Blisko 450 niepublikowanych wcześniej listów Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza zgromadzono i opublikowano w książce "Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy". Całość wyjątkowej korespondencji pomiędzy noblistką a jednym z najwybitniejszych polskich prozaików ukazuje wyjątkową relację pisarzy.
O swoim 23-letnim związku Szymborska i Filipowicz nie mówili prawie wcale, chociaż wiedzieli o nim wszyscy. Nikt nie wiedział, na czym się opierał. Pisarze nie mieszkali ze sobą, nie zdecydowali się na ślub. Jednak ich bliscy mówili, że była to wielka miłość.
Kulisy tego związku zdradza zbiór korespondencji prowadzonej przez pisarzy. Tom "Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy" to 450 niepublikowanych wcześniej listów udostępnionych przez Fundację Wisławy Szymborskiej, które zdeponowane są w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie. Ani Szymborska, ani Filipowicz nie analizują w nich swoich uczuć i tego, co ich łączy.
Skupiali się na swojej codzienności, barwnie wpisanej w rzeczywistość PRL-u. W okresie od kwietnia 1966 roku do października 1985 roku pisali do siebie niemal codziennie. Szczególnym okresem był burzliwy w polityce rok 1968, kiedy Szymborska z przyczyn zdrowotnych przebywała w sanatorium w Zakopanem. Tylko w tym czasie powstało blisko 100 listów. Jednak więcej w nich opisów monotonnej sanatoryjnej rzeczywistości niż Polski czasów Gomułki.
Hrabina Lanckorońska i hrabia Tulczyński
Drogi literatów połączyły się w 1966 roku, podobno w Dzień Kobiet. Miesiąc później już do siebie pisali. W jednym z pierwszych listów Szymborska otrzymała od Filipowicza namalowany na kartce niebieskim długopisem kwiat oraz zdjęcie ukochanych przez poetkę małp. Do swoich przesyłek lubili dołączać różne drobiazgi: liście kasztana, małą wstążeczkę czy zdjęcia i rysunki. W korespondencji literatów znaleźć można liczne kartki pocztowe pełne zabawnych i ironizujących wyklejanek Szymborskiej, listy pisane na pięknych papeteriach, ale i wyrwane z podręczników i starych encyklopedii strony, na których lubił pisywać Filipowicz . W listach trudno znaleźć sentymentalne wyznania. O swoich uczuciach mówili wprost, z niezwykłą lekkością, czułością i dyskrecją, świetnie się przy tym bawiąc. Szymborska często dla żartu pisała z błędami ortograficznymi lub przyjmowała rolę arystokratki – hrabiny Heloizy Lanckorońskiej. Filipowicz wcielał się natomiast w postać hrabiego Tulczyńskiego. W ich korespondencji pojawiają się także postacie fikcyjne, pozwalające literatom na żartobliwe sceny zazdrości. "Nieczęsto bywa nam dane obcowanie z tak niezwykłymi i pięknymi ludźmi. Nieczęsto też możemy z tak bliskiej i nieoczywistej perspektywy spojrzeć na tamten bezpowrotnie miniony świat" – pisze we wstępie Tomasz Fiałkowski.
Autor: tmw/kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwa Biblioteki Jagiellońskiej