- Kiedyś mawiałem: "mam nadzieję, że umrę, zanim się zestarzeję", a dzisiaj mówię o sobie: pan pod pięćdziesiątkę i jeszcze ogromne możliwości przede mną. Tyle do napisania - powiedział w ostatnim wywiadzie Robert Leszczyński. Przyznawał, że nie lubi rutyny, dodając, że sam nie wie, czego jeszcze będzie w życiu próbował. Zapowiadał, że niedługo będziemy mogli go oglądać na ekranach telewizorów jako prowadzącego. Planował wydać książkę "Identyfikator". Nie zdążył. Zmarł w wieku 48 lat.
"Kurdupel nadęty, miernota przeklęty/ Z rybą w nazwisku, bliźniemu po pysku/ Z pretensjami do tronu, tronu po Napoleonu/ Ostatni z miotu, bez krzty polotu/ Oceniaj mnie/Niech jad strumieniami leje się". To fragment tekstu utworu "Zoil", który napisała Kasia Nosowska. Tak zareagowała w 1998 roku na negatywną recenzję jej pierwszej solowej płyty, napisaną przez Roberta Leszczyńskiego.
Wybuchła afera. Później krytyk przyznał, że słowa Nosowskiej nie zrobiły na nim wrażenia: - To kwestia poczucia humoru. Cenię jej twórczość, a moje nazwisko w piosence nie pada.
Wokalistka zaś odwdzięczyła się po latach w rozmowie z "Przeglądem": - Teraz takiej piosenki już bym nie zaśpiewała. Z tego zrobiła się jakaś niezdrowa medialna sensacyjka typu: ale dołożyli. Na zasadzie: kibicujemy tym, którzy komuś dołożyli. Bez sensu.
Jednak od tamtej pory do Leszczyńskiego na dobre przylgnęła etykietka bezkompromisowego krytyka, który nie stroni od kontrowersyjnych sądów. Krytykował często, ale uczciwie. Jednak wytwórnie przestały wysyłać mu recenzenckie egzemplarze, więc sam zaczął je kupować. - Zawsze lubiłem pisać artykuły, w których przewracam historię do góry nogami. Na przykład, że polskiego rock and rolla założył Władysław Gomułka. Bronię tej tezy jak niepodległości - opowiadał.
Pisanie "zawsze wychodziło mi w życiu najlepiej"
Wyraziste poglądy i ostre recenzje przyniosły mu rozgłos w czasach, gdy pracował w "Gazecie Wyborczej (1994-2002).
- Ja jestem dziennikarzem prasowym. Wolę siedzieć przed komputerem i pisać teksty. To mi zawsze najlepiej wychodziło w życiu - mówił po latach w ostatnim udzielonym wywiadzie.
W 2002 r. zdecydował się jednak na poważny zwrot w karierze - został jurorem programu rozrywkowego "Idol", w którym uczestnicy walczyli o swoją szansę w show biznesie. "Idol" zdobył olbrzymią popularność, wykreował wiele gwiazd. Nie obyło się jednak bez negatywnych komentarzy pod adresem jurorów, którym zarzucono, że bardziej niż na promowaniu utalentowanych muzyków zależy im na własnej popularności.
Leszczyński z dnia na dzień został gwiazdą mediów, a jego białe dredy stały się rozpoznawalne nawet wśród tych, którzy do tej pory mało interesowali się muzyką. Wtedy też, po ośmiu latach, rozstał się z "Gazetą Wyborczą". Powodem miał być jego udział w reklamie samochodu, czego nie uzgodnił z redakcją.
W wywiadzie dla "Gali" Leszczyński wyjaśniał jednak, że odszedł "na własną prośbę".
– Kiedyś byłem absolutnym fanatykiem pracy w "Gazecie", ale mniej więcej od dwóch lat oddalałem się od firmy. Nie chodzi tylko o "Idola", ale i o inne rzeczy, które zacząłem robić poza redakcją (...) - tłumaczył. - Chodzi o to, że przekroczyłem barierę pomiędzy byciem opisującym a opisywanym. To wszystko mnie wyklucza jako dziennikarza muzycznego: czasowo, moralnie, etycznie (...) Do dzisiaj mam kaca. To był bodaj najtrudniejszy krok w moim życiu – przyznał.
Życie po "Idolu"
W rozmowach z dziennikarzami podkreślał jednak, że nie żałuje udziału w "Idolu". Z programem współpracował przez cztery edycje. - Bycie jurorem w "Idolu" to jeden z najbardziej pozytywnych epizodów mojego życia – mówił po latach w rozmowie z natemat.pl. - Nigdy wcześniej ani później nie miałem tak dużego, bezpośredniego wpływu na polską scenę muzyczną. Wyłoniliśmy około 40 osób, które odnalazły swoje miejsce na rynku muzycznym. Niektórzy robią solowe kariery, inni grają w teatrach.
Popularność zdobyta dzięki "Idolowi" otworzyła mu drogę do własnego programu telewizyjnego "Mop Man". Sprawiła także, że - jak sam przyznawał - jego "wartość dziennikarska wrosła niepomiernie". - Wcześniej, przed "Idolem", byłem rzadko proszony o komentarz w kwestii muzycznej. Nagle zacząłem odbierać 30 telefonów dziennie. Porównuję to z rynkiem piłkarskim. Dostałem nagle propozycje ze wszystkich klubów, a przecież zdecydowałem się na udział w programie "Idol" ze znudzenia, dla zgrywy - tłumaczył w rozmowie z dziennikarką z Olecka.
Leszczyński zatęsknił jednak za prasą. W 2006 r. został redaktorem naczelnym miesięcznika "Laif", a od 2007 roku przez trzy lata działem Kultura i Styl tygodnika "Wprost".
"Jak ty się nie zajmiesz polityką, polityka zajmie się tobą"
Zaangażowanie polityczne, o którym stało się w ostatnim czasie głośno z powodu włączeniu się Leszczyńskiego w działalność Ruchu Palikota, towarzyszyło mu od dawna.
- Jak ty się nie zajmiesz polityką, polityka zajmie się tobą - tłumaczył w wywiadach. - Jak byłem nastolatkiem, moim pierwszym wspomnieniem z dzieciństwa jest stan wojenny. Wtedy wszystko było polityczne. Brałem udział w różnych kampaniach wyborczych, na przykład Unii Wolności, 10 czy 15 lat temu. Rozmowa z Bronisławem Geremkiem, Tadeuszem Mazowieckim, który mówi: wiem, kim pan jest - to jest bezcenne - dodawał.
Współpracował z Unią Wolnością i Partią Demokratyczną. Gdy postanowił czynnie zaangażować w działalność polityczną, nie odniósł jednak znaczących sukcesów. Najpierw bezskutecznie ubiegał się o mandat radnego Warszawy z listy Zielonych 2004. Później - już z listy Ruchu Palikota, a następnie Twojego Ruchu - usiłował dostać się do Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Bez sukcesów. Leszczyński wypowiadał się najczęściej w kwestiach światopoglądowych. Kilka lat temu dokonał aktu apostazji, a o powodach tej decyzji odważnie opowiedział w mediach. Domagał się legalizacji marihuany. - Dlaczego? - zapytał go dziennikarz portalu MenStream.pl. – Bo to wspaniały antydepresant, narzędzie inspiracji i sposób na pobudzenie zmysłów. Bo miś koala całe życie jest nawalony, a cały świat za nim przepada. Bo używki to ważny element naszej cywilizacji i bez nich wybilibyśmy się wszyscy w 10 lat. Tak uważam, jako rockandrollowiec - deklarował Leszczyński. - Alkohol na przykład jest w stu procentach legalny, opodatkowany, banderolowany, a rokrocznie po każdym święcie katolickim zbiera na drogach żniwo śmierci. To jest niemoralne, że za ogólnopolskim przyzwoleniem za kierownicę siadają odurzeni nim ludzie i zabijają innych - wyjaśniał.
Leszczyński był aktywny do końca życia, podejmował kolejne wyzwania zawodowe. Dwukrotnie pełnił funkcję rzecznika prasowego: Przystanku Woodstock, a następnie wrocławskiej Strefy Kibica w czasie Euro 2012.
Grał w klubach jako DJ, promował nowych muzyków, prowadził koncerty. Pisał też książkę "Czy tu się głowy ścina" o fikcyjnym zespole rockowym. Nie tylko pisał o muzyce, ale sam grał na gitarze i śpiewał.
Piotruś Pan dojrzewa
Wiecznie w biegu, postrzegany był przez wielu jako Piotruś Pan. Ten wizerunek usiłował nieco zmienić, gdy dziesięć lat temu ściął długie białe dredy, które były jego znakiem rozpoznawczym. Choć decyzja wywołała oburzenie fanów, Leszczyński przyznawał, że dla niego było to symboliczne rozpoczęcie nowego etapu w życiu.
- Nastał we mnie brak komfortu w rzeczywistości, która mnie otacza. Moja niedojrzałość przestała mnie bawić - mówił w wywiadzie dla portalu kobieta.onet.pl.
W 2003 r. urodziła się Vesna, owoc jego związku z gwiazdą musicalu "Metro" Alicją Borkowską. Mimo rozstania, to właśnie Leszczyński wspierał wokalistkę w czasie długiej rehabilitacji po udarze mózgu, który przeszła w listopadzie 2013 r.
Autor: am,kg//rzw / Źródło: tvn24.pl