Premierowy pokaz filmu Joanny i Krzysztofa Krauzów "Ptaki śpiewają w Kigali" w Karlowych Warach, uczynił go jednym z faworytów do Kryształowego Globusa. Tytuł zbiera świetne recenzje.
- Publiczność przyjęła film w skupieniu, niemal w kompletnej ciszy. Dopiero potem rozległy się gromkie brawa. Wzruszony Sergiej Łoźnica, jeden z najwybitniejszych twórców rosyjskich, powiedział mi po projekcji:"To arcydzieło" - mówi obecny na festiwalu krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.
Ulubieńcy czeskiego festiwalu
To już czwarty obraz małżeństwa Krauzów prezentowany w konkursie głównym czeskiego festiwalu i żal ogromny, że ostatni wspólny, dokończony po śmierci męża przez Joannę Kos-Krauze. Począwszy od nagrodzonego w Karlowych Warach Kryształowym Globusem "Mojego Nikifora" (2005), poprzez "Plac Zbawiciela" i "Papuszę" (także wyróżnioną przez jury), każdy odbierany był na tym festiwalu entuzjastycznie.
Jak można było się spodziewać tak dzieje się i tym razem. Spośród zaprezentowanych dotąd tytułów właśnie o ich filmie: "Ptaki śpiewają w Kigali" i o filmie Borysa Chlebnikowa "Arrythmia" mówi się jako faworytach do Kryształowego Globusa.
Przed jurorami i publicznością jednak jeszcze dwa dni filmowych projekcji. Zwycięski tytuł, którego twórca otrzyma główną nagrodę poznamy 8 lipca.
Studium narodzin przemocy
Na konferencji prasowej po projekcji filmu, dziennikarze pytali Joannę Kos-Krauze dlaczego wraz mężem postanowiła zrobić film o konsekwencjach rzezi w Rwandzie.
– Bo pochodzę z kraju, który doświadczył Holokaustu, i w którym dziś jeszcze widać konsekwencje ludobójstwa. Dźwigamy na sobie odpowiedzialność, naszym obowiązkiem jest więc pytać o to, jak mogło dojść do tego i w jaki sposób rodzi się przemoc – mówiła reżyserka. Podkreślała również, że dzisiejsi politycy, siejący nienawiść, powinni zdawać sobie sprawę z konsekwencji takich działań.
- Ludobójstwo w historii cywilizacji nigdy nie było spontanicznym działaniem. Społeczeństwo musi być przygotowane na to, co ma nastąpić, ten proces zwykle zaczyna się od słów. Jest to jeden z powodów, dla których obecna sytuacja w Polsce i na Węgrzech jest tak przerażająca. Niedawno mój asystent prowadził badania nad niemiecką, francuską i polską prasą lat 30. Gdy czytałam fragmenty, uderzyło mnie ich stylistyczne podobieństwo do dzisiejszej polskiej prasy - te same nagłówki, ten sam język. To już poważny problem - tłumaczyła reżyserka w rozmowie z magazynem "Variety".
Akcja filmu "Ptaki śpiewają w Kigali" zaczyna się w 1994 roku, w przeddzień ludobójstwa w Rwandzie, a kończy trzy lata później.
Polska ornitolog prowadzi badania nad ginącą populacją sępów. Jest w Kigali w dniu gdy rozjuszone tłumy Hutu zaczynają zabijać sąsiadów z plemienia Tutsi. Zginęło wtedy prawie milion osób, w tym mnóstwo dzieci. Anna nie tylko była świadkiem koszmaru, sama też go doświadczyła. Na jej oczach zabito profesora, z którym pracowała. Jego córkę zabrała ze sobą do Polski. Dalsza opowieść skupia się na niełatwych relacjach tych dwóch kobiet. Obie kobiety nie potrafią żyć po tym, czego doświadczyły, Rwandyjka tęskni przy tym za ojczyzną, chce odnaleźć ciała bliskich i godnie ich pochować.
- Chcieliśmy zastanowić się, co to znaczy wybaczenie, pojednanie, żałoba... Spróbować odpowiedzieć naszym filmem na pytanie: jak żyć po ludobójstwie, jak ułożyć się ze światem i z samym sobą - mówiła Joanna Kos-Krauze podczas realizacji.
Reakcje widzów i recenzje krytyków dowodzą, że to się udało w stu procentach.
W kompletnym milczeniu
W entuzjastycznej recenzji Laurence'a Boyce'a, jaką opublikował brytyjski magazyn filmowy "Screen Daily" czytamy o mającym wielką moc obrazie, który z pewnością trafi na najważniejsze arthousowe festiwale na świecie. Krytyk zwraca uwagę na umiejętnie pokazane paralele między światem ludzi i natury. Sporo też pisze o wielkich aktorskich kreacjach Jowity Budnik (które wciela się w polską ornitolog) i rwandyjskiej aktorki Eliane Umuhire. "Budnik tworzy portret kruchej i subtelnej Anny, której emocje kryją się pod powierzchnią, gotowe eksplodować w każdej chwili" - pisze Boyce. "Połączenie cichej godności i ogromnego gniewu jaki w sobie tłumi, jest fascynujące" - ocenia z kolei grę Umuhire.
Na koniec tej recenzji o pełnej bólu opowieści, podkreśla że "przy całej ostrości są w tym filmie momenty transcendentne". I daje przykład:"Gdy klucz ptaków wznosi się w stronę zachodzącego słońca, przypominamy sobie, że nawet pośród okrucieństwa jest miejsce dla piękna".
Obecny w Karlowych Warach polski krytyk filmowy Łukasz Maciejewski mówi o obrazie Krauzów "wspaniały" i opowiada o jego znakomitym przyjęciu. -Zarówno dziennikarze jak i publiczność premierowa przyjęli film w skupieniu, niemal w kompletnej ciszy. Dopiero po pojawieniu się napisów, rozległy się gromkie brawa. "To arcydzieło" - powiedział mi po projekcji wzruszony Sergiej Łoźnica, jeden z najwybitniejszych twórców rosyjskich. I takie opinie nie były odosobnione - relacjonował Maciejewski.
Maciejewski mówił też o tym, jak wielkie wrażenie robią na publiczności kreacje aktorskie w filmie. - Do Jowity Budnik podeszła australijska dziennikarka przekonana że to był film dokumentalny, że Jowita naprawdę jest ornitologiem, filmową Anną Keller. "Nie, jestem aktorką, wcześniej zagrałam m.in. Papuszę" - odpowiedziała jej. "Przecież ja widziałam Papuszę, kocham ten film, ale to na pewno nie była pani" - zdziwiła się dziennikarka. Po tej rozmowie, Jowita powiedziała mi, że żadna aktorka nie mogłaby usłyszeć większego komplementu - dodaje.
- Po projekcji usłyszałem jeszcze coś bardzo istotnego: "Krzysiu Krauze byłby tego wieczoru szczęśliwy" - dodał Maciejewski.
Polska premiera filmu odbędzie się 22 września br.
Autor: Justyna Kobus / Źródło: "Screen Daily", "Variety", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KVIFF