Reżyser Jerzy Skolimowski otrzymał w środę na festiwalu filmowym w Wenecji nagrodę Złotego Lwa za całokształt twórczości. Wręczono mu ją w czasie gali inaugurującej 73. edycję tej prestiżowej imprezy.
Uroczystość wręczenia nagrody poprzedził 3-minutowy wybór scen z filmów laureata, przygotowany przez niego samego. Prowadząca galę włoska aktorka Sonia Bergamasco podkreśliła, że "tylko Skolimowski może opowiedzieć o kinie Skolimowskiego". Projekcję nagrodzono brawami.
"Lider polskiej nowej fali"
Następnie długą mowę pochwalną o polskim filmowcu wygłosił jeden z najbardziej znanych i cenionych aktorów światowej kinematografii Jeremy Irons, odtwórca głównej roli w filmie Skolimowskiego "Fucha" z 1982 rok, opowieści o polskich robotnikach pracujących w Londynie. Polski artysta z ogromnym uznaniem wypowiada się zawsze o kreacjach brytyjskiego aktora. Tym razem Irons odwdzięczył mu się, z aktorską brawurą i chwilami w żartobliwy sposób opowiadając o dzieciństwie i młodości oraz twórczości swego polskiego przyjaciela.
Brytyjski aktor przedstawił reżysera jako "lidera polskiej nowej fali", który wypracował swój wyjątkowy osobisty styl. Irons opowiadał, że po raz pierwszy spotkał się z nim w deszczowy dzień po Bożym Narodzeniu w 1981 roku. - Miałem grypę, siedziałem u niego w domu, a on przedstawił mi historię. Mówił mi, że jeśli zgodzę się zagrać w jego filmie, to on dostanie na niego pieniądze - opowiadał laureat Oscara.
Opisywał wyjątkowe warunki pracy na planie "Fuchy", gdy Skolimowskiemu udało się od razu nakręcić mgłę w Hyde Parku w Londynie, gdzie na zgodę na zdjęcia trzeba czekać pół roku.
Jeremy Irons rozbawił uczestników gali mówiąc, że film powstał w domu reżysera, który chciał go odnowić. - Po zdjęciach jego dom był doskonale wyremontowany - podkreślił, wyrażając z uśmiechem uznanie dla inteligencji reżysera, któremu udało się odnowić dom i nakręcić film.
Zawsze głodny eksperymentów
Aktor wyznał, że bardzo martwił się, gdy jego przyjaciel przeniósł się potem do Kalifornii.
- Niepokoiłem się, bo on nie jest Kalifornijczykiem, on jest do głębi Europejczykiem, anarchistą - dodał.
Mówił, że cieszył się, gdy Skolimowski powrócił potem do Europy i do pracy reżyserskiej. Z wielkim uznaniem wypowiedział się o jego niedawnych filmach: nagrodzonym w Wenecji "Essential killing" i "11 minut", zaprezentowanym na Lido przed rokiem.
O laureacie Złotego Lwa za całokształt twórczości Irons mówił, że to jeden z najmłodszych duchem reżyserów, zawsze "głodny" eksperymentów. Wyraził przekonanie, że zasłużył w pełni na tę nagrodę.
Na zakończenie entuzjastycznie przyjętej oracji Irons wyznał, że ma nadzieję, że ktoś kiedyś będzie mówił tak o nim samym.
Złotego Lwa wręczył Skolimowskiemu szef weneckiego Biennale Paolo Baratta. Następnie rozpoczęła się długa owacja na cześć laureata.
Dziękując, reżyser wyraził solidarność z mieszkańcami miasteczka Amatrice zniszczonego w niedawnym trzęsieniu ziemi. - To nie jest radosny czas. Mogę tylko z pokorą podziękować za nagrodę - mówił.
- Muszę zrobić jeszcze kilka filmów, by udowodnić, że zasłużyłem na tę nagrodę, by mi jej nie odebrano - powiedział. Podziękował tym, którzy "zaryzykowali współpracę" z nim.
Bohater pierwszego dnia festiwalu
W czasie gali otwarcia 73. edycji weneckiego festiwalu zaprezentowano fragmenty 20 filmów z całego świata wybranych spośród 1600 przysłanych i biorących udział w głównym konkursie o nagrodę Złotego Lwa. Uczestników wieczoru powitali członkowie jury pod przewodnictwem brytyjskiego reżysera Sama Mendesa, które przyzna nagrody. W jury są także między innymi Laurie Anderson, Chiara Mastroianni, Joshua Oppenheimer.
Wieczór uświetniła projekcja oklaskiwanego konkursowego musicalu "La La Land" Amerykanina Damiena Chazelle z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone w rolach głównych.
Specjalny hołd oddano zmarłemu w lipcu irańskiemu reżyserowi Abbasowi Kiarostamiemu.
Festiwal rozpoczęty tydzień po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w środkowych Włoszech, w którym zginęło prawie 300 osób, odbywa się w klimacie solidarności z ludnością zniszczonych terenów. Część wpływów ze sprzedaży biletów zostanie przekazana na pomoc. Odbędzie się również wielka zbiórka pieniędzy na ten cel. Prowadząca galę apelowała o konkretne gesty pomocy.
Na znak żałoby odwołano tradycyjną uroczystą kolację uświetniającą inaugurację imprezy.
Jerzy Skolimowski był bohaterem pierwszego dnia weneckiego festiwalu. Na jego popołudniową konferencję prasową przybyły tłumy dziennikarzy i krytyków filmowych z wielu krajów. Następnie reżyser udzielił serii wywiadów wielu zagranicznym mediom.
Autor: kg//gak / Źródło: PAP