Przez ponad 150 lat był to najcięższy zakład karny w Holandii. Wyroki odsiadywali tam najgroźniejsi przestępcy. Dziś za nocleg w nim trzeba zapłacić krocie - Het Arresthuis to luksusowy hotel. 105 więziennych cel zamieniono na 40 pokoi i apartamentów, które otwierają się na korytarz, gdzie kiedyś przechadzali się klawisze, a obecnie jest kawiarnia.
Uciec stąd przez ponad półtora wieku chciał niemal każdy. W budynku mieścił się bowiem areszt, do którego trafiali przestępcy z najcięższymi wyrokami. Ta legenda hotelowi Het Arresthuis towarzyszy do dziś, nic dziwnego, że wymiennie nazywany jest też "bolletjesbajes", co tłumaczy się jako zakład karny.
Klimat zakładu karnego
Budynek stoi w zabytkowym centrum Roermond w zachodniej Holandii. Wybudowano go w 1850 roku - chwilowo służył jako sąd, ale szybko zamieniono go w zakład karny. Na powierzchni 4,5 tys. metrów kwadratowych mieściło się 105 komórek z zakratowanymi oknami i z pryczami. Przesiadywali w nich skazańcy aż do 2006 roku, ale z racji na złe warunki budynek opustoszał.
Władze miasta zorganizowały wówczas konkurs na przebudowę całego bloku i znalezienie dla niego innego zastosowania. I tak rok później rozpoczęły się prace przekształcenia go w luksusowy hotel. Wynik jest niesamowity.
Architekci z Engelman Architecten BV zadbali o to, by obiekt zachował klimat zakładu karnego. Pozostawiono oryginalne drzwi do cel z zakratowanymi małymi okienkami i ryglem, zamiast klamek. Drzwi otwierają się na dawny więzienny korytarz z żeliwnymi schodami, a w nim zamiast krat otwarta przestrzeń, gdzie stoją wygodne kanapy i stoły będące częścią baru i kawiarni.
W oknach wciąż są kraty
Goście śpią w byłych celach, które urządzone są w nowoczesnym, choć prostym i surowym stylu. Każde pomieszczenie jest klimatyzowane, wyposażone w plazmowy telewizor, szybki internet, automat do kawy i herbaty.
- Choć zależało nam na wygodzie i luksusie, to chcieliśmy też, by budynek zachował swój pierwotny charakter - tłumaczą właściciele Het Arresthuis z holenderskiej grupy hotelowej Van der Valk.
105 więziennych cel zamieniono w 40 przestronnych pokoi: 24 standardowe, 12 luksusowych oraz 4 apartamenty. Kilka z nich ma specyficzne nazwy: The Jailer, The Lawyer, The Director i The Judge, czyli klawisz, prawnik, dyrektor więzienia i sędzia. Każdy wciąż ma kraty w oknach, zaś na ścianach wiszą tematyczne fotografie - albo przedstawiające rozprawy sądowe, albo portrety więźniów. Chętnych na nocleg nie brakuje, pomimo wysokich cen - za pobyt w Het Arresthuis płacą od 110 do 300 euro.
Do dyspozycji gości jest również sauna, centrum fitness, centralne patio z drzewami oliwnymi i ogród ziołowy. Dziedziniec, gdzie kiedyś był spacerniak więźniów, dziś jest ogrodem z kawiarnią.
Pierwsi byli Anglicy i Szwajcarzy
Het Arresthuis nie jest jedynym aresztem, które zmieniono w hotel. Podobny pomysł zastosowano w brytyjskim Oksfordzie - zamknięte w 1996 roku więzienie przerobiono na Hotel Malmaison. Podobnie było z Jailhotel Löwengraben w Lucernie.
Zaś we Francji zakład karny zmieniono w szkołę muzyczną.
Autor: am//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe