest wiele filmów, które w tym roku mogłyby spokojnie reprezentować polską kinematografię. Mamy "Zjednoczone Stany Miłości" Tomasza Wasilewskiego, który to tytuł jest obecnie wizytówką polskiego kina na świecie. Film wejdzie do dystrybucji w 35 krajach i zaproszony został na kilkadziesiąt festiwali na świecie. Świetne recenzje po wejściu do regularnej dystrybucji w USA zebrał "Demon" Marcina Wrony. Mamy też "Córki dancingu", które mają na koncie wiele nagród i pokazywane były na wszystkich kontynentach - ocenił krytyk.
W opinii Maciejewskiego, wybranie "Powidoków" jako tegorocznego kandydata do Oscara może okazać się falstartem. - "Powidoki" prezentowane były dopiero w Toronto i na zamkniętym pokazie w Gdyni. Z tego co wiem, film ma zostać pokazany na najbliższym festiwalu w Rzymie. Może dla "Powidoków" lepiej byłoby, gdyby zgłoszony został za rok. Mam nadzieję, że komisja nie zrobiła Andrzejowi Wajdzie niedźwiedziej przysługi. Jeśli będzie inaczej, odwołam swoje słowa - podsumował z uśmiechem Maciejewski.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna Włoch/Akson Studio