Prokuratura w Nowym Jorku weszła w posiadania kasety mającej pokazywać kolejne akty przemocy seksualnej wobec nieletnich dokonywane przez rapera R. Kelly'ego - poinformowano na niedzielnej konferencji prasowej. Pewien pracownik domu opieki społecznej twierdzi, że znalazł starą kasetę w kolekcji w swoim domu, choć nie wie, jak się tam znalazła. Wiele wskazuje na to, że nagranie to nie było wcześniej znane śledczym.
Popularny piosenkarz R. Kelly 23 lutego oddał się w ręce policji. Usłyszał dziesięć zarzutów związanych z molestowaniem seksualnym. Śledczy mają dysponować między innymi nagraniem, na którym zarejestrowano, jak uprawia seks z nieletnią. Dziewięć z postawionych zarzutów dotyczy czynów seksualnych z osobami poniżej 15. roku życia. Piosenkarz wyszedł za kaucją na wolność.
- To przełomowy dzień. Koniec 25 lat molestowania seksualnego przez R. Kelly'ego - komentował wtedy postawienie zarzutów wokaliście Michael Avenatti, prawnik jednej z ofiar.
Zarzuty, jak pisze Reuters, mogą być pokłosiem filmu dokumentalnego stacji Lifetime "Surviving R. Kelly", w którym niemal 50 kobiet opowiedziało o tym, co widziały i co je spotkało, gdy współpracowały lub spotykały się z gwiazdorem.
R. Kelly miał poniżać swoje ofiary i uwieczniać na nagraniach seks bez ich zgody.
Kaseta z nagraniem w starej kolekcji
W niedzielę w Nowym Jorku adwokat reprezentująca skarżące rapera kobiety Gloria Allred ogłosiła, że możliwe jest otwarcie kolejnego etapu śledztwa w sprawie molestowań, jedno z takich nagrań odnalazł bowiem przypadkowo pracownik domu opieki żyjący w Pensylwanii - Gary Dennis.
Mężczyzna pojawił się na konferencji prasowej wspólnie z Allred.
Jak tłumaczył w czasie swojego wystąpienia, podczas robienia porządków w swoim domu znalazł kasetę, na której - jak sądzi - zobaczył R. Kelly'ego dokonującego aktu przemocy seksualnej wobec nieletnich Afroamerykanek. Mężczyzna w rozmowie z dziennikarzami mówi, że nie wie, w jaki sposób ta kaseta znalazła się w jego domu. Powiedział, że po jej włączeniu był "przerażony" i poczuł "obrzydzenie".
Tłumaczy, że wyciągnął ją, gdy chciał obejrzeć mecz futbolu. Zauważył naklejkę z napisem "R. Kelly". Był przekonany, że to nagranie jednego ze starych koncertów rapera. Jak mówił, okazało się, że wideo zawierało przemoc seksualną.
Mężczyzna zdradził kilka szczegółów nagrania. Powiedział, że widział, jak piosenkarz "mówił dziewczynkom, co mają robić i co mówić, wydawało się, że (Kelly -red.) ma kontrolę nad kamerą".
Jak relacjonował w rozmowie z dziennikarzami, orientując się, co takiego widzi i kto jest na nagraniu, poczuł "moralny obowiązek", by zgłosić to wymiarowi sprawiedliwości i skontaktował się z prawniczką reprezentującą kobiety oskarżające Kelly'ego.
Kaseta została przekazana prokuratorom w Nowym Jorku.
Allred przekazała mediom, że pomiędzy Dennisem a Kellym nie ma żadnych osobistych relacji i nie wie, w jaki sposób i kiedy nagranie znalazło się w tym domu. Dodała, że mężczyzna przez lata otrzymywał od przyjaciół nagrania z różnymi wydarzeniami sportowymi.
Prawniczka stwierdziła, że taśma wydaje się zawierać zdarzenie inne od tych, przypisywanych dotychczas R. Kelly'emu. Jednak dodała, że nie ma "stuprocentowej" pewności, że to właśnie piosenkarz jest na tym nagraniu.
- Wątpliwość w tym przypadku jest oczywista - ocenił z kolei Steve Greenberg, adwokat Kelly'ego. - To nie on. Największe pytanie, jakie się pojawia, to to, co służby zrobią w związku z posiadaniem przez Dennisa w swojej kolekcji taśm tego, co określają jako pornografię dziecięcą - dodał.
Adwokat muzyka ocenił, że rozpoczął się "sezon na R. Kelly'ego", a kolejne spekulacje są nieodpowiedzialne, bo mówi się o nich jak o faktach, a wszystko należy dokładnie zbadać.
Areszt za zwlekanie z alimentami
W środę 6 marca amerykańska stacja CBS opublikowała wywiad z muzykiem, w trakcie którego R. Kelly przekonywał, że jest niewinny stawianych mu zarzutów. Kilka godzin po emisji wywiadu piosenkarz trafił do aresztu. Powodem było tym razem unikanie płacenia alimentów, opiewających na 160 tys. dolarów.
W środę przed sądem w Chicago piosenkarz tłumaczył, że nie może wypłacić byłej żonie i trójce dzieci należnych pieniędzy ze względu na złą sytuację finansową, w której się znajduje. Jego kontrakty miały zostać zerwane z powodu bojkotu, jaki spotkał go po oskarżeniach o przemoc seksualną.
Piosenkarz był gotowy wypłacić 60 tysięcy dolarów, jednak sąd zażądał pełnej sumy. W piątek R. Kelly wyszedł na wolność po wpłaceniu całej sumy.
Kłopoty z prawem
Problemy z prawem Roberta Sylvestra Kelly'ego - w przeszłości jednego z najlepiej zarabiających artystów R'n'B - zaczęły się w 1996 roku. On i jego świta zostali oskarżeni o udział w bójce, do której doszło w Luizjanie. Jednemu z mężczyzn, który padł ofiarą muzyka, lekarze musieli założyć 110 szwów na twarzy. Rok później gwiazdor został uznany winnym naruszenia nietykalności cielesnej i skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu.
W 2002 roku R. Kelly został zaproszony do udziału w ceremonii otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City. Kilka godzin przed inauguracją imprezy gazeta "Chicago Sun-Times" opisała zawartość kasety wideo, jaką otrzymała kilka dni wcześniej. Na nagraniu miał zostać zarejestrowany akt seksualny Kelly'ego z nieletnią, w trakcie którego muzyk miał oddać na nią mocz. Pół roku później śledczy z Chicago oskarżyli muzyka, stawiając mu zarzuty związane z pornografią dziecięcą.
Gwiazdor został wtedy zatrzymany. Jednocześnie przeszukano jego posiadłość i znaleziono kilkanaście zdjęć. Fotografie miały być zapisem kontaktu seksualnego z dziewczynką. Według dziennikarzy z Chicago, na zdjęciach była ta sama osoba, którą nagrano. Na podstawie tych materiałów Kelly usłyszał kolejne zarzuty. Jednak sąd oddalił tę sprawę ze względu na błędy formalne, do jakich doszło przy przeszukaniu.
Z powodu licznych oddaleń i odroczeń proces Kelly'ego w Chicago ruszył dopiero w maju 2008 roku. Trzy tygodnie później ława przysięgłych uznała, że muzyk jest niewinny i oczyściła go ze wszystkich zarzutów.
Według niektórych dziennikarzy śledczych, Kelly uniknął więzienia w sprawach dotyczących pedofilii oraz pornografii dziecięcej dzięki temu, że hojnie opłacał swoje domniemane ofiary i ich rodziny.
Autor: tmw, ft/adso / Źródło: BBC, Guardian, CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock