Francis Ford Coppola od dawna zapowiadał reżyserską wersję trzeciej części trylogii "Ojciec chrzestny". 4 grudnia trafi ona do amerykańskich kin - przemontowana, ze zmienionym początkiem i zakończeniem. Reżyser zapewnia, że będzie znacznie bliższa jego pierwotnej wizji niż poprzednia, zmieniona na żądanie producentów.
Jest tajemnicą poliszynela, że Francis Ford Coppola z ostatniej części trylogii "Ojciec chrzestny" nie był do końca zadowolony. Jednak producenci wymogli na nim, by film trafił do kin w wersji, jakiej oni się domagali. Dopiero teraz, po 30 latach od premiery (1990), Coppola postanowił pokazać światu swoją pierwotną wizję. Film będzie nosić tytuł "The Godfather Coda: The Death of Michael Corleone" i jak zapewnia reżyser, jest zgodny również z wizją scenarzysty, a zarazem autora literackiego pierwowzoru, Mario Puzo. Pisarz zmarł w 1999 roku.
Obraz pojawi się w wybranych kinach w Stanach Zjednoczonych 4 grudnia, a cztery dni później na Blu-ray oraz na serwisach VOD. Kiedy zobaczymy film w Polsce, tego na razie nie wiadomo.
Coda czyli epilog
W wersji pierwotnej ostatnia część trylogii nosiła po prostu tytuł "Ojciec chrzestny III" ("The Godfather Part III"). Reżyser zmienił go także. Co oznacza ten nowy: "The Godfather Coda: The Death of Michael Corleone", Coppola wyjaśnia w zwiastunie.
- W terminologii muzycznej słowo coda to swego rodzaju epilog, podsumowanie. I chcielibyśmy, żeby właśnie tak nasz film był postrzegany. Zobaczycie film, który ma inny początek i inne zakończenie, a wiele scen pojawia się w zupełnie innym kontekście niż ten, który znacie - mówi twórca. Oprócz tego film przeszedł cyfrową rekonstrukcję obrazu i ma być o kilkanaście minut krótszy od dotąd znanej nam wersji.
Trzecia, ostatnia część "Ojca chrzestnego" miała swoją premierę 18 lat po pierwszej. Choć uważana jest za słabszą od dwóch wcześniejszych, mających status arcydzieł, to i tak znakomite kino.
Finał życia naznaczonego zbrodnią
W części trzeciej "Ojca chrzestnego" Don Michael Corleone (Al Pacino) jest już starym człowiekiem, u kresu życia. Zalegalizował swoje gangsterskie interesy i zerwał z niebezpiecznym trybem życia. Jest szanowanym obywatelem, nieskąpiącym datków na szlachetne cele, za co szczególnie ceni go najwyższa hierarchia kościelna w Watykanie. Ale myli się, sądząc, że od przeszłości można uciec. Jego życie naznaczone zbrodnią odcisnęło również piętno na losach jego najbliższych.
Zdaniem krytyków w ostatniej części trylogii Al Pacino stworzył najwspanialszą, bo najdojrzalszą kreację. Jest równie prawdziwy jako zmęczony demon zbrodni, co załamany ojciec. Doskonale też zdaje sobie sprawę z tego, że jego czas minął bezpowrotnie.
Film otrzymał siedem nominacji do Oscara, w tym dla najlepszego filmu i reżysera. Dla kronikarskiej ścisłości dodajmy, że za udział w tym filmie Sofia Coppola - córka reżysera - zdobyła dwie Złote Maliny, za najgorszy debiut aktorski i dla najgorszej aktorki drugoplanowej.
Źródło: Paramount Pictures, "Variety", tvn24.pl