Straszny rok. Ciężko mówić o tej stracie, tak jak o każdej innej i o wielu tych, które nas spotkały w tym roku - mówił w TVN24 aktor i rektor Akademii Teatralnej Wojciech Malajkat. Wspominał zmarłego w nocy z niedzieli na poniedziałek Piotra Machalicę. Aktor Artur Barciś powiedział, że jeżeli umiera ktoś "tak nieskończenie dobry, ktoś tak szlachetny, ktoś tak utalentowany, tak (...) czuły, a jednocześnie gdzieś tam bliski, to przeżywa się to w sposób niezwykły, zupełnie niemożliwy".
Piotr Machalica, jeden z najsłynniejszych polskich aktorów teatralnych i telewizyjnych, zmarł w nocy w warszawskim szpitalu MSWiA przekształconym na jednoimienny. Miał 65 lat.
"Był mistrzem we wszystkim"
Aktor i rektor Akademii Teatralnej Wojciech Malajkat mówił o Machalicy w rozmowie z TVN24. - Był mistrzem we wszystkim. Nie tylko w aktorstwie, ale w człowieczeństwie - powiedział. - Straszny rok. Ciężko mówić o tej stracie, tak jak o każdej innej i o wielu tych, które nas spotkały w tym roku - dodał.
Mówił, że Piotr Machalica był bardzo empatyczny. - Nie potrafił przejść obok czegoś czy kogoś, kto potrzebował pomocy, kto był skulony. Musiał się dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje - opowiadał.
Stwierdził że był aktorem, któremu "granie w komedii czy w dramacie nie sprawiało żadnej trudności, który uwielbiał bawić się konwencją". - Śpiewał całym sobą, dlatego tak lubiliśmy tego słuchać. I będziemy lubili - powiedział.
"COVID-owi jest za mało, że zamknął teatry"
- COVID-owi jest za mało, że zamknął teatry. COVID zaczął zdejmować z afisza sztuki, w których grałem z Wojtkiem Pszoniakiem, z Piotrkiem Machalicą. Aż boję się pomyśleć, co jeszcze nas może spotkać - mówił Malajkat.
Powiedział, że będzie mu brakowało Piotra Machalicy "ze wszystkim, co miał w sobie - z ciepłem, z uśmiechem". Opowiadając o czasie spędzanym z nim w teatralnej garderobie mówił, że "to było spotkanie po prostu z kimś, z kim warto było się spotkać, z kim się nie żałowało czasu".
Zapytany o to, co będzie mówił swoim studentom o Machalicy, odpowiedział, że to, co powtarza od lat: "żeby uprawiać ten zawód, trzeba być człowiekiem". - Był wspaniałym człowiekiem - dodał.
Barciś: ciągle nie wierzę, że Piotrka już nie ma
Aktor Artur Barciś przyznał na antenie TVN24, że nie może się pogodzić ze śmiercią Machalicy. – Jeżeli umiera ktoś tak nieskończenie dobry, ktoś tak szlachetny, ktoś tak utalentowany, tak, jak Krysia (Janda-red.) powiedziała, czuły, a jednocześnie gdzieś tam bliski, to przeżywa się to w sposób niezwykły, zupełnie niemożliwy – mówił.
- Ja ciągle w to nie wierzę, nie mogę sobie tego przyswoić, że Piotrka już nie ma – dodał.
Barciś mówił, że Machalica był "cudownym aktorem, bo był słuchającym". - My aktorzy jesteśmy dosyć egoistyczni. Myślimy o swojej roli, a Piotrek potrafił słuchać partnera. Jak się do niego mówiło, to patrzył w oczy. To jest bardzo ważne. Trudno jest to opisać- dodał.
- Wspominać kogoś, kogo śmierci się nie akceptuje, jest bardzo, bardzo trudno – powiedział Barciś.
"Był arystokratą na scenie"
Aktor i dyrektor Teatru 6. piętro Michał Żebrowski powiedział, że "nie można złego słowa powiedzieć o Piotrze jako o artyście i jako o przyjacielu, człowieku z teatru".
- Byłem z nim - można powiedzieć - od dziecka, a on potem użyczył nam siebie - że tak powiem - występując w teatrze u nas. Jego każde przyjście do teatru to było wydarzenie. Od momentu, kiedy się pojawiał, potem grał rolę i ją kończył i żegnał się za każdym razem. Był, moim zdaniem, arystokratą na scenie, a w życiu bardzo skromnym, ciepłym, oddanym przyjacielem. Nikomu nie zazdrościł – wspominał aktor.
Dodał, że Machalica tak pięknie mówił po polsku na scenie, jak mało kto. – To jest wielka strata dla naszej polskiej kultury – podkreślił.
Umer: kiedy go zobaczyłam w tym przedstawieniu, zakochałam się w nim tak jak wszyscy
Piosenkarka Magda Umer powiedziała na antenie TVN24, że "mimo tego że Piotrek był schorowany, to, co się stało i tempo, w jakim to się stało, nie przygotowało nikogo na tak straszliwy koniec".
Mówiła, że poznała Machalicę jako licealistę, kiedy przychodził do swojego taty Henryka do Teatru Narodowego.
- Potem w 86. roku usłyszałam jak w Opolu zaśpiewał o piesku pokojowym ("Piosenka pieska pokojowego - red.) i tak mnie zachwyciło, jak to zrobił, ta prostota i ta barwa głosu, że zaproponowałam mu udział w przedstawieniu poświęconym Jeremiemu Przyborze "Zimy żal" i właściwie wtedy, kiedy go zobaczyłam, usłyszałam w tym przedstawieniu, zakochałam się w nim tak jak wszyscy, i już potem występował właściwie w każdym jakimś moim muzycznym spektaklu - wspominała.
- A oczywiście przyjaźniłam się z nim prywatnie. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, spędzaliśmy razem święta - dodała. Umer mówiła, że Machalica "był szalenie oddanym przyjacielem jej mężowi w chorobie". - Był z nim do końca i tego mu nie zapomnę nigdy w życiu - powiedziała.
- Na szczęście on nam zostawił swój głos i cudowne płyty – podkreśliła Umer.
Źródło: TVN24