Pochodzący z biednej rodziny Gian Giacomo Caprotti, jako 10-letni chłopiec trafił pod opiekę Leonarda da Vinci, by zgłębiać tajniki malarstwa. Szybko stał się jego ulubionym pupilem. Mistrz nie pozostał obojętny na piękno złocistych loków i urok dorastającego młodzieńca. Giacomo stał się jego asystentem i kochankiem, po jego śmierci także spadkobiercą.
Da Vinci bardziej był zachwycony jego urodą niż zdolnościami malarskimi, dlatego chętnie wykorzystywał go jako modela do swoich szkiców, mających często charakter erotyczny.
Jak ogłosił Silvano Vinceti, prezes Włoskiego Komitetu Dziedzictwa Narodowego, wiele postaci z obrazów mistrza bazuje na szczupłym, zniewieściałym młodzieńcu z długimi włosami.
Usta i nos takie same
Według jego najnowszych badań, „Mona Lisa” nie przedstawia Lisy Gherardini, żony bogatego florenckiego kupca, ale właśnie Caprottiego.
- Da Vinci nazywał go wcielonym aniołem i zafascynowany nim zrobił z niego ulubionego modela. Porównałem detale obrazu z innymi dziełami, do których modelem był właśnie Caprotti i okazało się, że występują bardzo duże podobieństwa pomiędzy postacią Mona Lisy a nim. Szczególnie zwróciły moją uwagę usta i nos przedstawione w bardzo charakterystyczny sposób - mówi „Daily Telegraph” Silvano Vinceti.
Inni historycy sztuki odnoszą się sceptycznie do sensacyjnej hipotezy. Pietro Marani, autor wielu książek na temat twórczości włoskiego mistrza renesansu, nazwał ją „bezpodstawną”.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Collezione della Fondazione Alois i Musee du Louvre